Historia 15 lut 2017 | Redaktor
Czerwona zaraza zaatakowała Bydgoszcz

W PRL 24 stycznia obchodzony był jako rocznica „wyzwolenia Bydgoszczy”, mimo że dla wielu Polaków koniec okupacji niemieckiej nie był wcale końcem koszmaru.

 

Kiedy w styczniu 1945 r. wojska sowieckie i towarzyszące im wojska polskie wypędzały z Bydgoszczy ostatnie oddziały okupacyjnej armii niemieckiej, mieszkańcy miasta liczyli na upragniony spokój i stabilizację. Zamiast tego doznali nowych represji, które często były znacznie bardziej brutalne niż doznawane wcześniej ze strony Niemców. Zniewalającymi byli najczęściej przywiezieni na radzieckich czołgach młodzi komuniści z Polskiej Partii Robotniczej i podlegli im funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Czasem wspomagali ich również sowieccy doradcy, których zadanie najczęściej polegało na instruowaniu, jak  skutecznie torturować zatrzymane osoby.

Towarzysz Alster

Grupa operacyjna PPR przybyła do Bydgoszczy jeszcze w styczniu 1945 r. Przewodził jej Antoni Alster (właśc. Nachum Alster), pełnomocnik Rządu Tymczasowego przy 2. Froncie Białoruskim i jednocześnie organizator struktur PPR na Pomorzu. Od stycznia 1945 r. zakładał on struktury tej partii w regionie, mimo że sam formalnie członkiem PPR został dopiero 7 maja 1945 r. Miał silną pozycję, co było efektem przyjaźni z Władysławem Gomułką, który w tamtym czasie był bardzo wpływową personą w kręgach komunistycznych. O wpływach Alstera świadczyć może fakt, że udało mu się wywalczyć pozycję I sekretarza komitetu wojewódzkiego PZPR pomimo tego że pierwotnie centrala wyznaczyła na to stanowisko kogoś innego. Funkcję objął 23 czerwca 1945 r. i sprawował ją do maja 1947 r. Później został przeniesiony do Warszawy, gdzie działał we władzach centralnych partii, jak również pełnił szereg funkcji, w tym wiceministra odpowiedzialnego za bezpiekę, a później za sprawy gospodarki komunalnej.

 

Robotnicza stolica

Pozycja towarzysza Alstera była na tyle silna, że zdołał on przeforsować decyzję o przeniesieniu z Torunia do Bydgoszczy stolicy województwa (pierwotnie miała ona znajdować się w tym pierwszym mieście, tak samo jak przed wojną). Rozstrzygnięcie to było nie tyle efektem sympatii do Bydgoszczy, co wyrazem wyrachowania politycznego. Za Toruniem optowali jego rywale polityczni z Polskiej Partii Socjalistycznej, jak również silne tam były wpływy partii przedwojennych. Jego pozycja startowa w Toruniu byłaby więc znacznie słabsza niż w Bydgoszczy, gdzie od samego początku mógł więcej rzeczy sobie podporządkować. Ostatecznie z dniem 2 marca 1945 r. siedzibę władz wojewódzkich przeniesiono do Bydgoszczy i region był od tego czasu całkowicie pod jego kontrolą. Na jednej z narad partyjnych z początku września 1945 r. uzasadniał przeniesienie stolicy województwa do miasta nad Brdą w następujący sposób: „Jeszcze w marcu istniały spory między PPS a nami o siedzibę województwa. Ponieważ Bydgoszcz jest miastem robotniczym i jest centrum politycznym województwa pomorskiego, przeto słusznym było nasze założenie, że te najwyższe władze administracyjne powinny być pod stałą kontrolą mas pracujących i partii demokratycznych, a w Toruniu prawdopodobnie województwo byłoby pod naciskiem mieszczaństwa, kryjącego w sobie pozostałości reakcyjne”.

Pozycja towarzyszy partyjnych wynikała jedynie z ich siły, a nie realnego poparcia przez społeczeństwo. Mając do dyspozycji ludowe wojsko, funkcjonariuszy UB, a przede wszystkim stacjonujące w mieście i regionie oddziały Armii Czerwonej, mieli możliwość skutecznie spacyfikować wszelkie przejawy niezależności. Mogli zarówno represjonować, jak i decydować o różnych kwestiach wpływających na codzienną egzystencję. Od nich zależał przydział mieszkań, miejsc pracy i różnych deputatów (wynagrodzeń w naturze, np. węglu – przyp. red.), ale również ochrona przed represjami.

