Opinie 10 lut 2017 | Maciej Eckardt

4 lutego minie 9. rocznica śmierci Sebastiana Malinowskiego, niezwykłego historyka i pedagoga. Był założycielem, a następnie kustoszem Muzeum Kanału Bydgoskiego oraz Muzeum Wolności i Solidarności.

      

Maciej Eckardt

Felietonista 

"Tygodnika Bydgoskiego"

 

W 2006 roku został uznany przez czytelników „Expressu Bydgoskiego” za Bydgoszczanina Roku, a w 2007 roku Rada Miasta Bydgoszczy odznaczyła go Medalem Kazimierza Wielkiego. Uczył historii w III LO w Bydgoszczy. Kiedy odszedł, miał zaledwie 38 lat.

Był zakochany po uszy w Bydgoszczy i Kujawach. Jak mało kto, poznał Bydgoszcz i jej tajemnice. Potrafił z mroków dziejów wydobywać jej piękno i jako gawędziarz z prawdziwego zdarzenia, pasjonująco o tym opowiadać. Tropił jej tajemnice, które ona chętnie mu odsłaniała. Wszędzie było go pełno, wnosił ożywczy ruch i powiew entuzjazmu. Był mądry, uczciwy i zaangażowany.

Ostatni tekst, który opublikował na swoim blogu, dotyczył oczywiście Bydgoszczy i dyskusji, jaka się toczy wokół odbudowy zachodniej pierzei Starego Rynku. Żył tym miastem, jak mało kto. Ono w nim tkwiło w najmniejszych cząsteczkach duszy. Zawsze uśmiechnięty, gotowy do pomocy, otwarty na drugiego człowieka. Takim wciąż go widzę po latach.

Sebastian był jedną z piękniejszych kart Bydgoszczy. Wszedł do panteonu jej wybitnych postaci. Tak sobie myślę, że tam, gdzie jest dzisiaj, jego ukochana Bydgoszcz jaśnieje innym blaskiem. Mija tam bydgoszczan w uroczych cylindrach, kłania się damom z parasolkami, słyszy stukot dorożek nad Kanałem. Mknie przez wieki historii, zagląda w jej zakamarki, widzi wydarzenia, których tu zobaczyć nie mógł.

Z pewnością do nas zagląda, przemyka ulicami ukochanej Bydgoszczy, cichutko i bezgłośnie. Może się nawet mijamy w wąskiej uliczce, może z daleka się do nas uśmiecha... Bardzo Go dzisiaj Bydgoszczy brakuje. Choć żył stanowczo za krótko, nie pytajmy Opatrzności, dlaczego nam Go zabrała. Dziękujmy, że nam go dała.