Pełne trybuny to też sukces
fot. Anna Kopeć
– Chcemy zachęcić do wspierania dyscypliny, która jest obecnie chlubą miasta – mówi główny sponsor koszykarek Artego Bydgoszcz Waldemar Kotecki, szef firmy Polwell w rozmowie z Marcelem Stefańskim.
Inne z kategorii
Marcel Stefański: Skąd u Pana miłość do koszykówki?
Waldemar Kotecki: To jest bardzo trudna i wymagająca gra. Trzeba być nie tylko dobrze przygotowanym pod względem fizycznym, ale też dużo myśleć. Zresztą sam fakt, że koszykówka narodziła się na uniwersytecie, świadczy o tym, że jest dyscypliną nie tylko dla ludzi sprawnych fizycznie, lecz także dla sprawnych intelektualnie. To piękny sport. Gra jest bardzo szybka, kontaktowa, pozwala sprawdzić się na wielu polach.
Od ilu lat wspiera Pan zespół bydgoskich koszykarek?
Od piętnastu lat, a od siedmiu jako sponsor tytularny. Wcześniej to była druga i pierwsza liga.
Czy ta współpraca przynosi Pana firmie wymierne korzyści?
Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie to są korzyści. Pewnych spraw nie dla się wyliczyć. Nie do obliczenia jest na przykład duma ludzi pracujących w firmie sponsorującej klub, z tego, że widać logo marki, z którą utożsamiają się pracownicy i klienci. Na pewno jest to bardzo pozytywna forma marketingu. Marketing sportowy ma również związek z odpowiedzialnością społeczną. Istniejemy dzięki naszym klientom, czyli kibicom, więc chcemy podzielić się sukcesem, sponsorując sport – bo sport jest czysty, daje pole do rywalizacji i duże emocje.
Na początku waszym celem była gra w ekstraklasie. Jak Pan wspomina ten czas?
To było trudne zadanie, bo dwa razy próbowaliśmy awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. I dwa razy zajmowaliśmy trzecie miejsce. Proponowano nam tak zwane dzikie karty, ale nie skorzystaliśmy z takiej propozycji. Do ekstraklasy weszliśmy w końcu za trzecim razem. Potem były lata lepsze i gorsze, a ostatnio bardzo dobre.
W pierwszym sezonie zajęliście 11. lokatę, później celem były play-off, a następnie medal mistrzostw Polski. Czuł Pan dużo satysfakcji, że wspiera Pan ten sport?
Bardzo dużo. W ostatnich latach już nie ukrywamy, że naszym celem jest zdobycie mistrzostwa kraju. Dwa razy byliśmy tego bardzo blisko. Ale to jest sport, o wyniku decyduje dyspozycja dnia.
Który z dotychczasowych sukcesów ceni Pan sobie najbardziej?
Chyba ten pierwszy, brązowy medal. Pomimo później zdobytych dwóch tytułów wicemistrzowskich. Udział w finale jest czymś wielkim, ale kiedy zajmuje się drugą pozycję, zawsze jest się tym przegranym.
Pewnie przez te wszystkie lata wraz z poziomem sportowym rósł również budżet klubu?
Tak,powiększał się ale od kilku lat jest na podobnym poziomie. Ciągle pracujemy nad tym, żeby pieniędzy w klubie było coraz więcej. Na początku lipca wybierzemy się do bydgoskich firm z nowym projektem „Biznes for basket”. Chcemy tym samym zachęcić firmy do uczestnictwa we wspólnym przedsięwzięciu – do dyscypliny, która jest obecnie chlubą Bydgoszczy. Warto bowiem podkreślić, że zgłosiliśmy drużynę do rozgrywek Pucharu Europy.
Był Pan bardzo mocno zawiedziony, że pierwszy próby gry w europejskich pucharach nie doszły do skutku?
Przyznaję, że tak. Teraz sytuacja się zmieniła. Miasto doceniło nasze starania, wyniki i uzyskamy takie dofinansowanie, które pozwoli nam pokryć logistyczne koszty uczestnictwa w EuroCup. Pozostali sponsorzy pomagają nam w innych kwestiach, ponieważ zbudowanie solidnej drużyny wymaga sporych nakładów. Tu już nie możemy zagrać w uszczuplonym składzie, potrzebujemy 9–10 zawodniczek. Mam nadzieję, że dołączą do nas także nowe firmy chcące nas wspierać.
W EuroCup Artego wyznacza już sobie pewne cele?
Pamiętajmy, że będziemy w tych zmaganiach nowicjuszami, dlatego ucieszy nas każde zwycięstwo. Nie zapominajmy także, że podstawowym elementem naszego działania są pełne trybuny: zadowoleni mieszkańcy, którym możemy dostarczyć świetnej rozrywki, oraz największa w Polsce piramida szkoleniowa, w której uczestniczy ponad 200 dziewczynek. Sport to nie tylko wynik, medal, zwycięstwo.
Sportowa konkurencja w mieście jest bardzo mocna. Atmosfera sprzyja żeńskiej koszykówce?
Mamy bardzo przychylne relacje z bydgoskim biznesem. Cały czas znajdują się firmy, które chcą uczestniczyć w naszym projekcie. Owocne było również ostatnie spotkanie z prezydentem miasta Rafałem Bruskim. Dzięki niemu– i Radzie Miasta– udało nam się otrzymać środki na rozgrywki pucharowe.