Wydarzenia 30 lip 2020 | Redaktor
Wojna pomiędzy archeologami i poszukiwaczami skarbów.  Czy każdy może szukać złotego pociągu?

gk24.pl

Za poszukiwanie skarbów na własną rękę bez zezwolenia grożą kary. Ze środowiskiem samodzielnych poszukiwaczy walczą archeolodzy.

Okres letni sprzyja podejmowaniu poszukiwań przez amatorów, zwanych również „detektorystami”. Jednakże często robią to bez zezwolenia, niszcząc przy tym stanowiska archeologiczne.

- Chcą prowadzić poszukiwania wtedy, kiedy im to pasuje, i na takim terenie, na który mają wstęp. Kierują się chęcią zysku, często niszcząc stanowiska archeologiczne poprzez wyjmowanie obiektów przy jednoczesnym niszczeniu kontekstu – mówi prof. dr hab. Andrzej Michałowski, prezes Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Stowarzyszenie szacuje, że takich osób jest nawet 200 tysięcy.

 

Jacek Kozłowski zajmuje się poszukiwaniem cennych przedmiotów na własną rękę od ponad 20 lat. Szuka m.in. w ruinach czy na starych cmentarzach.

- Czasem znajduję monety, ceramikę, metalowe elementy uzbrojenia, raz trafił się sztylet. Archeolodzy chcą nas pozbawić prawa do poszukiwań, by dla siebie zagarnąć złoty pociąg, czy co tam jeszcze jest do wykopania. Chcą uniemożliwić osobom bez ich wykształcenia dokonywanie ważnych odkryć – mówi.

 

Środowisko naukowców zwróciło się do Ministerstwa Kultury w sprawie zmiany prawa dot. kar za amatorskie poszukiwania. Natomiast poszukiwacze chcą złagodzenia przepisów, aby ich działanie było traktowane najwyżej jako wykroczenie, a nie przestępstwo.

- Więzienie za to, że chodzę z wykrywaczem metalu po polu i czasem coś wykopię? To żarty – mówi Jacek Kozłowski.

Decyzję podejmie Ministerstwo Kultury, jednakże póki co nie ma odpowiedzi ministra. Obecnie obowiązujące kary to grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat więzienia.

 

Na podstawie: finanse.wp.pl

 

Blanka Rusinek

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor