Wydarzenia 22 lip 2017 | Andrzej Pawełczak
Hala targowa jak warszawskie Koszyki?

Kupców, którzy handlują w hali można policzyć na palcach jednej ręki/ fot. Anna Kopeć

Jak zagospodarować zabytkową halę targową przy ulicy Magdzińskiego? W ubiegłym roku miasto kupiło ją za pięć milionów złotych, co wywołało wiele kontrowersji wśród bydgoskich radnych. Dotyczą one tego, że po raz kolejny kupiono obiekt bez pomysłu na to, co z nim zrobić.

Jak twierdzili i nadal utrzymują przeciwnicy przejęcia hali od BSS Społem, te pięć milionów złotych można było przeznaczyć na inne cele, bo miasto ma wiele ważniejszych potrzeb. Poza tym, budynek przy ul. Magdzińskiego/ Podwale będzie wymagał jeszcze wielu kosztownych remontów, co oznacza, że na kwocie zakupu się nie skończy. Ich wątpliwości budzi też fakt, że miasto zamierza w drodze konkursu wyłonić firmę, która zajmie się zagospodarowaniem obiektu i prowadzeniem w nim działalności. Problem w tym, że nie wiadomo, jakiej.

Zwolennicy natomiast twierdzą, że nie było innego wyjścia, bo handel w tym miejscu, niestety, się skończył, a obowiązkiem miasta jest zadbać o piękny, zabytkowy obiekt, położony na Starym Mieście.

Ekspertyza jest gotowa

W 2009 roku przeprowadzony został remont elewacji hali targowej. Ale tylko elewacji, nikt nie przyjrzał się, jaki jest stan techniczny budynku. Nie zrobiono tego także w ubiegłym roku, kiedy podpisywano umowę z BSS Społem o kupnie hali. Ekspertyza stanu technicznego została przeprowadzona dopiero kilka tygodni temu. Co z niej wynika?

– Ekspertyza stanu technicznego jest gotowa. Budynek wymaga przeprowadzenia prac naprawczych w zakresie pokrycia dachowego, a także murów ceglanych – zarówno w części halowej, jak też administracyjnej – tynków wewnętrznych i zewnętrznych, które nie były naprawione w 2009 roku, jak również instalacji wodno-kanalizacyjnej, elektrycznych, gazowych i centralnego ogrzewania – mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta miasta.

Okazuje się, że konieczna jest też wymiana instalacji odgromowej.

– W związku z takim zakresem prac w pierwszej kolejności konieczne jest  opracowanie projektu budowlanego. Obecnie Wydział Inwestycji Miasta UM Bydgoszczy przygotowuje przetarg na wykonanie projektu robót konserwacyjno-budowlanych, zgodny z zaleceniami zawartymi w ekspertyzie i wytycznymi MKZ. W oparciu o ten dokument wykonane zostaną prace remontowe. Za aranżację wnętrza odpowiedzialny będzie już podmiot, który wyłonimy w drodze konkursu – dodaje Marta Stachowiak.

Co ma być w hali targowej?

Jak mówi rzeczniczka prezydenta, szczegóły dotyczące funkcji, jaką miałaby pełnić hala po zakończeniu koniecznego remontu, poznamy dopiero po wyłonieniu zwycięzcy konkursu. – Nie sposób nie wspomnieć o tego typu obiektach, które z powodzeniem łączą funkcje gastronomiczne i handlowe, jak choćby słynna barcelońska La Boqueria, Wielka Hala Targowa w Budapeszcie czy choćby warszawskie Koszyki. Niemniej nie chcielibyśmy na tym etapie niczego sugerować podmiotom, które przystąpią do przetargu – tłumaczy Marta Stachowiak.

Pomysłów na zagospodarowanie hali nie brakuje, chociaż nadal jest wiele wątpliwości, czy na pewno była to dla miasta dobra transakcja.

Radny PiS Tomasz Rega przypomina przy okazji o Młynach Rothera. – Od kilku lat stoją puste, pomysły są, ale brakuje pieniędzy na ich realizację. Podobnie jest w przypadku hali targowej. Kupiliśmy coś na wyrost, bez koncepcji, bez pomysłu, co z tym zrobić. To tak, jakby budowano most i nagle okazałoby się, że nie będzie on łączył brzegów rzeki – mówi radny. – Najpierw powinna być koncepcja zagospodarowania, a potem przejęcie budynku. W tym przypadku po raz kolejny zrobiono dokładnie odwrotnie – dodaje Tomasz Rega.

Hala, jego zdaniem, powinna łączyć swoją dotychczasową funkcję handlową z działalnością kulturalną, nawiązującą do historii Bydgoszczy. – Mogłyby być tu sprzedawane przez producentów nie tylko z Bydgoszczy, ale także z regionu, na przykład rękodzieło, wyroby sztuki ludowej i pamiątki z Bydgoszczy. Takich sklepów w mieście jest niewiele. Przykładem takiego zagospodarowania zabytkowego obiektu są krakowskie sukiennice – mówi radny.

Radny SLD Ireneusz Nitkiewicz przyznaje, że był zwolennikiem kupna przez miasto hali targowej. – Uważam, że obowiązkiem miasta jest dbać o zabytkowe budynki – mówi.

Uważa, że funkcja hali powinna nawiązywać do stawianego przy placu Kościeleckich biurowca. – Jest to moim zdaniem w pewnym sensie logiczne, podobnie jak w przypadku warszawskich Koszyków. Wokół tej hali też jest dużo biur. W tym miejscu mogłyby powstać małe restauracyjki, także na przykład warzelnia piwa, stoiska z piwem rzemieślniczym, to jest teraz modne – mówi Ireneusz Nitkiewicz.

Jan Szopiński, wiceprzewodniczący Rady Miasta, przyznaje, że miał wątpliwości przy podejmowaniu decyzji o zakupie przez miasto hali przy Magdzińskiego. – Udzieliliśmy prezydentowi Bruskiemu kredytu zaufania, że hala zostanie zagospodarowana. Niedługo upłynie rok od sesji, na której zadecydowano o kupnie hali, a odnoszę wrażenie, że nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. Nie wiadomo, na jakim właściwie jesteśmy etapie, jeżeli chodzi o zagospodarowanie hali, jaką ma ona pełnić funkcję, kiedy będzie ogłoszony konkurs, na jakich zasadach wyłoniony zostanie jej gospodarz – mówi Jan Szopiński.

Jego zdaniem, handel przy Magdzińskiego w zasadzie już się skończył. – Społem na handlu raczej się zna, gdyby to przynosiło zyski, to przecież by tego nie sprzedali. Po owoce i warzywa ludzie chodzą na osiedlowe targowiska, nikt nie będzie po nie jeździł do centrum miasta – mówi wiceprzewodniczący Rady Miasta. – Gdybym był prywatnym inwestorem, zainteresowanym prowadzeniem w hali działalności, rozważałbym jednak stworzenie lokalu. Co prawda w okolicach Starego Rynku jest sporo takich miejsc, dlatego inwestor musiałby mieć naprawdę dobry pomysł – dodaje Jan Szopiński.

Radny Stefan Pastuszewski proponował jeszcze w ubiegłym roku, aby w hali targowej powstała pijalnia piwa. Jak zastrzegał, nie miałaby to być jakaś spelunka, ale lokal na poziomie, wzorowany na podobnych miejscach w Czechach czy w Niemczech, gdzie podawano by piwo z regionalnych browarów.

Proponowano także, by w obiekcie przy Magdzińskiego powstała między innymi galeria sztuki czy centrum kwiatowe.

Kiedyś można tu było kupić wszystko

Kupców, którzy do dziś handlują w hali, można dosłownie policzyć na palcach jednej ręki. Pani Krystyna sprzedaje tutaj drobiazgi i suweniry. – Dla mnie ta hala to całe życie, handluję tutaj już od 40 lat. Nie wiem jednak, jak długo będę mogła jeszcze tutaj pracować. Jestem przygotowana na to, że interes trzeba będzie zwinąć z dnia na dzień. Miasto nie zmieniło nam warunków najmu, ale też nie informuje nas o swoich planach – mówi nam kobieta. – Kiedyś w hali można było kupić dosłownie wszystko: ryby, mięso, wypieki, a także ciuchy, środki czystości i alkohol. Nigdzie więcej nie trzeba było iść. Obiekt tętnił życiem, klienci walili drzwiami i oknami. Koniec PRL i początek wolnej Polski to były złote czasy. Skończyły się wraz z nadejściem ery marketów – wspomina pani Krystyna. – Hala to taki piękny, zabytkowy obiekt, szkoda patrzeć, jak niszczeje. Niestety, od wielu wielu lat nic z nim nie robiono. Remont elewacji przysłonił tylko problemy. Wewnątrz wszystko się sypie. Słyszałam, że chcą tutaj zrobić wielką piwiarnię, ale uważam, że lepiej byłoby, gdyby znów tutaj kwitł handel. Problem jednak jest taki, że nie ma nawet gdzie tu auta zaparkować – mówi pani Krystyna.

– W czasach PRL-u to właśnie w hali kwitł handel. Tu się kupowało ciuchy, które można było dostać tylko w Peweksie, za dolary. Alkohol był przed 13.00, sprzedawano także po „pięćdziesiątce” pod ogóreczka lub śledzika – śmieje się pan Mieczysław, bydgoszczanin „z dziada pradziada”. – Handel tu się skończył, jak pobudowali markety. Nie wyobrażam sobie, żeby w tym miejscu miał powstać kolejny. Może rzeczywiście jakaś restauracja, ale taka, żeby sobie starsi ludzie mogli spokojnie posiedzieć, a nie wyłącznie z pizzą i piwem. Chociaż, jak znam życie, to tak właśnie będzie – dodaje pan Mieczysław. l

Jak zagospodarować halę targową? Czekamy na Państwa opinie o tym, co w tym obiekcie powinno się znajdować. Propozycje można nadsyłać listownie na adres „Tygodnik Bydgoski”, ul. Dolina 35, 85-212 Bydgoszcz, mailem na adres redakcja@tygodnikbydgoski.