Felietony 2 wrz 2018 | Marcin Masny

W 2014 roku znakomity lobbysta szykujący się do współpracy z gwiazdami obecnego układu rządzącego wydał książkę o „Solidarności Walczącej”. Wedle tej publikacji organizacja aktywna początkowo w Polsce pod rządami generałów, a potem także w upadającym ZSRS, była twierdzą hermetycznie odporną na wpływy peerelowskich służb.

Marcin Masny 

publicysta, tłumacz i poeta,

współpracował m. in. z „Gazetą Bankową” i tygodnikiem „Niedziela”


Syna założyciela „SW” skierowano potem do kariery w banku niezwiązanym z komunistyczną nomenklaturą, aż został premierem. Te fakty każą przypuszczać, że wypowiedzi Kornela Morawieckiego są przemyślane, i to przemyślane za oceanem.

Napisałem powyższe zdania wstępu i wrzuciłem je na portal społecznościowy w nadziei jakiejś reakcji. Zaraz odezwał się stary działacz opozycji, pisząc: „Współzałożycielem SW i najbliższym w 1982 roku współpracownikiem Kornela był gość rejestrowany od połowy lat 70. do 1984 roku jako TW bezpieki. Jeden z oddziałów SW stworzyła sama bezpieka, inny tak inwigilowała, że doprowadziła do skłócenia i walki trzech grupek, którą kontrolowała, a emisariusz do Wrocławia, podtrzymujący kontakt z centralą, był podstawiony. Do SW wojskówka wprowadziła nielegałów, którzy byli nieźle ustawieni w strukturze”. Odpisałem: „Ubecy w SW bynajmniej nie obalają tezy o tym, że wypowiedzi Kornela są przemyślane za oceanem”.

Od wielu tygodni Kornel Morawiecki łagodzi antyrosyjską retorykę i praktykę ekipy rządzącej przypominając pomijane przez nią fakty, cytując racje Rosjan i apelując o rozsądną współpracę polsko-rosyjską. Trudno nie kojarzyć tych wypowiedzi ze spotkaniem prezydentów Ameryki i Rosji w Helsinkach miesiąc temu. Ze zbliżeniem amerykańsko-rosyjskim kojarzy się też inny fakt.

Niedawno [felieton z 1 sierpnia 2018 r. - przyp. red.] w relacjach polsko-rosyjskich wydarzyło się coś bardzo znaczącego.  Okazuje się, że po latach trudnych relacji Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wczesną wiosną w odpowiedzi na zapytanie polskiej Prokuratury Krajowej zgodził się na przyjazd do Smoleńska polskich prokuratorów i biegłych. Podkomisja smoleńska pod wodzą Antoniego Macierewicza wystąpiła do Rosji o umożliwienie rekonstrukcji wraku. Było oczywiste, że Rosjanie odmówią. Gdy tak się stało, podkomisja obwieściła: „Stanowisko strony rosyjskiej potwierdza diagnozę zawartą w raporcie Rady Europy, porównującą działania Federacji Rosyjskiej do zachowań ZSRR w sprawie ludobójstwa katyńskiego”. Podkomisja uznała gromko, że działania Rosjan noszą znamiona prowokacji. Chciałoby się przypomnieć starą mądrość… Kto najgłośniej krzyczy: „Łapaj prowokatora”?

Na początku 2017 roku, gdy czekaliśmy na zaprzysiężenie prezydenta Donalda Trumpa, sprokurowałem mapę trójkąta Waszyngton-Jerozolima-Moskwa i zamieściłem ją na portalu społecznościowym. Ani wtedy, ani nawet dziś jeszcze, do bardzo wielu Polaków nie dociera stan faktyczny widoczny jak na dłoni. Partia wojny jest w Ameryce nadal silna, ale nie potrafi już wrócić do władzy. Trump chce pokoju i odbudowy zdrowej gospodarki. Putinowska Rosja też. Świadczą o tym zachowania obydwu mocarstw w Syrii, wokół Iranu, nawet na Ukrainie i na Krymie.

Dla Polski Rosja otoczona wrogimi armiami i zagrożona atakiem jest niezwykle niebezpieczna. Nowe ekipy rządzące w Gruzji (od 2004 roku) i na Ukrainie (od krwawego przewrotu zwanego Majdanem) wydały się Rosjanom zagrożeniem militarnym. Rosja jest niemalże otoczona przez siły Ameryki i Chin, sama zaś – poza Białorusią, Kirgistanem, Armenią, Syrią i oceanami – nie jest militarnie obecna poza własnymi terytorium. Wszystkie akcje militarne przypisywane Rosji miały miejsce na ostatniej linii obrony terytorium Rosji – w Osetii, Abchazji, Donbasie i na Krymie, gdzie Rosja ma strategiczną bazę wojskową.

Nierównowaga strategiczna między Rosją i Stanami Zjednoczonymi jest dla nas – powtórzmy – źródłem śmiertelnego zagrożenia. Jakikolwiek nieodpowiedzialny krok jednego ze strategicznych partnerów-rywali może pociągnąć za sobą zniszczenie Polski. To zagrożenie nie istniało, gdy wojska NATO i Rosji odsunięte były od wspólnej granicy. Oczywiście szkoda, że w ramach tego samego domniemanego układu rozbrojono i zdemontowano jedną z armii natowskich na granicy z Rosją, czyli armię polską.

Ponowne odsunięcie machin wojskowych Rosji i Ameryki od granicy bloków wojskowych leży w najlepiej pojętym polskim interesie. Jest to też interes Białorusi i innych państw w strefie zgniotu. Zamiast niedorzecznie kojarzyć zbliżenie rosyjsko-amerykańskie z nową Jałtą, pomóżmy w odbudowie zaufania i bezpieczeństwa w naszym regionie. Trump chce poukładać świat pokojowo, póki ma militarną przewagę nad rywalami.

 

Marcin Masny

Marcin Masny Autor

Publicysta, tłumacz, poeta, współpracował m.in. z "Gazetą Bankową" i tygodnikiem "Niedziela"