Opinie 10 lut 2017 | Michał Jędryka

Bydgoszcz powitała swych mieszkańców w roku Pańskim 2017 życzeniami noworocznymi umieszczonymi na wielkich plakatach.

      

Michał Jędryka

Redaktor Naczelny

"Tygodnika Bydgoskiego"

Bydgoszcz powitała swych mieszkańców w roku Pańskim 2017 życzeniami noworocznymi umieszczonymi na wielkich plakatach. Przeczytać na nich można życzenia szczęśliwego Nowego Roku w kilkunastu bodaj językach. To oczywiście bardzo miłe i szlachetne, życzyć swym mieszkańcom i gościom szczęścia i pomyślności. Ciekawsze natomiast jest to, co napisano na tych plakatach większym, rzucającym się w oczy tekstem. Wielkimi bowiem literami wypisano, kto życzenia składa. A podmiotem tym jest Bydgoszcz. Ale jaka Bydgoszcz! Nie zwyczajna, ale otwarta i tolerancyjna!

W otwartości i tolerancyjności nie ma też oczywiście nic złego, problem jednak w tym, że słowa te są w ostatnich czasach straszliwie nadużywane. Tolerancja urosła – nie bez zasługi kilku koncernów medialnych – do roli cnoty cnót. Doszło do tego, że kiedy szkoły układają swoje programy wychowawcze, zawsze na naczelnym miejscu wśród celów wychowawczych tolerancję umieszczą. O cnotach, w których starali się wychować synów nasi pradziadowie i cała nasza kultura, a więc o roztropności, sprawiedliwości, umiarkowaniu i męstwie, zdarza im się nader często zapomnieć, ale o tolerancji – nigdy!

Dlaczego jednak postanowiłem się do tego przyczepić? Bo tolerancja nie jest wcale cnotą cnót i być nią nie może. Nie jest bowiem wartością bezwzględną. Tolerować nie należy wszystkiego i wszystkich. Już słyszę oburzenie architektów nowego społeczeństwa. Że co? Można być nietolerancyjnym? Co za herezje! Nigdy! – Ależ można. I należy. Przykłady? Proszę bardzo. Czy należy tolerować złodziejstwo i złodzieja? Nie tylko nie należy. Wręcz nie wolno. Złodziei zamyka się po prostu w więzieniach. Podobnie nikt nie zgodzi się na tolerancję względem mordercy albo pedofila, prawda? Tak samo ze wstrętem odrzucimy sugestię, by być tolerancyjnym wobec kłamców i oszustów. Co do zdradzających mężów i żon – będzie już pewnie więcej zwolenników tolerancji, ale zazwyczaj tylko do momentu, gdy sami nie znajdą się w tym bardzo przykrym położeniu.

Oczywistość tych wymienionych sytuacji świadczy, że jako ludzie mamy w sobie coś, co zostało  głęboko w nas zapisane. Choćby postępowcy użyli do zaprzeczania temu wszelkich środków, są w nas i zawsze będą sprawy, których podważenia nie zgodzimy się znosić w imię żadnej tolerancji. Do takich spraw, w głębokim przekonaniu niżej podpisanego, należy również nasza tysiącletnia, wspaniała kultura. Jej fundamentów, opartych na starożytnych koncepcjach prawdy, dobra i piękna, podważać nie wolno. Można i należy oczywiście tolerować kultury inne, własną natomiast należy pielęgnować i czcić.