Wydarzenia 11 paź 2018 | Marta Kocoń
Billboard z Całbeckim i znakiem „STOP” na rondzie Jagiellonów. Tak PiS odpowiada PO

kandydaci PiS na tle billboardu/ fot. Anna Kopeć

Stop degradacji Bydgoszczy – tym napisem opatrzone jest zdjęcie marszałka Piotra Całbeckiego i prezydenta Rafała Bruskiego, które zawisło na rondzie Jagiellonów. Kandydaci PiS biorą w ten sposób „odwet” za billboardowy atak na wojewodę.

Na zwołanej dziś (11 października) konferencji kandydaci Prawa i Sprawiedliwości do sejmiku tłumaczyli, że ściana reklamowa jest odpowiedzią na czarną kampanię prowadzoną od kilku tygodni przez Platformę Obywatelską.

– Przypomnę, że na rondzie Toruńskim pojawiła się tablica obwiniająca wojewodę o to, że on zastopował budowę Trasy Uniwersyteckiej, pojawiły się przyczepy, na których były wykrzywione twarze naszych ministrów i prezesa Kaczyńskiego – mówił szef bydgoskich struktur PiS Tomasz Rega. Ściana ma także pokazać, jak twierdził, realny problem miasta. – Bydgoszcz będzie dalej marginalizowana, jeśli marszałkiem będzie Piotr Całbecki, który współpracuje z panem Rafałem Bruskim. Czy nastąpi przełom? – pytał.

Bolesław Pastuszewski, Teresa Misiewicz, Tomasz Rega, Michał Krzemkowski, Paulina Wenderlich /fot. Anna Kopeć

Michał Krzemkowski, radny sejmiku ubiegający się o reelekcję: – Będziemy żywo reagować na wszystkie próby czarnej kampanii, ale w sposób kulturalny. Tak robimy w tym wypadku. Ściana ma charakter przede wszystkim informacyjny – przekonywał. – Mieszkańcy Bydgoszczy powinni wiedzieć, że jeżeli oddadzą głos na Platformę Obywatelską, to marszałkiem zostanie ponownie pan Piotr Całbecki.

Przypomniał, że cztery lata temu PO obiecywała, że marszałek będzie z Bydgoszczy, nic jednak z tego nie wyszło. Powodem jest to - jak mówi - że szef regionalnych struktur PO, Tomasz Lenz i drugi najsilniejszy polityk PO regionu, Całbecki, są związani właśnie z Toruniem. Krzemkowski dodał, że w PiS regionalne władze są bydgoskie.– Staramy się zdobyć trzy mandaty, żeby być silnym graczem w województwie i żeby marszałek był z Bydgoszczy.

Jak twierdził, ostrzeżenie przed dalszą degradacją miasta jest uzasadnione. – W poprzedniej perspektywie finansowej Bydgoszcz dostała o połowę mniej pieniędzy na mieszkańca z Regionalnego Programu Operacyjnego niż Toruń – mówił. Uważa też, że Toruń za rządów PO rozwija się zdecydowanie lepiej od Bydgoszczy. – Przykład dwóch lodowisk: TOR-TOR – trzy tysiące miejsc na widowni, bydgoskie lodowisko – 300 miejsc, a tym samym możliwość odbudowania hokeja w Bydgoszczy jest zaprzepaszczona. Na placu Teatralnym miał powstać obiekt kulturalno-kongresowo-wystawienniczy – nie powstał, w Toruniu powstały natomiast Jordanki – wymieniał Krzemkowski.

Michał Krzemkowski (w środku)/fot. Anna Kopeć

Treść z „anty-Całbeckiego” billboardu jest rozwinięta na ulotce, którą kandydaci do sejmiku będą rozdawać mieszkańcom. Po stronie PiS widnieje tam „uratowanie PESY”, po stronie PO – „Upadek Zachemu”. – Gdy rząd PiS przekazał władzę centralną, Zachem przynosił zyski. Za rządów Platformy doprowadzono do sprzedaży linii technologicznej dla niemieckiego BASF-u, zakład upadł. Natomiast rząd PiS wsparł bydgoską PESĘ, która była zagrożona bankructwem. Narodowy Fundusz Rozwoju dofinansował tę spółkę i ona w tej chwili może rozkwitnąć – mówił kandydat. – Takie jest porównanie tego, co ma do zaproponowania Bydgoszczy Platforma Obywatelska, a co ma do zaproponowania Prawo i Sprawiedliwość – podsumował.

Paulina Wenderlich odniosła się natomiast do planowanej przez PO likwidacji urzędów wojewódzkich. – To kolejna degradacja naszego miasta. Zlikwidowanie urzędu czy ograniczenie kompetencji wojewody spowoduje, że z naszego miasta zniknie mnóstwo innych związanych z urzędem instytucji. Nie pozwólmy na to! – apelowała.

Paulina Wenderlich, fot. Anna Kopeć

Mówiła także, że to właśnie politycy PiS zabiegają o rozwój miasta. – Przypomnę, że od stycznia tego roku w Bydgoszczy funkcjonuje dodatkowa instytucja Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie”. To rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydował, aby ta instytucja była umiejscowiona w Bydgoszczy – podkreśliła. Dodała też, że w rządzie trwają prace nad utworzeniem w Bydgoszczy Urzędu Żeglugi Śródlądowej. Ma on zawiadować żeglugą na obszarze trzech województw. – Podejmujemy na rzecz tego wysiłki od wielu miesięcy. Dotrzymujemy słowa w rządzie i zapewniamy, że dotrzymamy również słowa w samorządzie – mówiła Wenderlich. – Bydgoszcz może być wielka. Zasługuje na to, zasługuje, żeby powstawały tu nowe instytucje – zakończyła.

Kończący kadencję radny sejmiku Andrzej Walkowiak również nawiązał do dominacji Platformy toruńskiej nad bydgoską. – Zwróćcie państwo uwagę, kto jest lokomotywą wyborczą PO na liście do sejmiku: pan Zbigniew Ostrowski. To jest nominat pana Całbeckiego, który został wybrany również mimo dużego oporu radnych PO pochodzących z Bydgoszczy. Połamano im kręgosłupy, w końcu się na to zgodzili – twierdził Walkowiak. Jego zdaniem umieszczenie Ostrowskiego na czele listy to symbol „poddańczej” – wobec Torunia – „polityki”. – Co się stało, że Platforma wysuwa na pierwsze miejsce na liście człowieka tak ściśle związanego z marszałkiem Całbeckim? W mojej ocenie oznacza to absolutną kapitulację bydgoskiej PO w stosunku do jej toruńskiej frakcji – podsumował.

Od lewej: Bolesław Pastuszewski, Teresa Misiewicz, Tomasz Rega, Anna Jędryka, Michał Krzemkowski, Paulina Wenderlich, Andrzej Walkowiak/fot. Anna Kopeć

 

Marta Kocoń

Marta Kocoń Autor

Sekretarz Redakcji