 

Pod okiem bezpieki

Już 26 stycznia 1945 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wysłało z Lublina na Pomorze 105-osobową grupę operacyjną, której przewodził ppor. Mieczysław Suchecki. Jej zadaniem było założenie struktur bezpieki. 27 stycznia grupa dotarła do Włocławka, 1 lutego była już w Toruniu, gdzie pierwotnie miała znajdować się siedziba władz wojewódzkich, a tym samym również główna siedziba bezpieki. W związku z decyzją władz partyjnych o zmianie stolicy regionu Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego ulokowano w Bydgoszczy, co nastąpiło już 2 marca.

Od samego początku rozpoczęto represje. Areszty i więzienie zapełniły się przeciwnikami nowych władz, których zamykano pod byle pretekstem, najczęściej jednak bezpodstawnie pomawiając o współpracę z niemieckim okupantem. Posługiwano się brutalnymi metodami śledczymi, za pomocą których uzyskiwano informacje stanowiące podstawę do kolejnych zatrzymań i rozpoczęcia całej procedury od nowa. Wiele osób bez jakiejkolwiek podstawy prawnej wywieziono na Wschód. Od stycznia 1945 r. zatrzymano i wywieziono tam co najmniej 1635 mieszkańców Bydgoszczy. Za Uralem wykorzystywani byli jako darmowa siła robocza pracująca na rzecz sowieckiej gospodarki. Wykonywali ciężkie prace w kopalniach, na budowach, przy wyrębie lasów. Po czasie część z nich wróciła do kraju, inni zmarli z wycieńczenia lub po prostu zostali zabici.

 

Partyjna „elita”

Szacuje się, że w początkowym okresie miejscowy PPR liczył 70 członków. Co jednak istotne, większość spośród nich była przyjezdnymi z innych części kraju. Do liczby tej wliczyć bowiem należy kilkudziesięciu członków grupy operacyjnej PPR i funkcjonariuszy UB przybyłych tu z Lublina w początkach 1945 r.

W liście z 4 marca 1945 r. Alster pisał do Gomułki o tworzeniu struktur PPR w Bydgoszczy: „Zgłosiło się dziesięciu starych towarzyszy i sympatyków, z którymi rozpoczęliśmy pracę”. Pomimo deklarowanego entuzjazmu, list obnażył całkowicie, że partia komunistyczna nie miała w tym czasie praktycznie żadnego oparcia w lokalnym społeczeństwie. Mogła liczyć zaledwie na dziesięć osób, które ideowo utożsamiały się z komunizmem. To właśnie głównie w oparciu o te osoby powołano tymczasowy komitet miejski PPR w Bydgoszczy, z Józefem Powaliszem na czele. Siedziba partii komunistycznej ulokowana została przy ul. Gdańskiej 68 w Bydgoszczy.

Od samego początku pojawił się problem z kadrą przywódczą PPR. Ludzie wybierani na szczyty lokalnej władzy okazywali się albo nie nazbyt ideowi, albo nie mieli wystarczających walorów intelektualnych do sprawowania tak odpowiedzialnych funkcji. Większość działaczy PPR miała bowiem istotne braki w wykształceniu. Wielu ukończyło zaledwie kilka klas szkoły powszechnej, ale zdarzali się również analfabeci, których trzeba było dopiero uczyć czytać i pisać.

O słabości komunistycznych kadr w Bydgoszczy świadczą dobitnie krótkotrwałe kariery lokalnych przywódców partii. Powalisz stracił swoją funkcję już 11 lutego, po zaledwie kilkunastu dniach. Zastąpił go przysłany z Lublina Karol Bąkowski. Również on nie utrzymał się długo na swoim stanowisku. Już 24 sierpnia zastąpił go Jan Grudziński, który swoją funkcję pełnił do 10 marca 1946 r.

Tacy ludzie stanowili komunistyczne elity, które decydowały nie tylko o rozwoju i funkcjonowaniu miasta, ale często również o życiu i śmierci jego mieszkańców. To oni zastąpili prawdziwe przedwojenne elity, które w czasie II wojny światowej narażały swoje życie i zdrowie dla ojczyzny, a po jej zakończeniu zostały odsunięte na margines i zastąpione przez podejrzane typy, których jedyną zasługą było to, że wiernie służyły czerwonej zarazie przywleczonej ze Wschodu.

 

Krzysztof Osiński

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor