Kultura 19 wrz 11:44 | Redaktor
Poetycki witraż z motywem zimy w tle w Galerii Autorskiej [RELACJA]

Sonia Zengel /fot. Jacek Kargól

23 lutego miało miejsce niezwykłe wydarzenie w Galerii Autorskiej Jacka Solińskiego i Jana Kaji, którego autorkami było pięć pań. „Cztery razy tak” to tytuł spotkania z poezją: Małgorzaty Grajewskiej, Joanny Gładykowskiej-Rosińskiej, Krystyny Mazur i Aliny Rzepeckej. Poetki zostały zaproszone do prezentacji poetyckiej wizji natury, a więc tego, czego często niepodobna dotknąć, zobaczyć, objąć zmysłami. Zestawienie różnych poetyk stanowiło kalejdoskopowe spojrzenie na przywołane tematy.

 

Zdarzeniu towarzyszył wernisaż obrazów Soni Zengel pt. „Cztery pory martwych natur” – część I – „Zima”. Ekspozycja malarska  składała się z trzech części. Pierwsza, nawiązująca bezpośrednio do tytułu, to stonowane kolorystycznie kompozycje, które wpisały się w kontekst zimowego wieczoru. Wyciszenie i zaduma wprowadzają w refleksję związaną z porą roku, w której dominują  krótkie dni.  „Martwe natury Zengel – jak zauważa Hanna Strychalska – tworzą odrębną i zamkniętą rzeczywistość. Skomponowane są z prostych przedmiotów, różniących się między sobą, a czasami zawieszonych w przestrzeni. Obrazy zwracają naszą uwagę kolorystyką oraz dążeniem do harmonii form i barw. Ich świat, nasycony skupieniem i ciszą, skonstruowany jest według własnych zasad”.

Dwie pozostałe części ekspozycji zostały zaproponowane jako  przeciwwaga zimowej melancholii. Ich żywiołowość, zarówno kolorystyczna jak i formalna, podkreślała statyczność „zimowych” martwych natur.  Pejzaże miejskie (paryskie) oraz pejzaże nadmorskie z Prowansji i Kuby zarysowały inną aurę. Dzięki temu zabiegowi kontrast chłodu zimy na tle pozostałych pór roku dał sie odczuć niemalże fizycznie.

fot. Jacek Kargól

Część poetycka wniknęła organicznie w klimat wystawy. Czy tematy, które jako wyzwanie obrały sobie za cel poetki, w jakimś stopniu odsłoniły tajemnice: modlitwy, martwej natury, erotyki, kobiecości? Zdawałoby się tak ograne, że trudno uniknąć banału. Jednak wybór zaproszonych poetek nie był pewnie przypadkowy. Autorki wierszy dorosły do wydobywania najwyższych tonów z dnia codziennego i zamieniania ich w niełatwą sztukę jaką jest poezja. 

Dowodem tej tezy niewątpliwie może być prezentacja nietuzinkowej osobowości twórczej przedstawicielki grupy - Aliny Rzepeckiej. Ta znana i uznana (nie tylko w środowisku bydgoskim) poetka i animatorka kultury odznacza się nie tylko talentem ale i wyjątkową wrażliwością poetycką.

Siedem wierszy, które mogliśmy wysłuchać, pokazują jej umiejętność precyzyjnego posługiwania się słowem. Brak sztuczności, pretensjonalności i banalnych skojarzeń to również cecha jej poezji, która zasługuje na szacunek.

Temperatura prezentowanych wierszy sprawiła, że Alinę Rzepecką można śmiało nazwać mistrzynią nastroju, a jej poetykę sztuką przez duże S - zdecydowanie na TAK.

 

Krystyna Mazur to poetka, której twórcze zmagania toruje szczerość zarówno wobec świata, jak i samej siebie. Artystyczny anturaż, na który się decyduje, oprócz niezaprzeczalnej wartości literackiej, to jednak przede wszystkim pretekst do zaprezentowania bezwzględnych praw natury, miłości i cierpienia.

Całą subtelność świata, jego przeżywanie, wyobraźnia i swoista oniryczność, układają się w kształt znaków, których odczytanie zderza nas z rzeczywistością w sposób zaskakujący i nieodwracalny, Mazur robi to niejako za nas, wyraziście zarysowując pointy skontrastowane z zapowiadającymi, a może przepowiadającymi je obrazami.

Poetka w wierszu pt „Nów” pisze:

Muskaj kaprysie to tu to tam
Aż płomienie wydobędą z mroku
Twarze lśniące
Szczęściem
A widmowe kształty
Zwrócą się poza granice światła by patrzeć czy liście
Akantu już wyrosły na twoim grobie

Podobny mechanizm zachodzi w utworze pt. „Nie jestem wyjątkiem”, w którym ironizuje ona z upływu czasu i strachu przed tym procesem, sygnalizując uprzednio własne obawy. Dzieje się tak przez afirmację tego co piękne lecz nierzeczywiste, w istocie – nie mające mocy sprawczej. Tym samym ukazuje daremność wszelkich dokonań, o których chcielibyśmy myśleć, że są skuteczne.

