Felietony 17 lut 15:21 | Michał Jędryka
Nasze ojczyste społeczeństwo jest nam dane [FELIETON]

fot. Pxhere

Wielką radością i satysfakcją zareagowałem  na informację o powstaniu w Bydgoszczy porozumienia wyborczego pod nazwą Bydgoska Prawica. Stało się bowiem coś, czego oczekiwałem od dawna.

Być może częściowo wymusiła to sytuacja po październikowych wyborach w Polsce, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość, mimo uzyskania najlepszego wyniku wyborczego, straciło możliwość rządzenia. 

Wielu analityków wskazuje, że przejęcie rządów przez obóz centrolewicowy było możliwe w Polsce dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość grało metodą „wszystko albo nic”, nie przygotowując alternatywnej drogi rządzenia w koalicji z innymi ugrupowaniami centrowymi i prawicowymi. 

Ktoś może powiedzieć, że w Bydgoszczy w wyborach samorządowych, podział polityczny nie ma przecież większego znaczenia, bo chodzi o drogi, szkoły, komunikację. Owszem, jestem jednak przekonany, że chodzi też o samą zasadę rządzenia, zasadę załatwiania spraw wspólnych, która na lewicy i prawicy zdecydowanie się różni. 

Dla liberałów bowiem realnością jest sama jednostka ludzka, która zawiera różne umowy z innymi jednostkami i podejmuje z nimi dobrowolną współpracę, ale ta współpraca nie jest kształtowana żadną koniecznością, żadną powinnością, jest całkowicie wolna. 

Dla człowieka myślącego kategoriami tożsamości społecznej realnością nie jest tylko pojedynczy człowiek, ale również, a może nawet przede wszystkim, to co międzyludzkie, wspólnoty naturalne począwszy od rodziny, poprzez dzielnicę, parafię, gminę, miasto, skończywszy na państwie. Wiele z tych naturalnych wspólnot udało się rozbić komunistom, bo wiedzieli, że stanowią one o sile społeczności. Były to na przykład wspólnoty zawodowe, choćby cechy rzemieślników, rozmaite stowarzyszenia, działające czy to w przy parafiach czy w szkołach, albo korporacje na uczelniach. Zamiast tych naturalnych wspólnot próbowano narzucić inne, kontrolowane przez władzę. Na marginesie, również i dziś trwa ten proces, kiedy podział środków na działalność takich stowarzyszeń ma wyraźnie coraz bardziej charakter polityczny (zobacz tak zwana lista Sienkiewicza).

Ale również z tego powodu pomysłem genialnym było rozmontowanie systemu komunistycznego przez tworzenie oddolnego związku zawodowego, jakim była przecież Solidarność. 

I dlatego francuski myśliciel polityczny, znienawidzony przez każdego liberała i lewicowca, Charles Maurras, wzywał: „nie ma wroga na prawicy!”. A Polityce, również tej miejskiej, trzeba wrócić do pojęcia dobra wspólnego, które zostało zapisane w polskiej Konstytucji, tej która tak instrumentalnie została potraktowana przez centrolew, a która - mimo pewnych swoich wad wciąż pozostaje „najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”. 

I zakończę cytatem z tegoż Maurrasa: „Społeczeństwo nie jest stowarzyszeniem dobrowolnym, lecz związkiem naturalnym. Ono nie jest zamierzone, nie jest wybrane przez swoich członków. nie wybieramy ani naszej krwi, ani naszej ojczyzny, ani naszej tradycji”. Pół wieku po Maurrasie wielki Polak powie, że nie tylko dane, ale zadane. 

Michał Jędryka