Historia 18 mar 2018 | Redaktor
Marzec, który na stałe wpisał się do kalendarza bydgoszczan

Pobity Rulewski w siedzibie Solidarności/Archiwum IPN

19 marca 1981 r. w budynku Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy miała miejsce sesja Wojewódzkiej Rady Narodowej, na którą zaproszeni zostali przedstawiciele NSZZ „Solidarność” i mieszkańcy wsi. Był to początek wydarzeń, które zaowocowały największym strajkiem tamtych lat.

Władze spodziewały się kilku osób, ostatecznie przybyło ich kilkadziesiąt. Przedstawicielami rolników byli: Michał Bartoszcze, Marek Gawinecki, Marek Klonecki, Edmund Marciniak i Tadeusz Szymańczak. Natomiast „Solidarność” reprezentowali: Marian Ewald, Marian Fanslau, Maciej Głuszkowski, Krzysztof Gotowski, Grzegorz Hauslinger, Andrzej Hybiak, Andrzej Krajewski, Mariusz Łabentowicz, Bolesław Magierowski, Zdzisław Młynarkiewicz, Anna Olszta, Stefan Pastuszewski, Maria Pieczyńska, Zygmunt Pulikowski, Jan Rulewski, Henryka Sikora, Jan Szałyga, Jerzy Szulc, Piotr Szydłowski, Antoni Tokarczuk, Jarosław Wenderlich i Lech Winiarski. Związkowcy i chłopi zamierzali domagać się od władz zgody na rejestrację związku zawodowego rolników indywidualnych. Pomimo uzyskanej wcześniej obietnicy nie zostali dopuszczeni do głosu, ponieważ sesję przedwcześnie zakończono, a radni zaczęli rozchodzić się do domów. 

Niepokój rządzących 

Powodem nerwowej decyzji władz była napięta od kilku dni sytuacja w regionie. Rolnicy głośno domagali się wydania zgody na rejestrację ich związku zawodowego, organizując w tej sprawie protesty, ogłaszając pogotowie strajkowe, a wreszcie 16 marca 1981 r. zajmując znajdującą się przy ul. Dworcowej siedzibę władz wojewódzkich Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i ogłaszając w niej strajk okupacyjny. 

Dodatkowo działacze „Solidarności” zamierzali 19 marca przyjść do Urzędu Wojewódzkiego na sesję WRN, aby domagać się tam wydania zgody na rejestrację rolniczego związku zawodowego. W celu wzmocnienia swojej pozycji negocjacyjnej przedstawiciele „Solidarności” dzień wcześniej wezwali pracowników bydgoskich zakładów do przybycia 19 marca w godzinach 14.00–18.00 przed budynek, w którym urzędował wojewoda. Władze szacowały, że w proteście weźmie udział około 15 tys. rolników z całego województwa bydgoskiego oraz liczni przedstawiciele bydgoskich zakładów pracy.

Wikt dla setek milicjantów

Władze obawiały się, że tłumy te mogą zająć siłą kolejny budynek użyteczności publicznej, wzorując się na postępowaniu rolników sprzed trzech dni. Do Bydgoszczy ściągnięto nadzwyczajne siły milicyjne, które miały zabezpieczać sytuację w mieście, ale również oczekiwać w gotowości na rozwój wydarzeń. Już 18 marca 1981 r. wieczorem przedstawiciel Sztabu MSW zwrócił się do szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wacława Szklarskiego z pismem następującej treści: „W związku z planowanymi przedsięwzięciami […] uprzejmie proszę o możliwość zakwaterowania i wyżywienia w jednostkach wojskowych na terenie Bydgoszczy 1300 funkcjonariuszy MO”. Decyzja wojska była pozytywna, więc następnego dnia do miasta przybyło 272 funkcjonariuszy ZOMO oraz 880 milicjantów. Byli to funkcjonariusze ZOMO z Poznania i Łodzi oraz ze szkół milicyjnych w Pile i Słupsku.

Siły milicyjne w pierwszej kolejności miały zająć się pacyfikacją strajku w siedzibie ZSL, co miało być realizowane w operacji o kryptonimie „Noteć”. W jej ramach zamierzano wieczorem 19 marca wyrzucić rolników z okupowanego budynku i tym samym zapewnić spokój w mieście. Na drodze do realizacji tego planu stanęły wydarzenia mające miejsce tego dnia w budynku Urzędu Wojewódzkiego. 

Sensacja poszła w Polskę 

W odpowiedzi na niedotrzymanie umowy o dopuszczeniu związkowców do głosu i pozbawienia ich możliwości ujęcia się za rolnikami, przedstawiciele „Solidarności” postanowili pozostać na sali sesyjnej i ogłosili strajk. Władze za wszelką cenę chciały pozbyć się ich z kolejnego budynku, bojąc się eskalacji konfliktu. Po nieudanych negocjacjach zapadła decyzja o wezwaniu oddziału ZOMO, którego funkcjonariusze zaczęli wyrzucać związkowców z budynku. 

Akcja porządkowa przeprowadzona została w amatorski sposób, a jej następstwa były z pewnością co najmniej nie po myśli pomysłodawców. Najpierw zapomniano włączyć światło na podwórzu, na które wyrzucano przedstawicieli „Solidarności”. Później okazało się, że nikt nie pomyślał o tym, że brama zamknięta jest na klucz, więc wyrzuceni stłoczeni zostali na ciemnym podwórzu i nie mieli gdzie pójść, nawet jeśliby chcieli. W ciemnościach wywiązała się szamotanina, w efekcie kilku związkowców zostało poturbowanych, a trzech z nich trafiło później do szpitala. Byli to: Jan Rulewski, Mariusz Łabentowicz i Michał Bartoszcze.

Informacja o brutalnej interwencji lotem błyskawicy rozeszła się po kraju. Niestety, z czasem informacje na ten temat były coraz bardziej wyolbrzymiane i zniekształcane. Mowa była nawet o tym, że Rulewski został zabity, a w wyniku brutalnej interwencji komandosów kilkadziesiąt osób zostało zmasakrowanych kastetami. Po szybkim przyjeździe do Bydgoszczy Lech Wałęsa osobiście musiał dementować te wszystkie rewelacje. 

Największy strajk tamtych lat 

W proteście wobec tego, co stało się w budynku Urzędu Wojewódzkiego, w regionie bydgoskim przeprowadzono 20 marca dwugodzinny strajk protestacyjny. Natomiast na 23–24 marca do Bydgoszczy zwołano posiedzenie władz krajowych NSZZ „Solidarność”. Podczas odbywających się wówczas burzliwych obrad uchwalono, że 27 marca przeprowadzony zostanie czterogodzinny strajk ostrzegawczy, a jeśli nie przyniesie on wymiernych korzyści, 31 marca ogłoszony będzie strajk generalny. 

Strajk ostrzegawczy z 27 marca objął swoim zasięgiem cały kraj. Szacuje się, że wzięło w nim udział 62 proc. wszystkich pracowników pierwszej zmiany, chociaż np. w Bydgoszczy odsetek ten był znacznie wyższy i sięgał aż 87 procent. Strajkowały zakłady pracy, urzędy, szkoły, uczelnie wyższe. Była to największa akcja strajkowa w latach 80. ubiegłego wieku, swoją liczebnością przewyższająca tę z sierpnia 1980 roku. Protest ukazał władzom skalę poparcia społecznego dla „Solidarności”. Był on również silnym wsparciem dla negocjujących z władzami związkowców, którzy od samego początku spotykali się z najważniejszymi osobami w państwie i partii, w tym z Wojciechem Jaruzelskim, Mieczysławem Rakowskim i Stanisławem Cioskiem. Negocjatorem był kardynał Stefan Wyszyński, który wzywał do zawarcia kompromisu. 

Ostatecznie do strajku generalnego nie doszło, ponieważ 30 marca władze zawarły ze związkowcami porozumienie, które od miejsca jego podpisania nazywane było porozumieniem warszawskim. W jego ramach „Solidarność” wycofała się z organizacji strajku generalnego, a władze zobowiązały się wyjaśnić sprawę pobicia związkowców, wskazać i ukarać winnych wydarzeń bydgoskich, a także wydać zgodę na rejestrację rolniczej „Solidarności”, co ostatecznie nastąpiło 12 maja 1981 roku. 

Strach przed pacyfikacją 

Wydarzenia w Bydgoszczy spowodowały podziały w „Solidarności”. Grupa radykalnych działaczy, z Rulewskim na czele, dążyła do konfrontacji z władzami, natomiast grupa umiarkowanych działaczy, którym przewodził Wałęsa, starała się dążyć do porozumienia i unikała eskalacji konfliktu. Obawy tej ostatniej grupy wynikały z przeświadczenia, że władze posiadają środki do siłowego rozwiązania konfliktu, których mogą w każdej chwili użyć. Powszechne było nawet przeświadczenie, że władze celowo sprowokowały to, co stało się w Bydgoszczy, aby otrzymać pretekst do wyprowadzenia na ulice wojska, wprowadzenia w Polsce stanu wojennego i zlikwidowania „Solidarności”. Dramatyzm sytuacji w marcu 1981 r. w Bydgoszczy podsycała świadomość, że w tym samym czasie w Polsce odbywały się manewry wojskowe państw Układu Warszawskiego o kryptonimie „Sojuz ’81”. W powszechnej opinii uczestniczące w nich wojska mogły być właśnie w każdej chwili użyte do stłumienia protestów społecznych. 

Na szczęście wydarzenia z marca 1981 r. nie miały tragicznego epilogu. Spowodowały jednak olbrzymie emocje i sprawiły, że Bydgoszcz znalazła się na ustach całej Polski, mało tego, całego świata, ponieważ stanowisko w sprawie tego, co stało się w mieście nad Brdą, zajmowali przywódcy większości państw, z papieżem Janem Pawłem II na czele.

Krzysztof Osiński    

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor