Wydarzenia 16 paź 2018 | mk
Wspólna deklaracja kandydatów PiS. Chcą marszałka z Bydgoszczy

fot. mk

Kandydaci PiS do sejmiku z Bydgoszczy, a także m.in. z Inowrocławia, Nakła i Sępólna Krajeńskiego, pisemnie zobowiązali się dziś (16 października), że po zwycięskich wyborach będą zabiegać o marszałka z Bydgoszczy. – Faworyzowaniu Torunia mówimy dość! – deklarowali.

Konferencję obok pomnika Łuczniczki poprowadził poseł Łukasz Schreiber. – Po 20 latach funkcjonowania województwa kujawsko-pomorskiego, kiedy przez pięć kadencji mieliśmy marszałka z Torunia – dwukrotnie z ramienia SLD, trzykrotnie z ramienia Platformy Obywatelskiej – jesteśmy przekonani, że przyszedł czas na zmiany – rozpoczął. – Jest rzeczą sprawiedliwą, by tym razem marszałek był z Bydgoszczy.

Jak zaznaczyli kandydaci, nie chodzi im o odwet i faworyzowanie Bydgoszczy. Deklaracja, odczytana przez radnego obecnej kadencji i kandydata Michała Krzemkowskiego, mówi o zrównoważonym rozwoju całego województwa.

fot. mk

– Szczególnie trzy ostatnie kadencje marszałka Piotra Całbeckiego i rządów PO–PSL pogłębiły nierówności w województwie i faworyzowanie przez marszałka własnego okręgu wyborczego. Mówimy temu: dość! – czytamy w deklaracji.

Kandydaci podkreślili w niej, że „wybór Platformy Obywatelskiej oznacza kolejną kadencję marszałka Całbeckiego”. Sejmik z większością radnych PiS ma być szansą na zmianę. – Bydgoszcz jako ósme co do wielkości miasto w Polsce zasługuje na sprawiedliwe traktowanie. Uważamy, że przyszedł czas na marszałka z zachodniej części Kujawsko-Pomorskiego, a najlepiej z samego miasta Bydgoszczy.

Zdaniem Łukasza Schreibera Koalicja Obywatelska (PO i Nowoczesna) nie byłaby w stanie podpisać deklaracji o podobnej treści, z powodu dominacji toruńskiej PO i wpływów Piotra Całbeckiego. – Lider listy Platformy i Nowoczesnej (Zbigniew Ostrowski – przyp. red.) to zastępca obecnego marszałka województwa, a osoba z numerem drugim na liście (Roman Jasiakiewicz - przyp. red.) przez całą kadencją była w opozycji do tego marszałka, by na koniec jednak przystąpić do jego drużyny. Platforma od 12 lat legitymizuje rządy Piotra Całbeckiego – mówił.

Pomijana nie tylko Bydgoszcz

O zrównoważony rozwój dopominali się kandydaci z list innych okręgów województwa. – Platforma inwrocławska wspiera marszałka Całbeckiego i cały ten układ, a Inowrocław z tego nic nie ma. Musimy to zmienić. Mniejsze ośrodki tez mają prawo uczestniczyć w normalnym rozwoju i korzystać z dobrodziejstw, jakie dają fundusze, m.in. europejskie – mówił Jerzy Gawęda, kandydat z okręgu inowrocławskiego.

O wciąż nierozwiązanych, mimo usiłowań, problemach komunikacyjnych, mówili reprezentanci powiatów m.in. sępoleńskiego i nakielskiego.

– Od dwóch kadencji zabiegam o pewne rozwiązania dróg łączących Bydgoszcz z Więcborkiem, Sępólnem, niestety pozostaje to bez echa. Mamy nadzieję, że przy rządach Prawa i Sprawiedliwości jesteśmy w stanie poprawić sprawy komunikacji w okręgu nr 2 – podkreślił kandydat Marek Witkowski. Anna Maćkowska, kandydatka z powiatu nakielskiego, mówiła natomiast o nieskutecznych staraniach o połączenia kolejowe. – Mam nadzieję, że dzięki nam problemy i potrzeby mieszkańców Nakład będą dostrzeżone.

Odpierali zarzuty PO

Obecni radni wojewódzcy wykorzystali też okazję, by obronić się przed zarzutami, jakie padły pod ich adresem ze strony Romana Jasiakiewicza. Oskarżył ich o głosowanie w sejmiku przeciwko Bydgoszczy w sprawach opery i filharmonii.

– Przez cztery lata byłem sąsiadem z ławy radnego Jasiekiewicza i przez ten czas mówiliśmy jednym głosem – do momentu, kiedy zapisał się do drużyny pana Piotra Całbeckiego – mówił radny Walkowiak. – Zaczął wtedy mówić zupłenie odwrotnie. Mija się z prawdą, że w jakiejkolwiek inicjatywie głosowaliśmy przeciwko Bydgoszczy. Po prostu nie mogliśmy zalegalizować nowej wersji budżetu, w której m.in. była rezygnacja z budowy dróg wojewódzkich na sumę 128 mln złotych – dodał. – Nie chcemy firmować budżetu marszałka Całbeckiego, który w sposób bezpardonowy krzywdzi ten region naszego województwa.

fot. mk

Z listy PiS do sejmiku startuje także były prezydent Bydgoszczy, Konstanty Dombrowicz. – Jest takie przyslowie „Mądry Polak po szkodzie”. Zmieńmy je na „Mądry bydgoszczanin przed szkodą” – szkodą, którą może spowodować wybranie do sejmiku większosci radnych z Platformy – mówił. – Wtedy budżet dla Bydgoszczy, dla naszego regionu, będzie niedoszacowany. A tego już wystarczy. Trzeba równomiernego rozwoju całego regionu.

Z jeszcze jednym oskarżeniem chciała rozprawić się Paulina Wenderlich. – Według tego zarzutu posłowie i radni PiS oraz kandydat na urząd prezydenta nie przyjęli ustawy o związkach metropolitalnych, a była to korzystna ustawa dla Bydgoszczy. Otóż trzeba powiedzieć jasno, że ta ustawa nie była korzystna dla Bydgoszczy – stwierdziła kandydatka. – Zakładała utworzenie duopolu wyłącznie z Toruniem. Bydgoszcz jest osobnym miastem, nie ma aglomeracyjnych związków z Toruniem, więc będziemy walczyć o nasze miasto, o powstanie wielkiej Bydgoszczy – zakończyła.

 

 

mk Autor