Filharmonia Pomorska 11 lut 2018 | Magdalena Gill
Nowoczesna bryła nie może dominować [ROZMOWA]

Anna Rembowicz-Dziekciowska/fot. Anna Kopeć

– Już widzę oczami wyobraźni ul. Paderewskiego łączącą rozbudowaną filharmonię z nową akademią. Wzdłuż niej mogłyby powstawać kluby muzyczne, zakłady naprawy instrumentów, sklepiki związane z muzyką – mówi Anna Rembowicz-Dziekciowska.

 

Magdalena Gill: Projektu rozbudowy filharmonii jeszcze nie ma, najprawdopodobniej dopiero w ciągu roku zostanie ogłoszony konkurs. Jak Pani – jako architekt – widziałaby ten budynek?

Anna Rembowicz-Dziekciowska: To jest bardzo trudny temat, bo trzeba uwzględnić różne uwarunkowania. Po pierwsze – rozbudowa jest konieczna, żeby obiekt funkcjonował i nie stał się reliktem przeszłości. Ale jednocześnie nie można zapominać, że istniejący budynek jest wpisany do rejestru zabytków i należy uszanować jego wartości architektoniczne. My (Miejska Pracownia Urbanistyczna) oczywiście mamy swoje wizje. Sporządzając plan miejscowy, wykonujemy różne wizualizacje, analizując, jak mogłaby wyglądać bryła rozbudowywanej części obiektu. To są analizy urbanistyczne, nie próbujemy projektować architektury, bo ta winna być wskazana po przeprowadzeniu konkursu architektonicznego. Widzimy pewne możliwości, przy jednocześnie bezwzględnym warunku zachowania nienaruszalnych elewacji od strony fontanny (od ul. 20 Stycznia) i od strony parku Kochanowskiego. Rozbudowę można by rozważać na terenie położonym na zapleczu kamienic przy ul. Kołłątaja czy też od strony ul. Staszica. Warunki brzegowe tej rozbudowy musi ustalić plan miejscowy, ale sama forma architektoniczna powinna być wybrana po przeprowadzeniu konkursu architektonicznego. Dyrektor filharmonii obiecał podczas ostatniej sesji Rady Miasta, że taki konkurs się odbędzie.

 Widziałaby tam Pani nowoczesną bryłę połączoną łącznikiem ze starym gmachem?

Takie połączenie jest możliwe. Nie jestem zwolenniczką architektury „udawanej”, jest ona nieszczera i nieprawdziwa. Nowy budynek nie powinien udawać, że jest z tej samej epoki, co zabytek. To powinna być architektura współczesna, która jednak w żaden sposób nie będzie konkurowała z bryłą istniejącego budynku filharmonii. Nie może nad nią dominować. Architekt musi mieć pokorę, aby stworzyć dzieło, w którym nadal „pierwsze skrzypce” będzie grał zabytkowy budynek.

 Architekt pewnie będzie chciał się popisać.

To naturalne, że każdy architekt chce stworzyć dzieło, które będzie podziwiane, dlatego też to nie będzie łatwe. Tu potrzebne jest pewne podporządkowanie. Istnieją przykłady umiejętnego połączenia współczesnych brył ze starą kubaturą, więc jest to możliwe. Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu, rozbudowa biblioteki w Opolu czy przylegające do zabytkowej zabudowy Centrum Nauki i Edukacji Muzycznej w Katowicach mogą być takimi pozytywnymi przykładami.

Nie chcemy jednak sugerować jakichkolwiek rozwiązań. Gdy rozpocznie się konkurs, architekci nie powinni inspirować się naszymi wizjami. Niech każdy startujący w konkursie pokaże własną wizję. Mamy nadzieję, że ktoś nas zaskoczy.

Pani mocno wspiera budowę filharmonii.

Jestem za, bo znam potrzeby artystów. Pan dyrektor przedstawił podczas sesji, jak wygląda całe zaplecze filharmonii. Od strony publiczności wszystko jest piękne i eleganckie, ale warunki pracy dla artystów wymagają interwencji, i to pilnej.

Gwiazda, którą zaprosi filharmonia, nie może umyć się w garderobie, tylko musi biec do publicznej toalety. Na zapleczu czas się zatrzymał.

Dlatego trzeba koniecznie i jak najszybciej dostosować ten obiekt do obowiązujących dziś standardów, bo filharmonia musi żyć. Tu mają dalej przyjeżdżać artyści, nasi muzycy mają się rozwijać. Chodzi przecież o podstawowe standardy, a nie o coś ekstra. Garderoby, toalety – to zaplecze musi być. Podobnie jak powiększone przedsionki akustyczne przed wejściem na salę koncertową. Gdy artystów jest więcej, nie mieszczą się tam. Siedząc na widowni, zanim artyści wejdą na salę, wszystko słychać, bo trudno, żeby kilkudziesięcioosobowy chór czy orkiestra zachowały milczenie.

Pani regularnie chodzi na koncerty?

Bywam w filharmonii, choć nie mogę zaliczyć się do ekstramelomanów, chodzących tam regularnie. Uważam też, że funkcja filharmonii, nie tylko z racji świetnej akustyki, ale w ogóle z racji roli Bydgoszczy w działalności artystycznej związanej z muzyką, jest bardzo duża i trzeba ją wzmacniać. To szereg kompleksowych działań – budowa Akademii Muzycznej, rozbudowa filharmonii, starania o budowę czwartego kręgu opery... Wszystko to jest kulturą wyższą, ale moim marzeniem byłoby, żeby dotarła ona do szerokiego społeczeństwa i była bardziej dostępna dla ludzi, również tych, których nie stać na kupno biletu na koncert.

Po rozbudowie mocno zmieni się Dzielnica Muzyczna.

Kiedyś, na blogu „Kocham Bydgoszcz”, napisałam tekst „Muzyczna moc Bydgoszczy”, w którym opisałam to nowe założenie urbanistyczne, załączając odpowiedni schemat. Główną osią „Muzycznej Bydgoszczy” stanie się ulica Ignacego Jana Paderewskiego. Na zamknięciu jej osi po stronie północnej stanie odbijający się w stawie nowy gmach Akademii Muzycznej, a po stronie południowej oś widokową zamknie bryła rozbudowanego budynku filharmonii.

Czyli Dzielnica Muzyczna nie tylko się zmieni, ale też rozrośnie.

Już widzę oczami wyobraźni ulicę łączącą nową filharmonię z nową akademią. Wzdłuż niej mogłyby powstawać kluby muzyczne, zakłady naprawy instrumentów, sklepiki związane z muzyką. Nawet nazwa ulicy – Ignacego Jana Paderewskiego – jest adekwatna. To wszystko się pięknie łączy.

Jak już uda się zrealizować te wszystkie inwestycje, będzie to dużą wartością dodaną dla Bydgoszczy. Wiele się odmieni. Bardzo dobrze, że to dzieje się w Śródmieściu, które wreszcie wraca do życia. Bardzo często zdarza mi się opowiadać o remontach kamienic i one są bardzo ważne, ale równie ważne są nowe inwestycje, które będą przyciągać ludzi do centrum.

Miasto wesprze rozbudowę?

Nie mogę mówić za władze miasta. Mogę powiedzieć, jak ja zabiegam o tę inwestycję w granicach swoich kompetencji. Ostatnio na posiedzeniu Wojewódzkiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej mieliśmy wstępne rozmowy na temat planu województwa, gdzie (poza innymi uwagami) zgłosiłam wniosek o uwzględnienie w tym planie rozbudowy zarówno filharmonii, jak i opery. Ze swojej strony zawsze staram się zabiegać o uwzględnianie interesu Bydgoszczy, ale jestem tylko architektem i urbanistą. Decyzje należą do polityków, dlatego też uważam, że bardzo ważna jest współpraca, a ostatnia sesja pokazała, że politycy potrafią wznieść się ponad podziały. Bardzo dobrze, że są cele, w których jednoczymy się i chcemy wszyscy razem lobbować na rzecz miasta. Takie wspólne działanie potrzebne będzie również na rzecz tej trudnej i kosztownej rozbudowy.

Anna Rembowicz-Dziekciowska – architekt, urbanista,

szefowa bydgoskiej Miejskiej

Pracowni Urbanistycznej

Magdalena Gill

Magdalena Gill Autor

Zca Red. Naczelnego