Historia 20 gru 2019 | Redaktor
Na dźwięk fortepianu najpierw płakał, potem się śmiał. Gawęda o Chopinie [ZDJĘCIA]

fot. Anna Kopeć

Boże Narodzenie obchodzili hucznie, dbali o przyjaźnie, byli niezwykli. 19 grudnia w Domu Polskim w Bydgoszczy odbyło się spotkanie z Małgorzatą Jarocińską, historykiem, która opowiedziała o losach rodziny Chopinów.

Opowieść „Poeta fortepianu - w 170. rocznicę śmierci Fryderyka Chopina” okraszona była wieloma barwnymi przykładami z codziennego życia, a rozpoczęła się od historii przyjazdu do Polski z Lotaryngii ojca Fryderyka - Mikołaja. W wieku zaledwie szesnastu lat wyruszył w świat, jego celem była własnie Polska. Podziwiał ją i ukochał do tego stopnia, że narażał swoje życie w walce o jej niepodległość podczas powstańczych walk.

Gawęda opierała się mocno na osobowości członków rodziny, zarówno matki, jak i ojca Fryderyka. Słuchacze dowiedzieli się, jak poznali się rodzice genialnego pianisty i kompozytora, jak wyglądało ich codzienne życie, gdy mieszkali jeszcze w Żelazowej Woli, miejscu swego spotkania i... zakochania.

Usłyszeli m. in. że rodzice Fryderyka byli uzdolnieni muzycznie, matka grała na fortepianie i była pierwszą nauczycielką swego syna, ojciec natomiast grał na skrzypcach i flecie. Zresztą właśnie wspólne muzykowanie połączyło serca Mikołaja Chopina i Tekli Justyny z Krzyżanowskich, gdy mieszkali w Żelazowej Woli, w której po latach Fryderyk grał swój niezwykły koncert pod kasztanem, na fortepianie wyniesionym przed dom specjalnie na tę okazję.

W gawędzie wygłoszonej przez Małgorzatę Jarocińską wybrzmiewała także historia naszej ojczyzny. Przytaczane liczne fakty historyczne, ilustrowane ciekawostkami z życia sławnych osób, które w jakiś sposób miały styczność z rodziną Chopinów, oddawały klimat ówczesnego świata, w którym żyli nasi rodacy. A były to czasy bardzo niepewne, także wojenne, gdy Polska był pod okupacją zaborców.

Mimo tych trudnych okoliczności, świat rodziny Chopinów był przepełniony pasją muzyczną i radością, do tego stopnia, że ludzie po prostu do nich lgnęli. Wspomniano na przykad o czwartkowych spotkaniach towarzyskich przy muzyce i dobrym winie, podczas których niekiedy też tańczono w przepełnionym muzyką domu Chopinów.

W rodzinie tej przyszło na świat czworo dzieci, mały Fryderyk miał trzy siostry. Ojciec dużo pracował jako nauczyciel francuskiego, a matka prowadziła internat, który był częścią ich dużego mieszkania w Warszawie. Gdy mieszkający u Chopinów chłopcy rozrabiali tak, że trudno było nad nimi zapanować, wołano Fryderyka, aby grał na fortepianie i opowiadał o losach ojczyzny. Podobno zawsze wtedy dom opanowywała cisza i spokój.

- Sensem życia dla Chopinów – mówiła gawędziarka - były ich dzieci, które niestety często chorowały.

W ich mieszkaniu zawsze uroczyście obchodzono rodzinne jubileusze, ale najważniejsze było Boże Narodzenie, przepełnione muzyką utalentowanych rodziców i dzieci. Dbano o detale, nawet opłatek, którym się dzielono, wyglądał jak dzieło sztuki. O północy cała rodzina wyruszała na pasterkę do pobliskiego kościoła wizytek, gdzie po latach Fryderyk Chopin grał podczas niedzielnych Mszy świętych. Na organach.

- Wspomina się małego Fryderyka - mówiła Jarocińska - że początkowo na dźwięk fortepianu bardzo płakał. Potem zaczął się śmiać. Aż w końcu od fortepianu nie można go było oderwać. Najpierw uczyła go jego mama. Od szóstego roku życia do domu przychodził nauczyciel, Wojciech Żywny.

Był to słynny nauczyciel, z pochodzenia Czech, który szybko rozpoznał geniusz małego Fryderyka i poświęcał mu mnóstwo czasu, kształcąc go i ubogacając jego erudycję muzyczną. Żywny w końcu stał się jak członek rodziny Chopinów i tak było do końca jego długiego życia. Z treści opowiadanej gawędy przebijała właśnie ta szczególna cecha Chopinów, a mianowicie dbałość o relacje międzyludzkie.

Sam Fryderyk, jak o nim opowiedziano, także bardzo dbał o przyjaciół, z kolegami ze szkoły utrzymywał kontakt aż do końca życia. Był im oddany. Często się spotykali, a dzięki zaproszeniu do jednego z nich na Kujawy, i to na całe dwa miesiące wakacji, młody Chopin miał okazję poznać polską wieś z całym jej kolorytem. Uczestniczył bowiem w weselach, także w jednym żydowskim, chłonął opowieści pastuszków przy ogniskach i ich muzykowanie na flecikach. Polski folklor przeniknął jego wrażliwośc, co w żywy sposób oddawał w swoich utworach.

Dzięki opowieści Małgorzaty Jarocińskiej można było dowiedzieć się także o innych talentach Fryderyka Chopina. Będąc pełnym dobrego humoru człowiekiem, wspaniale rysował karykatury. A nawet przyłapany przez jednego ze swych nauczycieli na rysowaniu jego karykatury podczas lekcji, otrzymał od niego pisemną pochwałę pod szkicem.

To tylko kilka zaczerpniętych z całej gawędy historii. Snuta w barwny sposób gawęda przeniosła słuchaczy w świat muzyki, obyczajów i zwykłego, wcale przecież niełatwego, ale szczęśliwego, codziennego życia rodziny Chopinów. Spotkanie uświetniły utwory Chopina zagrane przez Arletę Murawską.

Gawędę „Poeta fortepianu - w 170. rocznicę śmierci Fryderyka Chopina” w Domu Polskim zorgnizowały Klub Prawicy Bydgoskiej, Fundacja Drużyna Mieszka i Fundacja Bezpieczny Świat.

kch

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor