Historia 2 kwi 2018 | Redaktor
Złote czasy Teatru Miejskiego

Budowa gmachu Teatru Miejskiego wiązała się z Kulturkampfem prowadzonym przez państwo niemieckie. Monumentalność budowli miała świadczyć o potędze germańskiej kultury/WIKIPEDIA/WIKIBENCHRIS

Wraz z pierwszym rozbiorem Polski Bydgoszcz wkroczyła w nowy etap swojej historii. Jak w tym czasie wyglądało życie teatralne?

Bydgoszcz stała się wówczas stolicą Obwodu Nadnoteckiego (nowego pruskiego okręgu administracyjnego). Po I rozbiorze Kolegium Jezuickie zakończyło swoją działalność, w tym działalność teatralną. Dopiero pod koniec XVIII wieku, w latach 90., do Bydgoszczy zaczęły przybywać amatorskie zespoły wędrowne. 

Zdani na objazdówki 

Tymczasem nastąpiły kolejne przemiany polityczne. W 1807 roku, na mocy traktatu z Tylży, zostało utworzone Księstwo Warszawskie. Bydgoszcz znalazła się w granicach tego zależnego od Francji, ale połowicznie wolnego polskiego państwa. Sztuka sceniczna znalazła pole do rozkwitu. Urządzano przedstawienia okolicznościowe, kwitł ruch amatorski, urządzano m.in. przedstawienia charytatywne. Między mieszkańcami panowała wtedy zgoda, czego dowodem jest relacja niejakiego Trelewskiego: ,,Polacy i Niemcy żyli w najlepszej harmonii. Kiedy urządzano teatr amatorski, odgrywano jedną sztukę polską, a drugą niemiecką”. Gościnnie pojawiały się także uznane zespoły zawodowe. Kasper Kamiński wraz ze swoim ansamblem pokazał ,,Krakowiaków i Górali”. Innym razem pojawił się Wilhelm Vogel z inscenizacją ,,Zbójców” Schillera. 

Po kongresie wiedeńskim i powrocie pod zabór pruski bydgoski teatr nadal był zależny od występów trup objazdowych. Co prawda w 1824 powstał pierwszy profesjonalny budynek teatralny. Uprzednio w tym miejscu, na dzisiejszym placu Teatralnym, stał kościół karmelitów, który rozebrano kilka lat wcześniej. Nowa placówka nie posiadała jednak stałego zespołu. Teatr Miejski był jedynie filią sceny w Poznaniu, kierowanej przez Ernsta Vogta. Z jednej strony miejscowa publiczność mogła obcować z gościnnie pojawiającym się ansamblem Friedricha Genee z Gdańska, cieszącym się dużą popularnością na całym Pomorzu. Niestety, władze placówki działały nieudolnie, zrywając kontrakty z innymi zespołami. Słabości te uwidoczniły się zwłaszcza za dyrekcji Franza Wallnera i Josefa Kellera (lata 50. i 60. XIX wieku). Najlepszym dowodem na ten niesprzyjający klimat był złośliwy komentarz na łamach ,,Bromberger Zeitung”: ,,aktorzy przybywają – sztuka nie”. 

Monumentalny gmach 

Czas teatralnej miałkości skończył się pod koniec stulecia – w Teatrze Miejskim w końcu uformował się stały zespół. Stary budynek, niespełniający nowoczesnych wymogów technicznych, ustąpił miejsca nowej konstrukcji. Powstała ona w latach 1895–1896 na bazie projektu Heinricha Christiana Seelinga. Potężny gmach, utrzymany w stylu historycznym, wyróżniał się fasadą z tympanonem oraz rzeźbami przedstawiającymi Goethego i Schillera. Znajdowała się w nim widownia na blisko 800 miejsc. Już po wejściu zachwycał westybul, z którego można było dostać się na dwa kolejne piętra, mieszczące balkony oraz loże. Ściany zdobiły płaskorzeźby, natomiast od strony rzeki ulokowano kawiarnię „Teatralna”. Na skwerze przed gmachem umieszczono później posąg Łuczniczki. Teatr Miejski, doskonale znany dzisiejszym bydgoszczanom z pocztówek i reprodukcji, znacząco wpisał się w miejscowy krajobraz. Stanowił jedną z dominant ówczesnego centrum, będąc także przejściem do wielkomiejskiej ulicy Gdańskiej. 

Pierwsze spektakle w nowo otwartym budynku obejrzał sam Wilhelm II Hohenzollern. Jego obecność była nieprzypadkowa. Budowa gmachu Teatru Miejskiego wiązała się bowiem z Kulturkampfem prowadzonym przez państwo niemieckie. Monumentalność budowli miała świadczyć o potędze germańskiej kultury. Stworzono specjalny system subwencjonowania teatrów. Co ciekawe, replikę Teatru Miejskiego zafundował sobie Berlin, stawiając bliźniaczo podobny Theater des Westens. Teatr ten istnieje do dzisiaj. 

Za okazałością budynku nie szła – przynajmniej na początku – efektywność zarządzania. Dopiero dyrekcja Leo Steina (1898–1906) przyniosła liczne sukcesy, a to dzięki głośnym inscenizacjom Schillera, Goethego i von Kleista. Zespół liczył wtedy 46 aktorów, 31 osób obsługi oraz orkiestrę. Na scenie wystawiano także opery (w tym oczywiście Wagnera), ale i operetki czy farsy. Polityka teatralna zmieniała się wtedy w całej Europie. Liczba premier wystawianych w sezonie była wielokrotnie większa, niż obecnie. W końcu dany tytuł zaczęto grywać coraz częściej (wcześniej wystawienie jednego kilka razy już uważano za sukces). W Bydgoszczy ten program realizował August von Gerlach. W gmachu organizowano również koncerty. W 1899 goszczono samego Richarda Straussa. 

Na scenach letnich 

Teatralną mapę miasta nad Brdą w czasach zaboru pruskiego uzupełniały sceny letnie. W przeciwieństwie do instytucjonalnego Teatru Miejskiego, były to sceny prywatne. Jak wskazuje nazwa, pracowały one w okresie od Zielonych Świątek do początku zimy. Grywano w nich głównie lekki repertuar (wodewile, farsy). Trzeba zresztą pamiętać, że miały one charakter przede wszystkim miejsca towarzyskich spotkań, w trakcie których występy stanowiły niejako dodatek. Sceny te rozsiane były po całym mieście. Jedna z nich znajdowała się na obecnym Skrzetusku, u restauratora Ganske. Inna przy ulicy Toruńskiej, w miejscu nieistniejącej już Strzelnicy. Przy obecnej Jagiellońskiej 13 działał Teatr Concordia. Najgłośniejszym teatrzykiem była jednak Wiktoria, przemianowana później na Elysium. Pełniła także funkcję sceny zastępczej dla Teatru Miejskiego w latach 90., w trakcie budowy nowego gmachu na placu Teatralnym. Po 1918 przekształciła się w teatr mniejszości niemieckiej Deutsche Bühne (szerzej o nim w następnym artykule). Dzisiaj w tym miejscu stoi Teatr Polski. 

W przypadku wszystkich tych scen, mających charakter mniej lub bardziej instytucjonalny, mówimy oczywiście o teatrze niemieckojęzycznym. Polacy przez długi czas nie podejmowali głośniejszych działań kulturalnych, co wiązało się z ówczesną strukturą społeczną. Przeważali w niej chłopi i robotnicy, mieszczaństwo było biedne, reprezentanci polskiej inteligencji – nieliczni. Do tego dochodziło silne oddziaływanie kultury niemieckiej oraz niechęć władz do mniejszości wyrażająca się blokowaniem wielu inicjatyw. Przełom przyszedł w 1870 roku, kiedy w Poznaniu założono stały teatr polski. Dzięki wzajemnym kontaktom udało się doprowadzić do organizacji występów Miłosza Sztengla z Małopolski, który razem ze swoją trupą przedstawił inscenizacje Korzeniowskiego i Kraszewskiego. Mimo prób nie udawało się stworzyć stałego miejscowego zespołu polskiego. Na początku XX wieku zakazano w końcu występów przyjezdnym polskim zespołom, co wiązało się z zaostrzeniem polityki narodowościowej. 

Kultura bardziej polska 

Odżyła jednak scena amatorska. W 1869 roku założono Czytelnię Polską, której przedstawiciele sięgnęli po Józefa Korzeniowskiego i jego komedię ,,Stary mąż”. Inny zespół, założony w 1873 r., działał przy Towarzystwie Przemysłowym. Niebagatelne znaczenie miała działalność Domu Polskiego (zlokalizowanego pierwotnie przy dzisiejszej ulicy Warmińskiego), w którym odbywały się m. in. ćwiczenia chórów ,,Halka” i ,,św. Wojciecha”. W 1887 roku wiersze Kornela Ujejskiego nad Brdą czytała Gabriela Zapolska. Działalność ruchu amatorskiego nie miałaby takiej siły, gdyby nie gościnne występy na traktowanych często pobłażliwie scenach teatrów letnich. 

Nadchodziły jednak kolejne zmiany. Nastąpił koniec I wojny światowej i upragniona niepodległość. Bydgoszcz wróciła do macierzy dopiero w 1920 roku, ale już w grudniu 1919 na scenie niemieckiego jeszcze Teatru Miejskiego odbyła się pierwsza polska premiera. Była to jaskółka na niebie nowoczesnej bydgoskiej historii, ale i zapowiedź przyszłych kłopotów…

Szymon Spichalski 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor