Felietony 5 lut 2018 | Redaktor

Banksterzy płaczą. Balcerowicz i Lewandowski płaczą. Eksperci niezależni także. Provident załamuje ręce i zwalnia pracowników. Wszyscy cierpią na bezsenność. Stawki godzinowe rosną. Opozycja łysieje ze zgryzoty.

      
 
Paweł Janowski
historyk, teolog, wykładowca
na Wydziale Nauk Politycznych Akademii Humanistycznej
im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku

Program Rodzina 500+ podniósł z kolan najuboższych Polaków. Całkowita wartość finansowego wsparcia wzrosła o ok. 140 proc. i znacznie poprawiła się sytuacja materialna. Na świat przychodzi więcej dzieci. Rodzice nie muszą już „banksterskim chwilówkarzom” oddawać resztek swoich pieniędzy.

Najpiękniejsza wiadomość, to taka, że na początku 2018 roku upadła pierwsza firma od chwilówek. Oficjalnie przyznali, że dobiły ich „transfery socjalne rządu”. Działali w najbiedniejszych regionach Polski i w małych miasteczkach. Pożyczali na - 600, a nawet 1000 proc. rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. Przez rok potrafili wydrenować kieszenie najuboższych Polaków na siedem milionów złotych zysku. Gdy zaczęły się ich kłopoty, to na rynku finansowym chcieli zebrać od inwestorów trzy miliony złotych, a zdołali pożyczyć zaledwie 148 tys. złotych. Banksterzy zbankrutowali. I oby tak dalej.

Marcin Żuchowski, dyrektor ds. ryzyka kredytowego i członek zarządu Providenta, mówi o kilkunastoprocentowym spadku liczby udzielanych pożyczek na najmniejsze kwoty. Pożyczali na wszystko, aby tylko zedrzeć z ludzi lichwiarski procent. Po uruchomieniu programu Rodzina 500+ ze złodziejstwa chwilówkowego wypadł „najlepszy klient”, czyli wielodzietne, ubogie rodziny. Spółka Marka SA przechodzi do historii, niechlubnej historii. I oby za nią szybko inne „firmy” chwilówkowe podążyły.

Najbiedniejsi Polacy odetchnęli z ulgą. Nie są już zdani na łup lichwiarzy. Rodzice nie muszą już żebrać na podstawowe potrzeby dla swych dzieci. Nie muszą pracować za żebracze wynagrodzenie. Nie muszą i dlatego rzucają niewolniczą pracę za niegodne pieniądze. I w związku z tym podniosło krzyk kolejne „środowisko”.

Tym razem zatroskani pseudobiznesmeni, a w istocie wyzyskiwacze taniej siły roboczej, alarmują: „wysoka wartość świadczeń, ich uniwersalny charakter w przypadku drugiego i kolejnych dzieci oraz warunkowanie wypłat na pierwsze dziecko wysokością dochodu rodziny, z punktu widzenia rodziców istotnie zmieniają finansową atrakcyjność zatrudnienia względem pozostania poza rynkiem pracy”. Atrakcyjność rynku pracy się zmienia. Już nie jest taki ładny. A przecież przystojny był i taki operatywny. Bo budował drogi, budował koleje, budował Amber Gold, budował wille za miastem, nie robił polityki, kosił kamienice. Wcale nie robił polityki, tylko budował ten rynek i budował, rękami polskich niewolników. A teraz załamuje ręce.

Według analityków z pracy rezygnuje wiele tysięcy rodziców samotnie wychowujących dzieci i ponad 200 tys. osób pozostających w związkach małżeńskich

– w dużej mierze tych, w których obecnie pracują oboje rodzice. Dlatego nasz rynek pracy posmutniał. Matki wolą zajmować się dziećmi niż zasuwać za żebracze pieniądze. Kto by pomyślał? Analitycy są tak przejęci swoją analizą, że nie zauważają, jak w tym samym czasie wspomniani rodzice, samotne matki i mieszkańcy małych miasteczek efektywnie i z oddaniem zajmują się swoimi dziećmi, swoją rodziną. A to przecież jest nieoceniona wartość dodana. No, ale w tabelkach analityków nie mieści się opieka nad dziećmi w domu, troska o dom nie mieści się też w ich głowach. A poczucie zadowolenia, szczęście rodzinne, to takie nieekonomiczne i nienowoczesne, i nietabelkowalne, prawda?

Analitycy dodają: „Kochani niewolnicy i niewolnice, nie zapominajcie, że pampersy w kasach czekają, minimalne stawki godzinowe tęsknią za wami, a zasmuceni waszą nieobecnością właściciele międzynarodowych korporacji martwią się o was”. Dyrektorzy proszą – wracajcie!

No jasne. Nacieszcie się drodzy rodzice tymi pieniędzmi, ale zaraz wracajcie do pracy na galerach. Dzieci oddajcie do żłobków, przedszkoli lub hodowli drobiu. Bo załamie się rynek pracy. I będzie na was. I emerytury się załamią. I będzie na was. Rynek pracy będzie tęsknić za pokorną pracą w cenie 8 zł za godzinę. Wszystko będzie na was. Ubodzy miliarderzy, właściciele korporacji spać nie będą mogli. I jeszcze lichwiarze spać nie będą mogli. Wszystko będzie na was.

Ale Polacy nareszcie mogą się wyspać i patrzeć spokojniej w przyszłość. My w końcu się wyśpimy. Dobranoc i pięknych dni z 500+ i normalną pensją w rolach głównej życzę.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor