Felietony 9 gru 2017 | Redaktor

Są momenty miłe w życiu. Na przykład to chwila, gdy ukazuje się książka, której jest się autorem lub chociaż współautorem. W tym roku już raz mi się taki miły moment przytrafił, kiedy ukazał się tom pod redakcją Pawła Rojka „Społeczeństwo teologiczne. Polska teologia narodu 966–2016”.

Autor jest publicystą,
redaktorem kwartalnika „Christianitas”

Formalnie rok wydania to 2016, czyli po prostu rok 1050-lecia chrztu Polski. Napisałem tam jeden z rozdziałów, a po lekturze tej pozycji jestem przekonany, że to jedna z najlepszych rzeczy, jakie wydano z okazji nowych obchodów milenium.

Taki moment przytrafił mi się ponownie, ponieważ listonosz przyniósł świeżo wydany tom „Myśląc z Wojtyłą… Część 2”. Książka jest – jak sama nazwa wskazuje – kontynuacją poprzedniej tego typu pozycji i stanowi zapis dyskusji, jakie odbywają się w Domu Arcybiskupów Warszawskich co dwa lata, naprzemiennie z większym cyklem, czyli Dziedzińcem Dialogu. W świeżo wydanym tomie mamy cztery tematy: o synodzie – chodziło konkretnie o Synod Kościoła z roku 2014 poświęcony tematowi rodziny, o papieżu Franciszku, o kobiecie oraz o miłosierdziu i cierpieniu.

Kiedy dostałem do ręki tę książkę, przypomniała mi się pewna historia. Kilka lat temu pewien bardzo dziś znany polski pisarz, wtedy jeszcze nie tak bardzo znany, pochwalił się w Internecie wydaniem pierwszej książki w twardej oprawie. Pamiętam, że przeczytałem potem tę pozycję i była bardzo zła, właściwie pod każdym względem. Opowiadam tę historyjkę tylko po to, by pokazać, że radości autorów idą zupełnie innymi torami niż się tego spodziewamy. No więc, tak, książka “Myśląc z Wojtyłą… Część 2” jest w twardej oprawie. Nie ukrywam, że jej wydaniu towarzyszyła obawa, że ta twarda okładka będzie jej jedyną zaletą.

Po pierwsze dlatego, że to zapis debat sprzed trzech lat i wydawało mi się, że np. dyskusja o synodzie, w której brałem udział, może mieć tylko walor historyczny. Przecież potem był jeszcze jeden burzliwy synod biskupów, wreszcie papież przygotował kontrowersyjną adhortację, która przykryła wszelkie wcześniejsze dyskusje. Na szczęście tak jednak nie jest i to także miłe zaskoczenie. Sięgnąłem w pierwszej kolejności po zapis spotkania poświęconemu papieżowi Franciszkowi. W tamtym czasie był to temat niezwykle gorący i ten walor aktualności problemu jest widoczny, ale i cenny w głosach bp. Grzegorza Rysia, Piotra Nowiny–Konopki, w tamtym czasie ambasadora Polski przy Watykanie, oraz Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego tygodnika „Do Rzeczy”.

Widać oczywiście sprzeczne emocje, ale i zupełnie sprzeczne diagnozy. Piotr Nowina–Konopka mówił choćby: „Dlaczego słuchają go ludzie jedni i drudzy – wierzący i niewierzący? Dlatego, że on wreszcie uderza w ton, w który nie uderza polityka”. Ale już chwilę po tym Paweł Lisicki, odnosząc się do sytuacji całej litanii sprostowań, jakie biuro prasowe Stolicy Apostolskiej przygotowywało po kolejnych wypowiedziach papieża, stwierdzał: „Ta sytuacja przypomina mi typowe spotkanie z politykami, którzy udzielają wywiadu, a później tłumaczą, co właściwie powiedzieli, a czego nie powiedzieli. Czy w przypadku papieża powinno być tak, aby wierni dowiadywali się czegoś, czego nie są w stanie zweryfikować, ponieważ jego wypowiedź dociera do nich tylko za pośrednictwem gazety i to jeszcze gazety obcojęzycznej, a rzecz dotyczy bardzo ważnej kwestii moralnej: czy należy się angażować w walkę z aborcją, czy nie”.

Ogromnie ciekawym wątkiem, może nawet w pewnym sensie dominującym, była kwestia, czy styl papieża Franciszka rzeczywiście przyciąga świat do Kościoła czy może raczej przysparza mu jedynie osobistej popularności w środowiskach laickich. Na przykład z tego powodu, że nie jest już tak stanowczym recenzentem światowej moralności, jak jego poprzednicy. Łatwo przecież można tak zrozumieć przychylność, jaką otrzymuje od mediów głównego nurtu. Dziś po adhortacji „Amoris Laetitia” wiemy, że kontrowersje związane z osobą papieża nie mają tylko charakteru medialnego.

Znamienne jest wspomnienie księdza bp. Rysia z Rzymu, gdzie papież w gronie młodych biskupów powtarzał że synod o rodzinie ma być „pastoralny”, a nie „doktrynalny” – analogicznie do Soboru Watykańskiego II. W praktyce za „pastoralnością” synodu ukryta została zmiana „doktrynalna” związana z komunią dla osób rozwiedzionych żyjących w ponownych związkach. Teologicznie ta „propozycja” zmieniłaby znaczenie każdego z sakramentów. Analogicznie za „pastoralnością” soboru skryto zamiar zasadniczego przebudowania świata naszej wiary.

Myśląc z Wojtyłą…” nie jest pozycją złą, to ciekawe świadectwo naszych czasów.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor