Wydarzenia 16 lip 2017 | Wojciech Bielawa
Mamy obowiązek przyjąć uchodźców [WYWIAD Z PAWŁEM OLSZEWSKIM]

Paweł Olszewski / fot. Anna Kopeć

– Telewizji publicznej nie da się oglądać. Goebbels byłby dumny z działania prezesa Kurskiego. O rzetelności treści nie ma co dyskutować, bo jej nie ma – mówi poseł Paweł Olszewski w rozmowie z Wojciechem Bielawą.

Panie pośle, jakie ma Pan wrażenia po Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej?

Na pewno jest nowa energia i pomysł na to, w jaki sposób rozliczyć obecnie rządzących z tego, co robią, a zdewastowali Polskę w każdym wymiarze, począwszy od polityki wewnętrznej i podstaw demokracji, czyli Trybunału Konstytucyjnego. Całkowite zawłaszczyli i opanowali służby specjalne, zaraz skutecznie unicestwią wymiar sprawiedliwości, a prokuratura zostanie całkowite podporządkowana politycznym interesom. Polityka zagraniczna jest absolutny blamażem, nie jest w ogóle prowadzona. Polska swoimi działaniami odwraca się od Unii Europejskiej, zwracając się wprost w stronę Rosji.


Słyszmy to wszystko z ust polityków Platformy od półtora roku. Czy macie jakąś realną propozycję dla Polaków, oprócz tego, że chcecie zastąpić PiS? Niestety dla Platformy, ale rząd PiS rośnie w siłę.

PiS od czasu wygranych wyborów nie powiększył swojego kapitału społecznego, a uważam, że delikatnie został uszczuplony. Realizacja programu 500+ nie przysporzyła PiS-owi dodatkowych wyborców. Ludzie, którzy zaufali im, że program będzie obowiązywał od pierwszego dziecka, zostali okłamani. Z punktu widzenia społecznego to skrajnie niesprawiedliwe. Do wyborów zostały dwa lata. Przygotowujemy się do tego, aby przejąć władzę i zmienić to, co zostało zrobione źle, czyli prawie wszystko, począwszy od kwestii gospodarczych, kończąc na ustrojowych, nie mówiąc już o wyczynach Antoniego Macierewicza.


Jak można mówić o demolce gospodarki, skoro PKB wzrósł aż o 4 procent?

Wzrostu gospodarczego nie robi się tu i teraz, on jest zawsze konsekwencją wcześniej podjętych decyzji, a także koniunktury. Ten wzrost wynika z faktu, że Polska za czasów rządów PO była ekonomicznym liderem w Europie. Decyzje sprzed lat dziś procentują. To rozdawnictwo, z którym mamy dziś do czynienia, skończy się katastrofalnie.


Rozdawnictwo, czyli co?

W każdym obszarze rządzący nie liczą się ze środkami finansowymi, zadłużają państwo, zwiększają deficyt i próbują za publiczne pieniądze przekupić obywateli. Nasze dzieci niestety za to zapłacą.


Platforma zapowiada, że jeśli wygra wybory, to będzie rozdawać 500+ na każde dziecko. To też będzie przekupywanie wyborców?

Nie, to będzie przywracanie elementarnej sprawiedliwości społecznej. Program 500+ miał zwiększyć dzietność, a przecież to właśnie decyzja o pierwszym dziecku jest najtrudniejsza i wymaga wsparcia. PiS to obiecywał, ale nie zrealizował. Tak samo jest z lekami dla seniorów. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to nie ma w tym zakresie żadnej realnej pomocy.


Kiedy PiS obiecywał 500+ dla wszystkich dzieci, wy mówiliście, że tego się zrobić nie da, że zabraknie pieniędzy. Szybko zrewidowaliście pogląd. Dlaczego? Chcecie kupić ludzi? A może okazało się, że PiS miał rację?

Ten program nie może być już wycofany, ma on walor może nie tyle o charakterze prodemograficznym, ale socjalnym. Nikt o zdrowych zmysłach nie powinien go likwidować. Wypłata świadczenia na pierwsze dziecko jest absolutnie kluczowa.


Wróćmy do Rady Krajowej PO. Jedną z propozycji, która padła z ust Grzegorza Schetyny było to, aby Polacy nie płacili abonamentu. To jest program?

Telewizji publicznej nie da się oglądać. Goebbels byłby dumny z działania prezesa Kurskiego. O rzetelności treści nie ma co dyskutować, bo jej nie ma. Zmuszanie obywateli do tego, aby płacili na reżimową, propagandową telewizję, jest co najmniej nieuczciwe.


Telewizja publiczna – niestety – zawsze była narzędziem w rękach polityki. Co zrobiliście przez 8 lat, aby odpolitycznić telewizję?

My nie mieliśmy telewizji w swoich rękach. Był Krzysztof Ziemiec, Danuta Holecka, był program Jana Pośpieszalskiego. Była równowaga. A PiS wszystkich najlepszych dziennikarzy pozwalniał i poprzyjmował polityczne miernoty z „Gazety Polskiej” i „TV Trwam”. Nie po to aby robić dobrą, lecz swoją telewizję.


Grzegorz Schetyna to dobry lider? Dużo komentatorów po Waszej Radzie Krajowej mówiło, że brakuje mu energii, którą miał choćby Donald Tusk.

Nie da się ich porównywać. Każdy ma swój styl i swoją osobowość. Pamiętam, co mówiło się o Donaldzie Tusku, zanim został premierem: leniwy chłopiec w krótkich spodenkach, który nie nadaje się na szefa partii i premiera. Czas pokazał, że było odwrotnie. Grzegorza Schetynę znam bardzo dobrze od wielu lat. To niezwykle sprawny polityk, który zna oczekiwania Polaków i wie, jak je realizować.


W kwestii przyjmowania uchodźców ewidentnie nie potrafi się wstrzelić w oczekiwania społeczne Polaków.

Trzeba rozróżnić migrantów ekonomicznych od uchodźców. Ja wciąż mam przed oczyma małego syryjskiego chłopca, który leży martwy na plaży. Takim dzieciom jak on, matkom, rodzinom, należy pomagać. To nasz elementarny obowiązek. My jako Polacy jesteśmy szczególnie doświadczeni w tym obszarze. W czasach komunizmu wyjeżdżaliśmy m.in. do Niemiec i Szwecji. Przyjmowano nas tam i pomagano. Dziś politycy, którzy noszą na sztandarach krzyż i wiarę odwracają się od ludzi, którzy uciekają przed wojną, reżimem Asada i ISIS. To niegodziwe.


Przecież każdy dziś może starać się w Polsce o status uchodźcy. Wystarczy złożyć wniosek o azyl i poczekać na rozpatrzenie. Polacy są natomiast przeciwko relokacji, czyli przymusowemu przesiedlaniu osób, które przyjechały np. do Niemiec i mają być wysłane do Polski.

Jesteśmy członkiem UE, mamy olbrzymie prawa, czerpiemy z członkostwa wielkie korzyści, ale mamy tez obowiązki. Problemy Włoch, Niemiec czy Grecji, to są nasze wspólne problemy. Uchodźcom należy pomagać. Jednoznacznie mówi o tym Ojciec Święty. Dziwię się, że PiS go nie słucha i na polityczny użytek tworzy nacjonalistyczną atmosferę. W Internecie krąży wypowiedź Mariusza Kamińskiego z 2002 roku, który w bardzo przyzwoitych słowach stwierdził, że należy przyjmować uchodźców. Dziś interes polityczny jest inny i podsyca się takie nastroje.


To było 15 lat temu. Dziś rzeczywistość we Francji czy Wielkiej Brytanii jest zupełnie inna. Wtedy nie było tydzień w tydzień zamachów organizowanych przez islamskich terrorystów.

Absolutnym, intelektualnym nieporozumieniem jest równoważenie uchodźcy z terrorystą. Polecam sprawdzić, kto dokonuje ataków terrorystycznych w Europie.


Wśród zamachowców są także ci, którzy dostali się do Europy w ostatnich latach.

Pan mówi o nielegalnych imigrantach, a my chcemy przyjąć uchodźców, którzy zostali zweryfikowani, wiemy jak się nazywają i wiemy także, że nie mają powiązań z siatkami terrorystów.


Jesteśmy w stanie to sprawdzić? Mamy pewność, że przyjadą do nas tylko Syryjczycy? Wielu ludzi, którzy szturmuje dziś Europę, nie ma dokumentów. Włoskie służby przyznają, że nie mają wielkiej wiedzy o tym, kto przedostaje się do ich kraju.

Są metody, aby tych ludzi dokładnie zweryfikować. Nie w tym jednak rzecz. Dzisiejsza narracja rządzących jest taka, aby nie pomagać uchodźcom. PiS wznieca niepokój społeczny, nastroje nacjonalistyczne i faszystowskie, aby ugrać coś dla siebie.


Jak słyszę o podsycaniu faszyzmem, to mam przed sobą najnowszy spot Platformy. Ten Joseph Goebbels był w nim potrzebny? To spot zrobimy ze smakiem?

To kwestia tego, co dzieje się w Telewizji Polskiej. Czytałem „Dzienniki” Goebbelsa zanim PiS doszedł do władzy. Wszystkim polecam lekturę tego trzytomowego „dzieła”. To, co politycy PiS robią z TVP, pokazuje, że są wiernymi uczniami Goebbelsa.


Wróćmy jeszcze do problemu migracji. Samorządy, w których władzę sprawuje PO, chcą wyręczyć rząd w przyjmowaniu uchodźców? Dziwi mnie, że mimo strat wizerunkowych obstajecie przy swoim.

Nie chodzi o wyręczanie. To jest problem rządu i to on go musi rozwiązać. Samorządy mówią jedynie, że mogą pomóc. My nie dyskutujemy o uchodźcach w kategoriach politycznych zysków i strat. Ciąży na nas pewna społeczna odpowiedzialność, a także wrażliwość. Nie podejmujemy decyzji z punktu widzenia słupków. Jeśli by tak było, to oznaczałoby, że nie mamy już misji. A ja politykę traktuję jak misję.


Grzegorz Schetyna mówi dziś, że Polska potrzebuje totalnej opozycji. I widać, że tam, gdzie PO ma władzę, czyli w samorządach, chce bojkotować PiS w każdy możliwy sposób.

Za mało wykorzystujemy tę władzę! Jeśli ktoś bowiem wykorzystuje bezpardonowo władzę, to tylko administracja rządowa. Nie liczą się z prawem, konstytucją i opinią międzynarodową. PiS to władza totalna. Blisko nam do rozwiązań z krajów, do których nigdy nie chciałbym się porównywać.


Jakich rozwiązań? Powtarzacie wciąż, że nie ma w Polsce wolności, że idzie dyktatura. Ja tego szczerze mówiąc nie widzę.

Czytał Pan ustawę o zgromadzeniach publicznych? Widział Pan reakcje policji na to, co się działo na protestach antyrządowych w Radomiu albo w Sopocie? Jest wolność zgromadzeń, owszem, dla brunatnych marszów ONR. Byłem przerażony, gdy to widziałem. Symbolika i hasła jak z lat 30. w Niemczech. I na to jest nie tylko przyzwolenie rządzących, ale też czasami zachwyt.


Zarówno ONR, jak i KOD może swobodnie organizować marsze. Nie można powiedzieć, aby protesty Platformy czy KOD-u były pacyfikowne. Nie ma żadnych brutalnych interwencji.

A pamięta Pan wydarzenia z Gdańską, na których KOD został zaatakowany przez faszystów z ONR? Kto został wyprowadzony z pogrzebu Inki, sprzed kościoła?


Mówi Pan o tym, że Mateusz Kijowski wybrał się na pogrzeb Żołnierzy Wyklętych i nie potrafił powiedzieć, jak się nazywali? Pamiętam. On i jego towarzysze wyglądali, jakby nie do końca wiedzieli, po co przyszli, chyba po to, aby sprowokować uczestników.

Pan przyjmuje narrację telewizji publicznej, z którą się nie zgadzam.


Nie, to mój osobisty pogląd. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że Pan przyjmuje narrację TVN.

Nie, ja staram się obiektywnie oceniać rzeczywistość.


Zostawmy to. Mówił Pan o trudnej sytuacji Polski w UE i w ogóle na arenie międzynarodowej. Tymczasem z wizytą przyjechał do nas Donald Trump.

Wizyty prezydentów USA zawsze mają charakter symboliczny. To, że PiS autokarami będzie zwozić swoich członków i sympatyków do stolicy, jest czymś niebywałym. Kiedy przyjeżdżał do Warszawy prezydent Obama, jeszcze za naszych rządów, nikomu to do głowy by nie przyszło. Nie ma co ukrywać, że w tej narracji nacjonalistycznej, izolacyjnej i szowinistycznej prezydent Trump ma wiele wspólnego z tymi, którzy rządzą Polską. Także jeśli chodzi o realizowania polityki, korzystnej dla Federacji Rosyjskiej.


Czy możemy mówić o międzynarodowej izolacji, skoro lider wolnego świata woli przyjechać do Polski niż do innych krajów Europy Zachodniej?

Słynne 27:1 pokazuje to, czy Polska jest izolowana, czy nie. Polak jest prezydentem UE wbrew Polsce. To kompromitacja. Żaden inny kraj by sobie na to nie pozwolił. Czym innym są kurtuazyjne wizyty, takie jak ta prezydenta Trumpa, a czym innym jest realna polityka. Dziś wyprzedziliśmy w UE Viktora Orbana, który w swoich dyktatorskich zapędach zrobił krok w tył. Orban intelektualnie wyprzedza Beatę Szydło, która stałą się liderem rozbijania UE.


Pytanie, czy można z tego jednego głosowania wyciągać wniosek, że Polska jest izolowana w UE. PiS nie chce opuszczać Wspólnoty, lecz ją reformować.

Żeby mówić o reformach, trzeba mieć jakąś pozycję, a dziś nie mamy żadnej. Jeszcze niedawno była ona bardzo mocna, o czym świadczy najlepiej funkcja, którą pełni Donald Tusk. Dziś z Polską nikt się w UE nie liczy, bo Polska odwróciła się do niej plecami. Szkoda, bo po Brexicie mieliśmy niebywałą historyczną szansę na to, aby być przy stole najważniejszych graczy z Niemcami i Francją. Zamiast tego próbujemy budować sojusz w oparciu o Węgry.


Ponieważ kraje środkowowschodniej Europy chcą z nami rozmawiać. Po Brexicie ministrowie spraw zagranicznych tych państw zjechali do Warszawy, ponieważ chcą coś z nami budować. Tymczasem z solidarnością i jednością w UE jest różnie. Wystarczy powiedzieć „Nordstream”, albo przypomnieć, jak długo bydgoska Pesa walczyła o wejście na rynek niemiecki. Niemcy nie mają natomiast żadnych problemów z wejściem na rynek polski, a nawet - tak jak Mercedes - są dofinansowywane przez władzę.

Pamiętam, jak w kampanii PiS mówił, że trzeba wspierać polskie firmy. Pesa była odmieniana przez wszystkie przypadki. Rzeczywistość jest jednak brutalna. Kiedy byłem w resorcie infrastruktury, podpisaliśmy umowę na kupno 20 dartów, czyli polskiego Pendolino. W umowie była opcja, aby dobrać kolejne 10 sztuk. Politycy PiS mówili, że to zrobią i co? Pieniądze były, ale skasowali ten program.


A co z tą gospodarczą solidarnością w UE?

Każdy ma swoje interesy gospodarcze. One bardzo często są rozbieżne, to oczywiste. Jeśli nie ma dialogu w sprawach politycznych, jeśli głos Polski nic nie znaczy, to trudno oczekiwać, abyśmy z kimś mogli rozmawiać o gospodarce. Trzy tygodnie temu byłem w Brukseli. Odbyłem szereg spotkań z parlamentarzystami, a także z komisarz Bieńkowską. Mamy problemy w UE i to poważne, na przykład przepisy dotyczące polskich przewoźników. Pani komisarz jest osamotniona, bo Polski rząd się tym nie zajmuje.


Wróćmy z Brukseli do Bydgoszczy. Platforma ma w mieście pięciu posłów. Czyim pomysłem był transfer Michała Stasińskiego?

To był pomysł Michała. On od dłuższego czasu komunikował, że w Nowoczesnej nie czuje się najlepiej. Publicznie mówił o swoich wątpliwościach.


I tak pozbyliście się z miasta konkurenta w postaci partii Ryszarda Petru.

Nie patrzę na to w tych kategoriach. My, jako opozycja, musimy się i tak porozumieć, aby przeciwstawić się walcowi, jakim jest PiS. Każdy, kto nie chce, aby PiS przejął samorząd, musi to zrozumieć.


Macie już plan na wybory samorządowe. Jakaś ofertę dla Bydgoszczy?

Mam plan, ale kampanie się robi, a nie o niej mówi. Nie będę publicznie mówił o tych krokach, byłoby to obnażanie swojej strategii.


A widzi Pan w Bydgoszczy coś, co źle funkcjonuje? Coś do pilnej zmiany?

Brak współpracy parlamentarzystów PiS z prezydentem. Jest wiele szumnych deklaracji i konferencji, ale wszystko leży, jak wspomniane darty. Kolejnym przykładem jest droga S10 między Bydgoszczą a Toruniem. Gdyby lokalni politycy PiS przedkładali interes miasta nad partyjny, prace byłyby dużo bardziej zaawansowane.


Jeśli chodzi o kwestię dróg, to obietnic słyszeliśmy naprawdę wiele. Pan też miał taki epizod.

Ale go osobiście zakończyłem. Zrobiłem absolutnie wszystko, aby uchwalić plan budowy dróg krajowych do 2023 roku i wpisać do niego S5. W ostatnim tygodniu przed wyborami zostały podpisane umowy, choć nie było to łatwe, a czas naglił. Kiedy byłem w resorcie, rozpisaliśmy też przetarg na studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe dla S10. Został on unieważniony, teraz znowu rozpisany, ale rozstrzygnięcia nie ma. Dwa lata opóźnień oznaczają, że to już nie jest inwestycja priorytetowa. To będzie osobista o posła Króla i ministra Adamczyka, że ta droga – mówię to z żalem – nie powstanie.


Czy Rafał Bruski będzie ubiegał się o reelekcje? Będzie kandydatem PO?

To jego osobista decyzja. Jeśli tylko będzie miał wolę, to będzie kandydował. Osobiście życzyłbym bydgoszczanom, aby kandydował i został prezydentem.



Paweł Olszewski – rodowity bydgoszczanin, polityk i działacz samorządowy, poseł Platformy Obywatelskiej

Wojciech Bielawa

Wojciech Bielawa Autor

Redaktor prowadzący