Jak widać, bezwzględna szczerość i piękno środków artystycznych jakie tej prawdzie towarzyszą to udany „duet”, ale wymagający siły i wrażliwości w odbiorze. Krystyna Mazur to poetka odważna i konfrontująca nas z samym sobą.

 

W tym witrażu poezja Małgorzaty Grajewskiej przywodzi na myśl Bydgoską Łuczniczkę. Autorka tworzy bardzo zgrabne i subtelne konstrukcje słowne, zawsze celnie trafiając w sedno poruszanych problemów. Ważnym jest dla niej zarówno zgłębienie tajników szeroko pojętej kultury jak i wątków bydgoskich oraz osobistych refleksji. To mądry i odważny głos na TAK, zatroskany o trwałość pamięci i wartości. Warto tu przypomnieć wypowiedź Krzysztofa Derdowskiego: „Poetka wprost zachwyca i zadziwia bogactwem inspiracji twórczych. Jest przy tym w zapisie swoich emocji i doznań niezwykle skrupulatna i precyzyjna. Nie znajdziemy w jej wierszach wersów zbędnych czy niepotrzebnych. Żadnych ornamentów. Czytelnik otrzymuje produkt gotowy i przemyślany”.

 

Joanna Gładykowska - Rosińska to poetka, w wierszach której skupiają się przynajmniej trzy nurty poezji współczesnej.

Po pierwsze: metafizyka. Autorka szuka sensu egzystencji współczesnego człowieka, który z jednej strony poddaje się nieuchronnej konieczności przemijania, a z drugiej zatraca się w świecie napędzanym machiną przeobrażeń technicznych, społecznych i obyczajowych.

Po drugie: konfesyjność. Gładykowska – Rosińska uprawia lirykę wyznania, znamienną spowiedź z kobiecości, nie pozbawioną zmysłowego erotyzmu.

Po trzecie: lingwinizm. Poetka bawi się słowem, jego skojarzeniami i wieloznacznościami. Tworzy neologizmy, wykorzystuje zasób pojęć techniczno – internetowych. Jednocześnie zachowuje śpiewność i rytmiczność w formie.

 

Niespodzianką wieczoru była prezentacja  wierszy z dedykacją dla Soni Zengel, napisanych specjalnie na tę okazję prze cztery poetki. Przypomnienie utworów najpełniej odda klimat spotkania.

 

Alina Rzepecka

Wnętrze z żółtym jabłkiem

                                Soni Zengel

czwarty dzień nie wychodzę z domu
nie odsłaniam okien
kończy się wino i kawa

zaschnięte pędzle patrzą w sufit
cisza osiada na ścianach szczelniej niż czułość
żywi się moim głodem

niema i ślepa 
piszę  scherzo w mol na blacie stołu
stukam rytm drżącymi  palcami
głuchnę od echa

żółte jabłko
pachnie światłem

 

Krystyna Mazur

Uciekłam z obrazu Soni Zengel

Ukryłam się w cieniu stolika
pod jabłkiem i pustą karafką
Nie dotykam butelki do połowy pustej
szklanej miski i kufla
w którym mokną pędzle
Ciszej i dłużej omijam pozostawione ślady

Czyż mam Ci opowiadać
jak znikałam
przestawałam gryźć
i pić

W martwym pokoju
który zapomniał jak brzmi głos
martwej natury

 

Małgorzata Grajewska

(z inspiracji obrazem Soni Zengel „Wnętrze z żółtym jabłkiem”)

Drugie życie

W bursztynowym pokoju cichutkie kroki, krótki oddech,
szuflada w kolorze zieleni butelkowej, otwarta
komoda bez lustra.

W bursztynowym pokoju kobieta zamyka oczy i patrzy
w ziarnistą ścianę. Źrenice zataczają pętle, kreślą znaki.
Drgają nozdrza.

Kobieta czuje zapach terpentyny. W słoiku
pędzle wsparte o krawędź jak łodygi,
którym czas ścina kwietne głowy.
Ciach, ciach – bije tętno zegara.

Kobieta i płótno pachną tak samo cierpko
i zachłannie. Kobieta sięga po jabłko. Obraca głowę.
Widzi moje oko
w dziurce od klucza.

 

Joanna Gładykowska-Rosińska

Zima
Soni Zengel

1.
Anioły spadają
Soniu
mówią wszystkimi językami
wtedy czernieją im oczy
odwarstwione od reszty

zerknij tylko  
na ten cień
pod stołem

2.
Soniu,
naprawdę nie wiem kto dyktuje mi słowa
daję mu Twoje jabłka
i butelki
pragnę uspójnić całość
wmówić mu, że cała nasza natura
jest martwa

3.
Soniu,
masz takie ładne imię
wpisane w klasyczną zbrodnię
bez zrozumienia

wyciągam do Ciebie rękę

niech oszołomi nas

światło

 

Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego

 

fot. Jacek Kargól

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor