Paweł Bokiej 9 wrz 2020 | Redaktor
Paweł Bokiej: Marszałek nasz kochany [OKIEM RADNEGO]

Pan Marszałek Piotr Całbecki gościł w grodzie nad Brdą podczas uroczystości stulecia powrotu do Macierzy i wówczas dwukrotnie podkreślił, że „kocha” Bydgoszcz. Znając jego dotychczasowe nastawienie do naszego miasta, niejeden mieszkaniec mógł mieć wątpliwości co do szczerości tych słów. Bolesna weryfikacja nastąpiła bardzo szybko, bo już na ostatniej sesji Rady Miasta, podczas której zachwalał projekt nowej strategii rozwoju województwa.

Mam nieodparte wrażenie, że nawet jeśli Marszałek kocha Bydgoszcz, to Toruń kocha bardziej. Mało tego, wpycha oba miasta w związek, który dla Bydgoszczy nie jest nawet małżeństwem
z rozsądku. Współpraca obu miast w ramach jednego obszaru funkcjonalnego - jak chce Marszałek - to mrzonka. Nie z racji uprzedzeń, a zupełnie innych interesów. Bydgoszczy bliżej do Nakła czy Solca Kujawskiego, a Toruniowi do Chełmży.

Współpraca z ościennymi gminami zawsze będzie efektywniejsza niż tworzenie sztucznego porozumienia z miastem oddalonym o 40 kilometrów, oddzielonym terenami leśnymi i zalewowymi, które nigdy nie będą zurbanizowane. Dlaczego za dużymi projektami infrastrukturalnymi dla Bydgoszczy rękę podnosić ma prezydent Zaleski, a dla Torunia prezydent Bruski? Nie ma co oczywiście tworzyć antagonizmów na siłę, ale współpracujmy na tym polu, gdzie jest sens i wspólny interes. Jest to przede wszystkim kwestia dotycząca lepszego skomunikowania obu miast, co do reszty, zostawmy pełną autonomię.

Pan Marszałek oczywiście jest świadomy tego, że Bydgoszcz ma ambicje i potencjał, by być liderem regionu, a nie tylko uzupełnieniem Torunia. Przemilczenie w strategii osiągnięć naszego miasta, szczególnie w zakresie sportu i kultury, stawia nas w roli ubogiego krewnego i nie sądzę, że jest to dziełem przypadku. Jasne, że w statystykach forsowany przez Marszałka model „dwumiasta” będzie wyglądać lepiej. Co z tego, jeśli w żaden sposób nie przełoży się to na lepsze funkcjonowanie. Nic realnie nie zyskamy, uzależniając proces decyzyjny od partnera, z którym nie zawsze nam po drodze. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że przy budowie planu Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych to Toruń bardziej potrzebuje Bydgoszczy, niż Bydgoszcz Torunia.

Pan Marszałek zdaje się nie rozumieć, że nie trzeba sztucznych narzędzi, tworzących fikcyjną wspólnotę celów, by region był spójny i się rozwijał. Stanie się tak, gdy oba ośrodki w pełni będą mogły wykorzystywać swój potencjał, niezależnie od tego, jaką drogą pójdą. No chyba że działanie Marszałka to taki chytry plan na pojednanie zwaśnionych stron – na sesji Rady Miasta jak nigdy radni Prawa i Sprawiedliwości wypowiadali się w podobnym tonie, co Prezydent Rafał Bruski,
a Przewodniczący Klubu Koalicji Obywatelskiej Jakub Mikołajczak zachęcał do wspierania rządu w zakresie rozwoju kolei, kosztem „marszałkowskiego” tramwaju metropolitarnego. Takiej jedności na sesji nie pamiętają najstarsi stażem radni! Panie Marszałku, zapraszamy częściej!

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor