Styl życia 13 sty 2018 | Redaktor
Jak wychować dobrego człowieka? Podsumowanie

Kończąc cykl poświęcony klasycznym zasadom wychowania, proponuję pewne podsumowanie. Przez kilkanaście tygodni zastanawialiśmy się nie tylko nad zasadami wychowania, ale także nad praktycznymi sposobami ich wdrożenia.

Wiele razy podkreślałem, że klasyczna koncepcja wychowania osadzona jest, jak na zawiasach, na czterech sprawnościach, zwanych kardynalnymi, a są nimi roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo.

Człowiek, który w procesie wychowania i samowychowania, poprzez powtarzanie czynów dobrych, wyrobił w sobie, wytrenował – jak w sporcie – te cztery sprawności, posługuje się nimi z pewną łatwością i elegancją, z gracją wręcz, cechującą człowieka szlachetnego. Człowiek taki jest jak muzyk, grający na instrumencie. Kiedy osoba bez muzycznego wykształcenia podejdzie do fortepianu, jest w stanie z niego – jedynie z najwyższą trudnością – wydobyć parę dźwięków i złożyć je w najprostszą melodię, zagrawszy ją jednym palcem, bez akompaniamentu lewej ręki. W przeciwieństwie do niej, ten, kto wiele godzin dziennie, pod kierunkiem dobrego nauczyciela, ćwiczył tę grę, z lekkością i wdziękiem, jakby od niechcenia, zagra wspaniałe utwory, odtwarzając nie tylko linię melodyczną, ale umiejętnie posługując się rytmem, dynamiką, frazowaniem, będzie potrafił wykorzystać wszystkie możliwości instrumentu, by uczynić muzykę najbardziej subtelną, by zrobić z niej arcydzieło.

Tak samo człowiek, który wykształcił w sobie sprawności moralne, potrafi wykorzystać wszystkie możliwości ludzkich władz, jakimi są rozum, wola i pamięć, by panować nad całą swoją osobowością. Panuje on także nad swoimi uczuciami. Panuje, a nie tłumi je – tak jak muzyk, który pozwala brzmieć tylko tym strunom, które w danym momencie brzmieć powinny. Tak działa wypróbowana, wyćwiczona cnota, a muzyką, którą ona gra – jest Dobro.

I to właśnie jest ostatecznym celem każdego wychowania: wychować człowieka mądrego i szlachetnego, czyli dobrego. Mądrość nie jest przecież inteligencją ani oczytaniem. Jest zdolnością do takiego działania, które pomnaża dobro indywidualne i społeczne. Dlatego historia zna wielu ludzi prostych, którzy nie umieli nawet czytać i pisać, ale odznaczyli się niezwykłą mądrością, a ta dzięki wypróbowanym cnotom pozwoliła im osiągać dobro w stopniu heroicznym.

Ale – zapyta ktoś – co jest dobrem dla człowieka? Odpowiedź na to pytanie oczywiście również należy do klasyki. Najcelniej, najbardziej precyzyjnie sformułował ją Dionizy Areopagita. Dobrem człowieka jest – powiada on – to, co wynika z jego istoty. A istotą człowieka jest bycie rozumnym. Dobrem dla człowieka jest więc to, co jest rozumne. W każdej sprawie człowiek więc powinien rozumnie badać cel swego czynu i dobierać środki do celu takie, które z natury zostały ku temu celowi przeznaczone. Klasyczne wychowanie jest więc wychowaniem rozumnym, logicznie uzasadnionym, a nie chaotycznym, bezcelowym. Z tego powodu cnota moralna nie może obejść się bez cnoty intelektualnej. Dlatego mądrość i szlachetność są parą nierozłączną.

Spośród czterech omawianych przeze mnie cnót kardynalnych jedna znajduje się w centrum. Jest to sprawiedliwość, która dotyczy naszych relacji z innymi ludźmi, a w jakiejś mierze także z innym stworzeniami – z całym istniejącym światem i jego Stwórcą. Sprawiedliwość jest wolą oddania każdemu tego, co się należy i zatrzymania tego, co się nie należy. Na przykład czynności kupna lub sprzedaży opierają się na uznaniu, lub odmowie uznania, długu wobec bliźniego. Należą one zatem do cnoty sprawiedliwości. To dlatego wyobrażeniem sprawiedliwości jest waga. Jest w niej także miecz, który przypomina, że niedochowanie sprawiedliwości ma nader często konsekwencje drastyczne.

Zdarza się, że pod wpływem uczucia, człowiek dokonuje czynu sprzecznego z rozumem. Pomocna mu więc będzie cnota zdolna uczucia przytłumić, czyli cnota umiarkowania. Jej symbolem jest postać mieszająca wodę gorącą z zimną.

Jeśli natomiast ktoś powstrzymuje się od działania, które rozum mu nakazuje, a powstrzymuje się z obawy niebezpieczeństwa lub wysiłku, temu dla utwierdzenia w postanowieniach dyktowanych mu przez rozum, potrzebna jest cnota męstwa. Symbolizuje ją postać zmagająca się z lwem.

Te trzy cnoty moralne uzupełnione są, a zarazem kierowane, przez intelektualną cnotę roztropności. Postać zachowująca dystans od smoka stanowi jej graficzne przedstawienie.

Omówione tu alegorie artystyczne przedstawione są w postaci płaskorzeźb na grobie papieża Klemensa II, w katedrze w Bambergu.

Cały ten cykl powstał dlatego, że dziś coraz częściej powraca przekonanie (a niżej podpisany je podziela), że należy wrócić do klasycznego wychowania na podstawie cnót. Jest ono potwierdzone doświadczeniem o wiele mocniejszym niż to, którym dysponuje psychologia eksperymentalna (nie negując jej osiągnięć tam, gdzie je posiada), opiera się bowiem doświadczeniu setek pokoleń, przekazywanym przez ciągłą tradycję z ojca na syna, od czasów starożytności, po nasz wiek.

Kiedy w XX wieku spróbowano tę koncepcję porzucić, wychowanie rozsypało się, czego opłakane skutki możemy niestety obserwować w szkołach, a nawet w rodzinach. Powróćmy więc do sprawdzonych wzorów.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor