Ślad błogosławionego znaleźli w środku lasu [REPORTAŻ]
Jadwiga i Franciszek w miejscu, gdzie odsłonięto pamiątkową tablicę (jeszcze przed uroczystością)
„Jest 7.45 wieczorem, a o 8.30 zejdę z tego świata. Do zobaczenia w niebie” – pisał błogosławiony Czesław w poruszającym liście do rodziców. 45 minut później został zgilotynowany. Skąd tablica z jego zdjęciem wzięła się w środku lasu, w okolicach Brzozy?
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
„Pracownicy kata bardzo szybko łapali i prowadzili więźnia w kierunku gilotyny, przytwierdzali jego ręce do dużej deski, na której stał niemal pionowo, kładli deskę pod gilotynę. Ostrze spadało, głowa wpadała do wiadra, ciało pakowano do worka i wynoszono” – opowiada narrator filmu „Poznańska Piątka”, w reż. ks. Przemka KAWY Kaweckiego SDB (film jest dostępny na kanale YouTube).
Taką śmiercią zginął błogosławiony Czesław Jóźwiak i jego czterech kolegów, których nazwano „Poznańską Piątką”. Wszyscy byli wychowankami, a potem animatorami Salezjańskiego Oratorium im. św. Jana Bosko w Poznaniu. Gdy wybuchła wojna, działali w konspiracyjnym ruchu oporu, za co zostali pojmani przez gestapo. Przez dwa lata byli więzieni w Poznaniu, Wronkach, Belinie, Zwickau, torturowani fizycznie i psychicznie. W końcu oskarżeni o zdradę stanu, zostali zamordowani w Dreźnie 24 sierpnia 1942 roku. Czesław Jóźwiak miał wtedy tylko 23 lata.
13 czerwca 1999 r. całą piątkę beatyfikował w Warszawie Jan Paweł II. Znaleźli się w gronie męczenników polskich. Sześć dni wcześniej Ojciec św. był w Bydgoszczy. „Za szczególną powinność naszego pokolenia w Kościele uważam zebranie wszystkich świadectw o tych, którzy dali życie dla Chrystusa. Nasz wiek XX, nasze stulecie ma swoje szczególne martyrologium w wielu krajach, w wielu rejonach ziemi, jeszcze nie w pełni spisane. Trzeba je zbadać, trzeba je stwierdzić, trzeba je spisać…” – mówił podczas homilii.
Tu się urodził błogosławiony
Franciszek Wójcik jest emerytowanym pilotem wojskowym. Wraz z żoną Jadwigą – oboje są po siedemdziesiątce – mieszkają w Bydgoszczy, ale mają działkę w Prądocinie. Gdy jadą tam odpocząć, pan Franciszek bardzo dużo jeździ rowerem po okolicy.
– Podczas jednej z takich przejażdżek cztery lata temu, odkryłem tablicę w środku lasu, jakieś 4–5 km od mojej działki – opowiada.
Na niewielkiej tablicy umieszczono zdjęcie młodego mężczyzny, a pod nim informację: „W istniejącej tu niegdyś wiosce Łażyn urodził się 7 września 1919 roku Czesław Jóźwiak. Został zamordowany przez hitlerowców 24 sierpnia 1942 r. w Dreźnie. Przez Jana Pawła II ogłoszony błogosławionym 13 czerwca 1999 r.”.
– Kto umieścił tę tablicę? – pytam.
– Też chciałbym wiedzieć – odpowiada Franciszek Wójcik. – Za każdym razem, kiedy obok niej przejeżdżałem, myślałem sobie: „Przecież to błogosławiony, żeby tylko taka tabliczka była?”. W końcu wybrałem się do leśniczówki Żółwin, której ten teren podlega. Chciałem postawić w tym miejscu duży krzyż.
Potrzeba było kilku miesięcy, by nadleśnictwo Bydgoszcz dało na to pozwolenie. Potem okazało się, że miejsce, w którym miałby stanąć krzyż, graniczy z drogą należącą do gminy i że trzeba jeszcze skontaktować się z inżynierem Lasów Państwowych.
– Wtedy przyznaję, trochę odpuściłem, bo zacząłem chorować, mam już prawie 76 lat – wspomina Franciszek Wójcik. – W tym roku jadę rowerem, patrzę, a tabliczki już nie ma na drzewie. Za to duży głaz leży, a obok pieniek, na którym ktoś postawił mały krucyfiks i umieścił tablicę z drzewa, owiniętą w folię. Wygląda na to, że ktoś się wreszcie tym miejscem zainteresował.
Czesław współpatronem parafii
Księdzu Wojciechowi Szukalskiemu, proboszczowi parafii NMP Królowej Polski w Brzozie, o tablicy z błogosławionym Czesławem opowiedział rowerzysta Stanisław Urbański. Od początku wakacji w Brzozie trwała akcja kręcenia kilometrów dla Katolickiego Stowarzyszenia Edukacyjno–Sportowego, które stara się pozyskać w ten sposób pieniądze na budowę boiska. Zaangażowało się w nią ponad 500 osób. Jeździli po okolicy i „zbierali” kilometry za pośrednictwem aplikacji Endomondo. Podczas jednej z wypraw natknęli się na tablicę z błogosławionym.
Ksiądz Szukalski od razu się nią zainteresował. Już w jedną z sierpniowych niedziel parafianie usłyszeli podczas homilii niezwykłą historię błogosławionego, urodzonego na terenie ich parafii.
– Z dokumentów wynika, że w 1924 roku, gdy została erygowana parafia o nazwie Brzoza–Przyłęka (dziś to dwie oddzielne parafie: Brzoza i i Przyłęki – przyp. red.) to wśród 17 wymienionych miejscowości był też Łażyn. Według mnie ten błogosławiony musiał być ochrzczony w parafii farnej, bo gdy się urodził w 1919 roku, tym terenem opiekowała się fara – mówi ks. proboszcz. – Ale na pewno będziemy chcieli dotrzeć do tzw. positio, czyli dokumentacji gromadzonej w momencie, gdy wynosi się kogoś na ołtarze, żeby dowiedzieć się o nim więcej.
Ksiądz Szukalski zamierza uczynić błogosławionego Czesława współpatronem parafii i kościoła w Brzozie. – Zasługuje na to. W dzisiejszych czasach to wspaniały patron dla dzieci i młodzieży – zapowiada.
Kapłan rozpoczął też poszukiwania rodziny Czesława Jóźwiaka. – Miał troje rodzeństwa i nie sądzę, by wszyscy zginęli. Trzeba by tych ludzi przywołać, wszyscy urodzili się na tym terenie. Ogłosiłem już to w kościele, ale na razie nikt się nie zgłosił – mówi.
Ksiądz proboszcz z Brzozy dodaje, że największym przyczynkiem do wyniesienia pięciu młodzieńców na ołtarze były ostatnie chwile ich życia, którym Kościół – w przypadku kandydatów na ołtarze – przygląda się bardzo wnikliwie. – Tutaj jest sytuacja wyjątkowa, bo choć drogi ich więzienia przebiegały różnie, to na ostatnim etapie spotkali się w jednej celi, mieli możliwość spowiedzi oraz napisania listów 45 minut przed śmiercią. Wynika z nich, że przyjmują Komunię św. i mają prośbę do kapelana więziennego, by w momencie śmierci umożliwił im patrzenie na Chrystusa na krzyżu. Pewnie ta prośba została spełniona, a niemiecki kapelan napisał, że odprowadził na śmierć chłopców, którzy będą ogłoszeni świętymi – opowiada ks. Wojciech Szukalski. I dodaje: – Największa radość dla nas to fakt, że przy kanonizacji w Warszawie w 1999 r. Jan Paweł II ogłosił, że na ołtarze zostają wyniesieni również ludzie świeccy i wśród nich jako pierwszych wymienił właśnie „Poznańską Piątkę”. Mamy szczęście, że „dowodzący” nimi błogosławiony Czesław urodził się tutaj.
