Piłka Nożna 24 sie 2019 | Redaktor
Pierwsza bramka i pierwszy punkt. Zawisza zremisował ze Spartą [FOTORELACJA]

Piłkarze Zawiszy Bydgoszcz w końcu mogli się cieszyć ze zdobycia gola w IV lidze/fot. bw

Gdy w ostatnich minutach meczu Patryk Kozłowski zdobył pierwszego gola dla Zawiszy Bydgoszcz w trzecim meczu rozgrywek IV ligi, wydawało się, że niebiesko-czarni zgarnęli komplet punktów. Po chwili przyszedł zimny prysznic. Po strzale głową Doriana Banasiaka Sparta Brodnica wyrównała. Sobotni (24 sierpnia) mecz na boisku przy ul. Sielskiej zakończył się remisem.

To był prawdziwy mecz walki. Zawisza Bydgoszcz zagrał znacznie lepiej niż w porzednich potyczkach z Lechem Rypin (0:1) i Pomorzaninem Toruń (0:2).

Ale zacznijmy od końca. 

W ostatnich minutach meczu w pole karne gości przedarł się przebojowo Jakub Witucki, który kilka minut wcześniej zastąpił na boisku kapitana Zawiszy Adama Wiśniewskiego. 

W zamieszaniu pod bramką gości piłkę dopadł Patryk Kozłowski...

...i trafił do siatki. Tak padł pierwszy gol Zawiszy w rozgrywkach IV ligi w sezonie 2019/20. Wydawało się, że niebiesko-czarni dowiozą wygraną, a może nawet strzelą kolejne bramki.

Radość nie trwała jednak długo.

Chwilę później przydarzył się zawodnikom Zawiszy błąd w kryciu we własnym polu karnym. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła wprost na głowę Doriana Banasiaka. 

I było 1:1. 

Mimo gorącego dopingu kibiców, mecz Zawisza-Sparta zakończył się podziałem punktów.

Wróćmy jednak do tego, że spotkanie było meczem walki.

 

Bydgoszczanie przystąpili do zawodów z zerowym dorobkiem punktowym w lidze, ale też po zwycięstwie aż 8:0 z Czarnymi Nakło w rozgrykach pucharowych na szczeblu okręgu.

I w pierwszej połowie walczyli. Stworzyli sobie nawet kilka dogodnych sytuacji.

 

Po tym strzale z kilku metrów Tomasz Żyliński pownien umieścić piłkę w bramce Sparty. Górą okazał się jednak bramkarz gości. Wcześniej głową uderzał Patryk Straszewski, ale piłka minęła o kilkanaście centymetrów spojenie słupka z poprzeczką bramki Sparty.

W drugiej połowie bardzo aktywny w polu karnym przeciwnika był Patryk Kozłowski.

Dogodną sytuację miał jeszcze przed zdobyciem gola, ale ten strzał wylądował wysoko nad poprzeczką.

Zawisza zmagał się nie tylko z przeciwnikiem, ale również z niekorzystnymi decyzjami sędziego, który najpierw oszczędził zawodnika Sparty po brutalnym faulu na Tomaszu Żylińskim przy linii bocznej boiska...   

... a potem w tym przypadku dopatrzył się jedynie za wysoko uniesionej nogi obrońcy Sparty i podyktował zaledwie rzut wolny pośredni z pola karnego.  

Niestety, rozegranie wolnego przez zawodników Zawiszy nie przyniosło gola.

Na uwagę zasługuje bardzo dobra organizacja meczu. Na kameralnym stadionie przy ul. Sielskiej pojawiła się blisko stuosobowa grupa kibiców gości. I mimo że sympatycy obu klubów nie żyją ze sobą w zgodzie, zawody przebiegły bez zakłóceń. Pod koniec meczu kibice Sparty podziękowali bydgoszczanom za możliwość obejrzenia meczu. Oba sektory skandowały wspólnie: „piłka nożna dla kibiców”.

 

 

 

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor