Wydarzenia 22 kwi 2017 | Redakcja
Czy wójt Dobrcza zachowa stanowisko? Referendum w niedzielę

Wójt Krzysztof Szala w bydgoskim Sądem Okręgowym / fot. wb

W niedzielę 23 kwietnia mieszkańcy Dobrcza zdecydują w referendum o przyszłości wójta Krzysztofa Szali oraz Rady Gminy Dobrcz. Wyniki będą ważne, jeśli do urn pójdzie 2100 osób.

Czy jesteś za odwołaniem wójta Gminy Dobrcz? Czy jesteś za odwołaniem Rady Gminy Dobrcz? - to dwa pytania, na które 23 kwietnia odpowiedzą mieszkańcy gminy.

Referendum to pokłosie „afery drobiowej”. Mieszkańcy Dobrcza stracili zaufanie do wójta, ponieważ ten nie poinformował ich z wyprzedzeniem o planach budowy na ternie gminy wielkich kurzych ferm. Niezadowoleni mieszkańcy zawiązali grupę inicjatywną i zaczęli zbierać podpisy w sprawie zorganizowania referendum. Pod wnioskiem podpisało się prawie 1500 mieszkańców, choć wymaganych było 840 podpisów. Jeśli będą chcieli postawić kropkę nad „i” i odwołać wójta, muszą zmobilizować się jeszcze bardziej. Referendum będzie ważne, jeśli do urn pójdzie 2100 osób (60% głosujących w ostatnich wyborach samorządowych).

 

Fermy to tylko punkt zapalny

Krzysztof Szala z oskarżeniami się nie zgadza i podobnie jak mieszkańcy deklaruje, że nie chce kurzych ferm w gminie. – Grupa inicjatywna stronniczo opisuje moje zachowanie. Robimy wszystko, aby ferm tu nie było, a obecne prawo daje nam taką możliwość – twierdzi wójt. Przekonywał mieszkańców, że na tamtym etapie postępowania nie miał obowiązku informować ich o inwestycji. Nie uwierzyli. Mimo jego zapewnień referendum się odbędzie.

– Wszystko sprowadza się do tego co można, a co trzeba – stwierdza Grzegorz Szweda, jeden z inicjatorów przeprowadzenia referendum. – Wójt mówi, że nie musi nikogo informować i jednocześnie twierdzi, że prawo mu tego wręcz zabrania. A tak naprawdę, wójt mógł powiedzieć, ale nie chciał – uważa.

Sprawa ferm była tylko punktem zapalnym, który zmobilizował mieszkańców do działania i zwarcia szyków przeciwko władzy wójta. Według dobrczan lista zaniedbań Krzysztofa Szali jest długa: brak kanalizacji, oświetlenia, nieodśnieżone drogi. – Pytałam o kanalizację i powiedzieli, że tam, gdzie mieszkam, nie było takich planów. Ale do przyszłych ferm drobiu jest pociągnięte wszystko, czego potrzebowali. Z oświetleniem podobnie, lampa miała być i już drugi rok czekam. I tak jest u nas w Dobrczu ze wszystkim – mówi pragnąca zachować anonimowość mieszkanka Dobrcza.

Waldemar Łazarski, przedstawiciel grupy referendalnej – Mamy już dość wójta, bo zaufanie społeczne, którym ludzie go obdarzyli, zostało zerwane. Wójt to stary samorządowiec. Trzeba przerwać u nas ten łańcuch wzajemnego kolesiostwa – mówi.

– Sprawa przybrała charakter polityczny – odpiera ataki Krzysztof Szala. – Fermy stały się nieważne, ważna jest chęć przejęcia władzy. Moje działania są transparentne. Jestem wójtem piątą kadencję, bywało, że w wyborach miałem nawet po czterech konkurentów, ale zawsze wygrywałem. To pokazuje, że mieszkańcy chcą, abym był na tym stanowisku – ocenia.

 

Przeprosili wójta w sądzie

5 kwietnia wójt spotkał się z inicjatorami referendum w bydgoskim Sądzie Okręgowym. Powodem było uzasadnienie do wniosku referendalnego. Mieszkańcy napisali w nim, że wójt naruszył prawo budowlane, kodeks postępowania administracyjnego, kodeks karny, ustawę o finansach publicznych, a także utrudniał dostęp do informacji publicznej i przekroczył swoje kompetencje. – Szanuję prawa mieszkańców do krytyki, ale ich zarzuty nie mają pokrycia w dokumentach. Troszkę się zagalopowali – tłumaczył wójt.

Sędzia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy Hanna Daniel zaproponowała, aby sprawę załatwić polubownie. – Mieszkacie państwo w niewielkiej miejscowości, jesteście na siebie skazani. Może warto się porozumieć tak, aby każdy wyszedł z tej sali z honorem i z tarczą – radziła. Inicjatorzy referendum początkowo nie chcieli iść na kompromis, ale ostatecznie ugięli się i podpisali oświadczenie o następującej treści: „Działamy i będziemy działać dla dobra gminy Dobrcz. Takie intencje przyświecają nam także i w tej sprawie. Nie było naszym zamiarem naruszenie dóbr osobistych powoda Krzysztofa Szali. Jeżeli powód tak to odebrał – to przepraszamy” – podpisali Grzegorz Szweda, Izabela Kafka, Justyna Świątek, Monika Gruca i Sebastian Spionkowski. Ponadto będą musieli pokryć koszty sądowe w wysokości ponad 1,5 tys. zł.

Magdalena Liczkowska, Wojciech Bielawa

Redakcja Autor