Wydarzenia 12 wrz 2017 | Magdalena Liczkowska
Nauczyciel z pasją nie potrzebuje podręcznika

Wojciech Kalwat / archiwum prywatne

- Jest problem z nauczaniem historii najnowszej, bo wiele osób pamięta jeszcze czasy PRL-u czy II wojny światowej i nie potrafi zachować dystansu – o nowej podstawie programowej historii opowiada Wojciech Kalwat, autor podręcznika dla czwartoklasistów.

Magdalena Liczkowska: Od września uczniowie podstawówki będą mieli dodatkowe godziny historii. Celem nowej podstawy programowej jest przybliżenie historii Polski poprzez prezentację sylwetek i dokonań bohaterów narodowych. To dobry krok?

Wojciech Kalwat: Na pewno te zmiany mogą przełożyć się na powiększenie stanu wiedzy na temat historii Polski. Trzeba sobie uzmysłowić jednak, że panteon bohaterów, który pojawia się w podstawie programowej dla klasy czwartej, był już wcześniej obecny w podręcznikach, w pomocach czy programie nauczania. Te postaci nie wzięły się znikąd, inaczej zostały jedynie postawione akcenty. Oczywiście są głosy, że „wylaliśmy dziecko z kąpielą” i w klasie czwartej nie ma historii starożytnej, średniowiecza etc. Jeżeli nauczyciele sięgną jednak do odpowiednich podręczników, z pewnością ta wiedza powszechna się znajdzie – chociażby informacje o życiu codziennym w średniowiecznych klasztorach czy o stanie rycerskim i życiu rycerza. Te elementy wciąż można znaleźć. Czy należy taką reformę oceniać dobrze czy źle? To nie moja rola, oceniać mogą przede wszystkim ci, których te zmiany dotkną – nauczyciele, rodzice i uczniowie – w takiej dokładnie kolejności.

 

Większy akcent będzie też postawiony na nauczanie historii XX wieku i historii najnowszej.

Ja akurat lubię historię dawną i średniodawną z mniejszym akcentem na historię najnowszą, jednak jestem świadomy, że to właśnie wiek XX pasjonuje przeważającą część społeczeństwa, nie tylko uczniów. Faktem jest, że np. starożytność była dotychczas w toku nauczania powtarzana wielokrotne i nauczyciele „nie wyrabiali się” z historią najnowszą.

 

To właśnie historii najnowszej dotyczą największe kontrowersje związane ze zmianami w nauczaniu historii. Zarzuca się, że w podstawie nie ma np. Lecha Wałęsy czy Tadeusza Mazowieckiego. Dlaczego obiektywne przedstawienie tego etapu historii jest najtrudniejsze? Czy wciąż wiemy za mało o wydarzeniach tych czasów, żeby uwzględniać je w podręcznikach? Nie mamy do nich odpowiedniego dystansu?

Uczyć o historii starożytnej jest bardzo łatwo – przynajmniej tak się wydaje. Mamy Cezara, mamy Oktawiana, mamy Nerona i o nich możemy mówić bez emocji. Problem z historią najnowszą jest taki, że wiele osób pamięta jeszcze czasy PRL, II wojny światowej, a więc te problemy, o których mówimy są bardzo osobiste. To właśnie powoduje trudność w zachowaniu dystansu. Zobaczmy, jakie kontrowersje towarzyszą osobie Lecha Wałęsy i ocenie jego działań. Możemy dostrzec wiele antagonizowania i skrajnych wręcz ocen byłego prezydenta. Podobnie jest z „żołnierzami wyklętymi”. W tym przypadku mamy do czynienia z zaniedbaniem polegającym na niewprowadzeniu, czy wręcz pomijaniu pewnych, często drażliwych, tematów do nauczania historii. Nie możemy także zapominać o bieżącej sytuacji politycznej i pewnej narracji historycznej.

Pomijanie postaci historycznych nie jest dobrym rozwiązaniem. Jednak to nie jest tak, że w podręcznikach niektóre osoby są wyrzucone z narracji. Być może inaczej są postawione akcenty, ale bohaterowie historii, niezależnie od ich oceny, są obecni w podręcznikach. Dla jednych obecność ta będzie zbyt mała, epizodyczna, dla innych zapewne niepotrzebnie duża, ale to już kwestia indywidualnych osądów.

 

Wątpliwości budzi też przedstawianie czwartoklasistom postaci Witolda Pileckiego. Zdaniem niektórych, 10–11 lat to zbyt młody wiek, aby w pełni zrozumieć motywacje rotmistrza Pileckiego, jego działania i cały ówczesny kontekst historyczny. Jak Pan, jako autor podręcznika dla czwartoklasistów, odnosi się do takich zarzutów?

W jednym rozdziale podręcznika pojawia się nie tylko rotmistrz Pilecki, ale także „Inka” – Danuta Siedzikówna. Muszę przyznać jako autor, że ten rozdział był dla mnie akurat najtrudniejszy do napisania. Jest to opowieść o dwojgu ludziach, dwóch odmiennych życiorysach, chociaż wspólnym – tragicznym – finale. Z jednej strony mamy ukształtowanego mężczyznę, z niewyobrażalnymi wręcz przeżyciami okupacyjnymi, z drugiej – wchodzącą w dorosłość młodą kobietę. Obydwoje kończą zamordowani w katowni UB. Pisanie o takich sprawach nie jest łatwe. Nie sposób bowiem opisać niezłomnej postawy wobec zła, brutalności, której doświadczyli. Piszący podręcznik stoi więc przed trudnym dylematem, jak opisać ten etap historii, by nie tylko nie zniechęcić, ale by nie przestraszyć, nie epatować brutalnością, nie używać pewnych słów, których dziecko w czwartej klasie nie jest w stanie zrozumieć. Wielu stawia sobie pytanie, czy te postacie, ich losy będą zrozumiałe dla ucznia zaczynającego dopiero przygodę z historią. Trudno na to odpowiedzieć. Myślę jednak, że umiejętne opisanie rotmistrza Pileckiego i „Inki” da się dziecku w tym wieku przedstawić. Trzeba jednak dużo wyczucia.

 

To przedstawienie, zaciekawienie dzieci ważnymi postaciami i wydarzeniami, jest kluczowe, bo przecież nauczanie historii obecnie wygląda inaczej niż kilkanaście lat temu.

Podręczniki są diametralnie inne niż te, które pamiętam z mojego dzieciństwa, mamy też różne pomoce - inne niż 10, 20 czy 30 lat temu. Film puszczany z wideo, który jeszcze 10 lat temu był do przyjęcia, dziś do przyjęcia już w zasadzie nie jest. Nauczyciel musi wciąż kształcić nowe umiejętności, zaznajamiać się z nowym sprzętem. Dziś, gdy uczeń ma do dyspozycji smartfona, w każdej chwili może zweryfikować pracę nauczyciela, a więc jest ona tak naprawdę trudniejsza, niż była jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Obecnie z młodzieżą i dziećmi należy pracować poprzez różnego typu metody aktywizujące – i to się sprawdza. 30 lat temu nie mieliśmy do czynienia z pokoleniem, które wykorzystywało techniki informacyjne, z pokoleniem „X”. Dzisiaj dzieci od najmłodszych lat korzystają z technologii poprzez używanie tabletów, smartfonów, nie mówiąc już o telewizji. Mamy też do czynienia z inną postawą rodzica, bardziej wymagającą. Nie chcę tutaj uogólniać, ale na pewno współczesny nauczyciel mierzy się z zupełnie innym rodzicem niż ileś lat temu. Ale też współczesny nauczyciel jest zupełnie inny. Współczesna szkoła jest nieporównywana do tej, która była jeszcze 30 lat temu.

 

Szkoła jest inna, pomocy naukowych jest więcej, więcej jest także możliwości, aby zainteresować młodzież różnymi zagadnieniami, a jednak często nauczanie historii wciąż jest nieefektywne. Dlaczego tak się dzieje?

Historia jest opowieścią, bardzo atrakcyjną, a podręcznik jest tylko pewnym elementem opowiadania tej historii. Bardzo ważną rolę odgrywa nauczyciel. Nauczyciel z pasją nie musi mieć żadnych podręczników. One nie będą mu w żaden sposób ani pomagać, ani zawadzać. W relacji z uczniem nauczyciel powinien być mistrzem, musi być też czarodziejem, który kontroluje to, co dzieje się na lekcji. Doświadczony nauczyciel wie doskonale, kiedy klasa zaczyna się nudzić – wówczas wytrawny mistrz ma w swoim zanadrzu anegdotę, umie rozluźnić atmosferę w klasie, przynieść rekwizyty. Potrafi nie tylko posługiwać się podręcznikiem, ale także zarażać swoich uczniów pasją i przedstawiać szeroką wiedzę, którą posiada. Musi być autentyczny w tym, co robi. Młodzi ludzie są najlepszymi recenzentami naszej pracy, których nie da się łatwo zwieść. Wówczas na pewno uczeń nie powie, że dany przedmiot jest nudny.

Historia jest wspaniałą opowieścią, którą można opowiadać na tysiąc sposobów – daną lekcję, którą się prowadzi 10, 15 czy 100 razy także można przedstawiać różnorako, można przenosić akcenty. Trzeba tylko mieć miłość i pasję do tego, co się robi, bo zawód nauczyciela jest wspaniały, ważny i odpowiedzialny. Trzeba brać odpowiedzialność za to, do kogo i co się mówi, bo w ten sposób kształtujemy młodych ludzi, kształtujemy społeczeństwo. 

 

Wojciech Kalwat – historyk, pedagog, zastępca redaktora naczelnego magazynu historycznego „Mówią wieki”, kierownik Działu Wydarzeń Kulturalnych w Muzeum Historii Polski, autor książek popularnonaukowych i podręczników szkolnych, w tym nowego podręcznika do historii dla czwartoklasistów.

Magdalena Liczkowska

Magdalena Liczkowska Autor

Redaktor/PR