Niedziela - Tygodnik Bydgoski 2 gru 2018 | Redaktor
Wyśmiana książka [NIEDZIELA]

Ludzie, którzy wyćwiczyli w sobie klasyczne cnoty, jak roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo, do dziś spontanicznie cenieni są w każdym społeczeństwie. Kto się z tego wyśmiewa, musi mieć świadomość, że choć korzysta z wolności słowa, wyśmiewa się z całej dwuipółtysiącletniej cywilizacji, na której tradycji wyrosła i nasza ojczyzna.

Jako że znajdujemy się u progu adwentu, wypadałoby słów kilka napisać o liturgii i duchowości tego okresu, ciekawego i pięknego czasu liturgicznego, zdobionego pokutnym, fioletowym kolorem szat kapłańskich. Wrócę do tego jednak na końcu, bo chciałbym zacząć od bulwersującego tekstu, opublikowanego w gazecie, która od kilkudziesięciu już lat, a bardziej intensywnie od roku 2005, podnosi w Polsce sztandar laicyzacji i dekatolicyzacji społeczeństwa. Mam oczywiście na myśli Gazetę Wyborczą.

Otóż w tej gazecie, autor, podpisujący się “pawk”, z dobrze udaną mieszanką oburzenia i szyderstwa, omawia wydaną przez fundację Servire Veritatis książeczkę “Kształcenie charakteru”, Mariana Pirożyńskiego. Mniejsza o wydawcę, bo pozycja ta pochodzi z 1946 roku, a od tego czasu była kilka już razy wznawiana (1955, 1992 i 2001 a ostatnio 2017) i wpisuje się w bardzo silny w powojennym czasie w katolickich środowiskach młodzieżowych nurt kształcenia charakteru. Nie znającym historii lat międzywojennych i bezpośrednio powojennych może to wydawać się dziwnym, ale tak było w istocie.

W tamtym czasie kształcenie charakteru było wręcz modne, było na czasie, było wypisywane w programach wychowawczych licznych organizacji młodzieżowych. Warto wymienić z nich tak zasłużone dla narodowej historii jak harcerstwo, Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej “Odrodzenie”, Sodalicja Mariańska i wiele innych.

Trudno zresztą się temu dziwić. Skoro Polska odrodziła się i walczyła skutecznie przede wszystkim dzięki bohaterstwu swych żołnierzy, nic dziwnego, że rozumiano doskonale, iż ojczyźnie potrzebni są obywatele twardzi, umiejący walczyć nie tylko z wrogiem zewnętrznym, ale i z własnymi wadami, przede wszystkim z lękliwością, wygodnictwem, prywatą i sentymentalizmem.

Metody kształcenia w sobie takiego charakteru, w cywilizacji zachodniej znane są od tysiącleci i opierają się na obserwacji wyników wychowania i samowychowania oraz przekazywania tej wiedzy i doświadczeń z pokolenia na pokolenie. Wiedza ta, właśnie dlatego, że oparta na doświadczeniu tysiącleci jest do dziś daleko pewniejszą i bardziej wiarygodną niż dziwaczne ustalenia postępowych naukowców, nawet jeśli podpierają się oni psychologią eksperymentalną.

Nie potrzeba tu więcej dowodzić, jeśli się weźmie pod uwagę totalną kompromitację “wychowania bezstresowego” którą środowiska postępowe jeszcze nie tak dawno lansowały. To co proponują dziś, jest tak naprawdę pewną modyfikacją tamtej skompromitowanej koncepcji.

Tymczasem ludzie, którzy wyćwiczyli w sobie klasyczne cnoty, jak roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo, do dziś spontanicznie cenieni są w każdym społeczeństwie. To przecież właśnie brak tych cnót prowadzi do kataklizmów, takich jak niewierność, zdrady, korupcja, pedofilia, rozpusta, oportunizm, tchórzostwo i koniunkturalizm i wielu innych.

Jeśli więc Pirożyński radzi rezygnację z wygód jako pewnego celu ćwiczenie i z tego właśnie powodu wskazuje, by nie spać w miękkiej pościeli, myć się w zimnej wodzie etc., to wskazuje tylko niezawodną i wypróbowaną drogę wychowania i samowychowania. Kto jej nie przejdzie, nie będzie zazwyczaj umiał wyrzec się przyjemności i wygód, gdy zajdzie taka konieczność, a w konsekwencji dla osiągnięcia tych przyjemności często nie cofnie się przed oszustwem, korupcją, zdradą, donosicielstwem czy innym świństwem.

Kto się z tego wyśmiewa, musi mieć świadomość, że choć korzysta z wolności słowa, wyśmiewa się nie z ojca Rydzyka, jak przewrotnie sugeruje “pawk”, ustawiając sobie tego redemptorystę do bicia, ale wyśmiewa się z całej dwuipółtysiącletniej cywilizacji, na której tradycji wyrosła i nasza ojczyzna.

Żeby wyśmiewanie bardziej bolało, a może by lepiej się bawić, “pawk” wybrał sobie i wyrwał z kontekstu, cytaty z tejże książeczki dotyczące wychowania sfery seksualnej. Kto historię wychowania i klasyczną etykę oraz pedagogikę zna - nie widzi w tych cytatach nic dziwnego. Działa to podobnie jak z niewygodami. Kto cnotę wstrzemięźliwości w sobie wyćwiczy, ten w momencie kryzysu, czy rozłąki w małżeństwie, nie będzie szukał skoków w bok, ale mężnie przetrwa i ten brak. Po co się więc z tego wyśmiewać?

No chyba, że chodzi o to, by rzeczywiście pokolenia młodych Polaków były tych umiejętności i sprawności pozbawione. W takim razie, rzeczywiście - atak Wyborczej ma sens. Aż trudno uwierzyć, że komuś może zależeć, by w społeczeństwie szerzyły się zdrady, by rozpadały się przez nie rodziny. Ale kto wie?

Tymczasem mam nadzieję, że “pawk” zrobił tej książce reklamę. Bo znaczna część polskiego społeczeństwa już wie, że jeśli Gazeta Wyborcza coś ostro krytykuje, to może to być coś dobrego i ciekawego.

W tym kontekście całkiem dobitnie przypomnieć można kolektę, czyli centralną modlitwę mszalną, która w dawnym mszale odczytywana była w pierwszą niedzielę adwentu, a po reformie została przeniesiona na piątek pierwszego tygodnia tego okresu. “Wzbudź swą potęgę, prosimy Cię, Panie, i przybądź; niech Twoja opieka wyzwoli nas od niebezpieczeństw grożących nam wskutek naszych grzechów, a Twoja moc niech nas zbawi. Który żyjesz i królujesz...” Modlitwa ta znajdowała się już Sakramentarzu Gregoriańskim w VII w. i w całej późniejszej tradycji.

Przypomina ona, że to Boża opieka nas wyzwala od niebezpieczeństw grożących wskutek naszych grzechów, to jednak nie zwalnia nas od unikania ich, między innymi poprzez kształcenie charakteru. Tak to rozumiała cała chrześcijańska tradycja, choć konieczność kształcenia charakteru rozumiała już starożytna, pogańska cywilizacja grecko rzymska, od którego chrześcijaństwo przejęło niektóre metody.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor