Wydarzenia 24 kwi 2017 | Wojciech Bielawa
Bogdan Dzakanowski: Nie mogę siedzieć cicho

Bogdan Dzakanowski – jedyny bezpartyjny, niezależny radny Rady Miasta Bydgoszczy

- Kiedyś w Radzie Miasta spieraliśmy się merytorycznie. Można było dojść do konsensusu. Dziś większość radnych nie czyta nawet uchwał. Jest jeden, który głosuje, a reszta podnosi ręce za nim. Dla mnie to nienormalne – mówi radny Bogdan Dzakanowski.

Wojciech Bielawa: Panie radny, odpowie pan prawnie za nieuzasadnione wezwanie policji do ratusza.

Bogdan Dzakanowski: Poczekajmy, aż sprawę rozpoznają właściwe organa. Miałem jednak przesłanki, aby wezwać policję.

Oskarżył pan prezydenta, radnych i przewodniczącego Rady Miasta, że spożywali w ratuszu alkohol. Badania nie potwierdziły tych sensacji.

Informację o tym, że panowie spożywali alkohol w miejscu pracy otrzymałem o godz. 10.00, a policję wezwałem przed godz. 18.00. Wahałem się długo, ale zachowanie pana prezydenta i przewodniczącego wskazywało, że mogli być „po spożyciu”. Nie zdarza się często, aby przewodniczący Rady Miasta rzucał łańcuchem, mówił, że ma wszystkich dosyć i wychodził z sali. Nie panował nad sobą.

Pomylił się pan jednak, a telefonem na policję „rozwalił” obrady.

Nie mogłem „rozwalić” obrad, bo pan przewodniczący sam wyłączył się z głosowania w sprawie in vitro, a pan prezydent przecież nie głosuje. Zresztą prezydent często opuszcza obrady, nie ma go także na komisjach.

Nie jest panu tak po ludzku głupio z powodu tej sprawy?

Uczciwie mówiąc, to tak, pomyliłem się. Zaufałem mieszkańcom Bydgoszczy, którzy mnie poinformowali o tym, że politycy spożywali alkohol.

Policja wszczęła już dochodzenie.

Mają procedury, niech to idzie swoim torem. Ja nie widzę w tym jednak nic wielkiego. W zakładach pracy regularnie bada się pracowników. Nigdzie nie ma świętych krów. Ja bym nie protestował ani nie obraził się, gdyby mnie ktoś poprosił o poddanie się badaniu alkomatem.

Rozmawiał pan po tym incydencie z prezydentem i przewodniczącym? Będzie Pan przepraszał?

Nie rozmawiałem, ponieważ prezydent nie rozmawia ani z radnymi, ani z mieszkańcami. Nie mam sobie nic do zarzucenia.

Nawet pana krytycy przyznają: Bogdan Dzakanowski jest dobrze przygotowany do każdej sesji, czyta uchwały. Ma dobry kontakt z mieszkańcami. Nie szkoda panu szargać opinii takimi przedstawieniami, jakie zafundował pan wszystkim na ostatniej sesji?

To nie było przedstawienie. Mieszkańcy mnie informowali o swoich podejrzeniach, ja im zaufałem. To wszystko.

Przewodniczący Sobociński narzeka, że dezorganizuje pan pracę Rady Miasta.

Przylgnęło do mnie, że przeszkadzam na obradach. Proszę pokazać mi dokument, który to potwierdzi.

Dokumentu nie pokażę, ale widzę jak pan pokrzykuje na sali obrad.

Jeśli przewodniczący nie dopuszcza mnie, a także innych radnych do głosu, to co ja mam robić? Jeśli mieszkańcy mnie proszą o załatwienie ważnych spraw, to nie mogę nie reagować, nie mogę siedzieć cicho. Przypominam, że komisja Rady Miasta dwukrotnie stwierdziła, że pan przewodniczący bezprawnie odbierał mi głos, złamał prawo.

Myśli pan już o przyszłorocznych wyborach samorządowych?

Jeszcze nie. Uczciwie mówiąc, to zastanawiam się, czy warto. Kiedyś w radzie spieraliśmy się merytorycznie. Można było dojść do konsensusu dla dobra miasta. Dziś większość radnych nie czyta nawet uchwał. Jest jeden, który głosuje, a reszta podnosi ręce za nim. Dla mnie to nienormalne. Zastanawiam się, czy tkwić w samorządzie, skoro jest tak upolityczniony. Raz w życiu spóźniłem się na komisję finansów dokładnie 11 minut. I było po wszystkim. Komisja miała do przeanalizowania 11 punktów i radni w tym czasie wszystkie je załatwili. To ma być debata? To chore! Nie wiem, czy w takiej demokracji warto uczestniczyć.

A będzie miał pan skąd wystartować? Kto da panu szansę?

Stowarzyszenie „My Bydgoszczanie”, z list którego dostałem się do rady, wciąż działa. Później miałem jeszcze propozycję z Kukiz’15, aby wystartować do Sejmu, ale mnie to nie interesowało, bo chcę działać lokalnie. Kiedy przestanę mieć poparcie mieszkańców, to sam zrezygnuję. Jak na razie, nawet po wydarzeniach ze ubiegłej środy, większość telefonów, które odebrałem, jest pozytywna.

Wojciech Bielawa

Wojciech Bielawa Autor

Redaktor prowadzący