Kultura 30 wrz 14:06 | Redaktor
Życie w ukryciu (Galeria Autorska proponuje) - odsłona 147

Okładka – Włodzimierz Bykowski, Dyktatura absurdu, OK-EPUB

W 147. odsłonie swojego cyklu publicystycznego Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego przybliża twórczość Włodzimierza Bykowskiego.

Włodzimierz Bykowski – publicystyka społeczna i rysunki

 

 

Włodzimierz Bykowski, urodzony w 1967 roku w Bydgoszczy, polski projektant przemysłowy i graficzny, malarz, rysownik, fotograf, regionalista, autor przewodników i książek. Debiutował w 1986 roku scenariuszem i rysunkami undergroundowego komiksu Szynel według Mikołaja Gogola. Od 1991 roku zajmował się reklamą i wystrojami wnętrz, a od 1995 roku tworzeniem wydawnictw reklamowych, książek, plakatów, opakowań, znaków towarowych, logotypów. W latach 2002–2005 redaktor graficzny polskiego wydania międzynarodowego magazynu parolotniowego Cross Country Polska. Miał 20 indywidualnych wystaw malarstwa, rysunku i fotografii. Od 2005 roku projektuje design paralotni Dudek.

Od 1999 roku opublikował około 30 przewodników turystycznych, które najczęściej ilustrował własnymi zdjęciami – ich łączny nakład przekroczył 100 tysięcy egzemplarzy. Pisał artykuły o tematyce turystycznej do Ilustrowanego Kuriera Polskiego, Przeglądu ekologicznego Pomorza i Kujaw, Expressu Bydgoskiego. W 2013 roku opublikował powieść fantastyczną Różowe robaki. Od 2019 roku publicysta Polskiego magazynu w UK oraz Polskiego magazynu w regionie.

www.bykowski.datum.pl

 

 

DYKTATURA ABSURDU – fragment rozdziału GDZIE LEŻY BŁĄD? (4/4)

 

Istota języka polega na pewnego rodzaju niepisanej umowie, przekazywanej kulturowo w procesie wychowania, która wypowiadanym wyrazom i ich układom przypisuje jakieś znaczenia. Proces zaczyna się w niemowlęctwie. Maleńki człowiek uczy się wyrazów przywiązując je do pozawerbalnych myśli, procesów i działań. Opiekunowie pokazują dziecku jakieś przedmioty lub osoby, a następnie je nazywają. W ten sposób tworzą się powiązania semantyczne. Dlatego można powiedzieć, że naukę języka zaczynamy od rzeczowników lub pojedynczych czasowników, z których dzieci potrafią budować nawet zdania. Zrozumienie ich wymaga od dorosłego intuicji oraz znajomości „języka” jakim dziecko się posługuje na danym etapie rozwoju i z góry trzeba powiedzieć, iż nie jest to proste. Dla przykładu niespełna półtoraroczny chłopiec szedł po placu zabaw pierwszy raz widząc padający śnieg. Powtarzał słowo „śnieg”, ucząc się go. W końcu, ośnieżoną rękawiczką dotknął ust i zauważył, że ten się roztopił. Powiedział wówczas „woda”, a następnie zbudował zdanie składające się wyłącznie z rzeczowników: „Śnieg, woda, ryba”, co oznaczało, że śnieg jest wodą, a w wodzie pływają ryby. Genialne. Później, w trwającym jeszcze kilka lat okresie, uczymy się określać relacje między wyrazami lub doprecyzowywać ich znaczenie za pomocą innych części mowy. W ten sposób przyswajamy sobie język natywny, ale jego zgodność z językiem innej osoby z tej samej nacji nie musi być w pełni identyczna, ponieważ w procesie uczenia mogły wytworzyć się inne połączenia skojarzeniowe. Dlatego w rozmowie lub wypowiedzi warto doprecyzowywać znaczenie słów, jeżeli nie jesteśmy pewni, że rozmówca będzie wiedział o czym mowa. Wzajemne rozumienie komplikuje się jeszcze bardziej kiedy nastąpi spotkanie przedstawicieli różnych środowisk, nie mówiąc już o kulturach. Z powodzeniem można wysnuć tezę, że rozumienie słów, tworzenie powiązań skojarzeniowych w mózgu jest efektem indywidualnego rozwoju, uczenia się, predyspozycji i zdolności, które z kolei mogą wynikać z uwarunkowań środowiskowych, fizjologii lub genetyki. Wszystko zależy od indywidualnych cech. Każdy człowiek jest inny choć w mniejszym lub większym stopniu podobny do drugiego.

 

Między językami jakimi posługują się ludzie występują zasadnicze różnice, o których bardzo często zapominamy. Jeszcze dziś, w wielu z nich (na przykład w arabskim), występuje liczba podwójna, różniąca się od liczby mnogiej i pojedynczej znanych z większości języków europejskich. Jako ciekawostkę można podać fakt występowania liczby potrójnej, a nawet poczwórnej w kilku językach tubylczych z Australii i Oceanii. Dlatego jednoznaczne tłumaczenie niektórych zdań, bez znajomości kontekstu bywa niemożliwe. Podobnie jest z językami, w których nie występuje deklinacja lub gdzie używa się różne od standardowych struktury logiczne. Chyba każdy wie, że niektóre zwroty są nieprzetłumaczalne nawet w tej samej grupie językowej. Tłumacząc dosłownie stan snu, w jednym języku możemy mówić „śpię”, w drugim „ja spać”, a trzecim „jestem we śnie”. Takich różnic jest jednak znacznie więcej. Najczęściej nie zwracamy jednak na nie uwagi. Po polsku możemy powiedzieć „latam” co oznacza, że potrafię latać, i że właśnie teraz lecę, ale nie możemy tego przetłumaczyć na niemiecki jednym słowem. Musi wystąpić rodzajnik osobowy. Dlatego nasze „latam” po niemiecku brzmi ich fliege, a więc „ja latam” lub „ja lecę” – te zwroty z kolei po polsku nie oznaczają tego samego. Dodatkowo „lecę” (z rodzajnikiem osobowym „ja” albo bez) w mowie potocznej oznacza również „idę”, w znaczeniu, że idę stąd. Takie użycie tłumaczylibyśmy na niemiecki jako ich gehe, czyli dosłownie „ja idę”. Wracając do próby przetłumaczenia „latam” na niemiecki, to samo fliege (bez rodzajnika osobowego ich) będzie dla Niemca niezrozumiałe, bo czasownik w standardowym niemieckim może wystąpić w bezokoliczniku jedynie samodzielnie, czyli jako fliegen. Mam nadzieję, że ten przykład dobrze pokazuje jak duże różnice w językach występują nawet między sąsiadującymi ze sobą narodami o dość podobnej kulturze.

 

 

RZECZYWISTOŚĆ

 

Współcześni ludzie wydają się wątpić w istnienie rzeczywistości obiektywnej. Dzieje się tak dlatego, że wiedzę o świecie czerpiemy najczęściej z relacji pośrednich, które dzięki postępowi techniki (telewizji i komputerom) oddziałują praktycznie na wszystkie zmysły, tworząc w ten sposób emocje. Współczesność jest też czasem niewiarygodnego postępu w nauce. W efekcie nikt, nawet laureaci nagrody Nobla z fizyki, chemii lub medycyny nie wiedzą jak działa, i jak jest produkowany telefon komórkowy, samochód, rower, a właściwie to cokolwiek. Każdy przedmiot jest efektem kumulacji ogromnej wiedzy. Nawet coś tak prostego jak meblowy kątownik, czyli zgięty kawałek metalu z otworami wyraża wiedzę z: górnictwa – bo jakoś trzeba wydobyć rudy metali, metalurgii – bo jakoś trzeba wytopić metal i zrobić z niego grubą blachę, obróbki metali – bo jakoś trzeba wyciąć i ugiąć odpowiedni kształt. Dlatego aby zrozumieć, jak zrobiono banalny kątownik trzeba wiedzieć nieomal wszystko, od budowy maszyn górniczych, silników, pras, wiertarek, maszyn sterujących i setek tysięcy rzeczy, których nie wymieniłem. Większości ludzi wydaje się jednak, że wiemy już prawie wszystko, choć tak naprawdę wiemy ledwie odrobinę. Czy można się więc dziwić, że nawet zwykli ludzie nie rozumieją już co jest rzeczywistością, a co tylko wyobrażeniem?

Włodzimierz Bykowski

 

 

Rysowanie martwych natur sprawia mi wielką przyjemność, bo wydaje mi się, że jestem wtedy bliżej rzeczywistości, nawet wtedy kiedy na jej podstawie powstaje obrazek zniekształcony, przepuszczony przez wyobraźnię i ograniczony możliwościami techniki plastycznej. Uważam, że każda moja martwa natura wyraża przekonanie, o istnieniu rzeczywistości obiektywnej, bo wyobraźnia nie ma mocy stwarzającej jakiejkolwiek rzeczywistości, a jedynie umiejętność jej twórczego odwzorowywania w rysunkowym, malarskim zapisie na papierze lub innym podłożu.

Włodzimierz Bykowski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor