Z wizytą w Strasburgu – stolicy Europy
To niezapomniane przeżycie być w miejscu, gdzie ważą się losy Europy, gdzie stanowione jest prawo dla 28 państw członkowskich Unii Europejskiej. Miałam przyjemność zaprezentować tam nie tylko nasz piękny strój ludowy, ale także „Tygodnik Bydgoski”.
Inne z kategorii
Bydgoska restauracja Wodnik serwuje smaki na każdą okazję
Bożonarodzeniowo będzie na Bydgoskim Jarmarku – Smaki, Rękodzieło i Atrakcje dla Każdego!
Na wycieczkę do Strasburga zostałam zaproszona – wraz z pięćdziesięcioosobową delegacją z naszego województwa – przez europosła, Kosmę Złotowskiego (PiS). Zwiedziliśmy siedzibę Parlamentu Europejskiego, ba, przez chwilę nawet przysłuchiwaliśmy się jego obradom. Kompleks parlamentarny oglądany na żywo robi niesamowite wrażenie i daje poczucie – nawet w tych trudnych dla Europy momentach – stabilności, bezpieczeństwa i siły.
Pośród 751 eurodeputowanych obecnej VIII kadencji, 51 to posłowie polscy. Poseł Kosma Złotowski w strasburskiej instytucji zasiada w fotelu numer 212. W dniu, w którym odwiedziliśmy parlament, przed południem trwała debata m.in. o „etykietowaniu efektywności energetycznej”. Po południu natomiast omawiano temat „Glifosat i procedury udzielania zezwoleń” i „Ocena realizacji wytycznych UE w sprawie praw człowieka dotyczących wolności wypowiedzi w Internecie i poza nim”.
Europoseł Złotowski uczestniczy we wszystkich posiedzeniach parlamentu. Jednak jako członek Komisji Transportu i Turystyki najwięcej czasu poświęca tym właśnie problemom. – Odbywam długie spotkania z przedstawicielami poszczególnych ugrupowań czy organizacji lobbujących na rzecz danego środowiska zawodowego – mówi Złotowski. – Gdy uchwala się prawo, trzeba brać pod uwagę nie tylko interesy wielkich przewoźników, ale także uwzględniać racje tych przewożących towary na przykład na lokalnych trasach. I to są właśnie nasze zadania na co dzień, spotykanie się i negocjacje z reprezentantami wszelkich grup zawodowych zajmujących się transportem.
Po spotkaniu z posłem i zwiedzaniu europarlamentu mieliśmy też okazję zobaczyć piękne miasto Strasburg. Jest to aglomeracja połączona niezliczoną liczbą dróg wodnych, po których pływają przeszklone łodzie pozwalające podziwiać miasto w czasie rejsu. Zachwyt wzbudzają przepiękne gotyckie kościoły – z katedrą pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny na czele. Zachwycają także urokliwe uliczki Starego Miasta, gdzie aż roi się od przytulnych restauracyjek i kawiarenek. A tam – palce lizać!
– wyśmienita kuchnia alzacka z królującą wyborną wołowiną i tartami na cieniusieńkich i chrupiących spodach. Te okazały się przysmakiem naszej młodzieży, która „bilet” na wycieczkę otrzymała bądź za wybitne osiągnięcia w nauce, bądź za zwycięstwa w olimpiadach przedmiotowych. W tym gronie byli Ola Cieślak i Kamil Szałecki ze Złotnik Kujawskich; Marta Kutz z gimnazjum grudziądzkiego i Konrad Sarnowski z gimnazjum w Chodczu. Dla nich to piękna wyprawa pozwalająca poszerzyć horyzonty. Jak mówili, na pewno mobilizująca do nauki języków obcych.
Oczywiście w tym odcinku „Smaków i smaczków” zapraszam Państwa także na strasburską ucztę, którą tym razem przygotowałam przez pryzmat kulinarnych gustów posła Kosmy Złotowskiego. I nie będzie to wcale nic rodem ze stołówki w europarlamencie, bo w tej...
– Nie, nie! W stołówce Parlamentu Europejskiego nie jadam, ani w Brukseli, ani w Strasburgu – mówi Kosma Złotowski. – To naprawdę paskudne jedzenie. Chociaż przyznać trzeba, że przystawki – zimny bufet – są w porządku. Natomiast to, co oferują tamtejsi kucharze, jest dla mnie raczej niezbyt smaczne. Kiedy jestem sam, odżywiam się dość skromnie, sięgam po bagietkę i suchą kiełbasę – francuskie kiełbasy suche, choć inne od naszych, są naprawdę dobre. Ale kiedy mnie ktoś odwiedza – żona, córki, rodzice, teściowie – muszę się wysilić. I w Belgii, i we Francji dostępnych jest wiele rodzajów mięs: baranina, wołowina, wieprzowina, drób – nie tylko kurczaki, kaczki i indyk, ale także przepiórki i kuropatwy, a nawet gołębie. Kiedy są goście, gotuję jakieś oryginalne potrawy. Obok befsztyków, pieczonych kuropatw, przyrządziłem, na przyjazd córki i jej koleżanki, baranie kotleciki. Wszystkim bardzo smakowały!
A zatem spróbujmy uwielbianej przez Alzatczyków baraniny. Kiedyś w Polsce baranina i jagnięcina także królowały na stołach. Może warto powrócić do dawnych smaków?
Krystyna Lewicka-Ritter