Salezjanie wkraczają do akcji
Po tym, jak w sierpniową niedzielę ks. Wojciech Szukalski opowiedział wiernym o błogosławionym Czesławie i tablicy w lesie, w poniedziałek nagle dostał list –zaproszenie, z którego dowiedział się o uroczystościach planowanych wspólnie przez Salezjańskie Stowarzyszenie Wychowywania Młodzieży i Nadleśnictwo Bydgoszcz właśnie w nieistniejącej wsi Łażyn, gdzie urodził się błogosławiony.
„W roku 2017 przypada 75. rocznica męczeńskiej śmierci wychowanków salezjańskiego oratorium z Poznania: Czesława Jóźwiaka, Edwarda Kaźmierskiego, Franciszka Kęsego, Edwarda Klinika, Jarogniewa Wojciechowskiego (...). Zapraszamy na jedną z uroczystości upamiętniających naszych bohaterów” napisał ks. Jarosław Wąsowicz SDB.
9 września odbyła się najpierw pielgrzymka do miejsca urodzenia błogosławionego, a potem Msza św. i poświęcenie pamiątkowej tablicy. W uroczystościach wzięło udział ponad 200 osób (relacja - tutaj).
Jak przyznaje ks. Jarosław Wąsowicz, organizacja wydarzenia to była „akcja rozwojowa”, na którą miało wpływ wiele różnych wydarzeń, również inicjatywa pana Franciszka Wójcika.
– Jestem historykiem, w to miejsce zawiózł mnie teść kolegi, pokazał mi tablicę. Gdy zaczęliśmy planować uroczystości, mocno zaangażowało się Nadleśnictwo Bydgoszcz, a potem także proboszcz z Brzozy, co bardzo nas cieszyło – opowiada ks. Jarosław Wąsowicz. – Zajmuję się „Poznańską Piątką” od wielu lat, wydałem kilka książek na ten temat. Jestem także duszpasterzem programu „Młodzież na piątkę”, którego celem jest promocja wśród młodzieży postaw religijnych i patriotycznych, wyrosłych z duchowej spuścizny św. Jana Bosko. W całym kraju w ciągu roku odbywa się więcej takich uroczystości, to była jedna z nich – zapowiada.
W środku lasu była kiedyś wioska
Wieś Łażyn ciągle można odszukać na mapach, choć od dawna nie istnieje (w powiecie bydgoskim, w gminie Nowa Wieś Wielka). Znajdowała się na południowy wschód od Bydgoszczy, około trzy kilometry na wschód o jeziora Jezuickiego. Mieszkało tam kilkaset osób. Dziś w tym miejscu rośnie gęsty las.
Nie jest łatwo trafić w miejsce upamiętnienia błogosławionego Czesława.
– Sama pani na pewno tam nie dojedzie – mówią do mnie Jadwiga i Franciszek Wójcik. I proponują wspólną wycieczkę.
Jedziemy samochodem asfaltową drogą prowadzącą z Brzozy do Piecek, skręcamy w lewo w boczną ścieżkę prowadzącą przez las do Bydgoszczy, a potem w prawo – w trakt wzdłuż linii wysokiego napięcia. Dalej skręcamy w lewo w drogę pożarową nr 20, prowadzącą przez las aż do zielonego szlabanu, gdzie kierujemy się w prawo, a potem zaraz znowu w lewo (przy zakręcie na drzewie widzę namalowane dwie strzałki – czarną i czerwoną). Skrzętnie notuję te wszystkiego szczegóły, próbując zapamiętać trasę.
Dojeżdżamy na miejsce. W gęstym lesie znajduje się coś na kształt placu – skrzyżowania dróg, na którym zmieści się nawet kilkaset osób. To tu leży głaz, a obok stoi pieniek z tablicą i informacją o błogosławionym. – To był centralny plac wsi – opowiada pan Franciszek. Jak znalazłem to miejsce, szukałem informacji o tej wsi i trochę w Internecie o Łażynie znalazłem – opowiada.
Idziemy dalej leśną drogą. – Chałupy stały po jednej i drugiej stronie – bydgoszczanin pokazuje na rosnący po obu stronach gęsty las.
– Tu jest jeszcze wiele śladów pokazujących, że kiedyś mieszkali tu ludzie, choćby nietypowe w lesie drzewa – o, te dzikie bzy – opowiada pani Jadwiga.
– A tam są resztki murów jednej z chałup – pan Franciszek prowadzi mniej dalej. – Widać, że niektóre z nich były solidne, bo mury są grube. W tym miejscu jest nawet piwnica. Trzeba mocno uważać w tej okolicy, bo można wpaść do środka – ostrzega.
Opowiada też o ewangelickim cmentarzu i niemieckich nazwiskach.
– W Łażynie głównie biedni ludzie mieszkali. Mieli małe łachetki ziemi, która nie była specjalnie urodzajna. Nie mieli tu światła, niczego. Wieś od tego miejsca ciągnęła się jeszcze przynajmniej półtora kilometra w stronę Solca Kujawskiego – pokazuje pan Franciszek.
Państwo Wójcik bardzo cieszą się, że tablica z błogosławionym wreszcie zostanie wyeksponowana tak, jak na to zasługuje.
Magdalena Gill
Ks. proboszcz Wojciech Szukalski poszukuje rodziny błogosławionego Czesława Jóźwiaka. Jego bliscy proszeni są o zgłoszenie się do parafii w Brzozie – tel. 535 123 565
List napisany przez bł. Czesława Jóźwiaka 45 minut przed śmiercią
Moi Najdrożsi Rodzice, Janko, Bracia!
Właśnie dzisiaj, tj. 24, w dzień Matki Boskiej Wspomożycielki dostałem Wasze listy. Przychodzi mi rozstać się z tym światem. Powiadam Wam, Moi Drodzy, że z taką radością schodzę z tego świata, więcej cieszę się z tego, aniżeli miałbym być ułaskawionym. Wiem, że Maryja Wspomożycielka Wiernych, którą całe życie czciłem, wyjedna mi przebaczenie u Jezusa. Przed chwilą wyspowiadałem się i zaraz przyjmę Komunię Świętą do mego serca. Ksiądz będzie mi błogosławił przy egzekucji. Poza tym mamy tę wielką radość, że możemy się przed śmiercią wszyscy widzieć. Wszyscy koledzy jesteśmy w jednej celi. Jest 7.45 wieczorem, o godz. 8.30, tj. wpół do dziewiątej. zejdę z tego świata. Proszę Was tylko: nie płaczcie, nie rozpaczajcie, nie przejmujcie się. Bóg tak chciał. Szczególnie zwracam się do Ciebie, Mamusiu kochana, ofiaruj swój ból Matce Bolesnej, a Ona ukoi Twe zbolałe serce.
Proszę Was bardzo, jeżeli w czym Was obraziłem, odpuśćcie mi to. Wasze listy pocieszyły mnie bardzo. Zmówcie pacierz za spokój mej duszy. Ja będę się modlił za Was do Boga o błogosławieństwo i o to, abyśmy kiedyś mogli zobaczyć się w niebie.
Tutaj składam pocałunek dla każdego z Was. Do zobaczenia w niebie.
Wasz syn i brat Czesław
Drezno, 24 VIII 1942 r.
List cytowany za książką „Bohaterska piątka” ks. Leona Musielaka SDB, Wydawnictwo Salezjańskie 2017