Smaki i smaczki 16 lip 2017 | Redaktor
Z wizytą w Strasburgu – stolicy Europy

To niezapomniane przeżycie być w miejscu, gdzie ważą się losy Europy, gdzie stanowione jest prawo dla 28 państw członkowskich Unii Europejskiej. Miałam przyjemność zaprezentować tam nie tylko nasz piękny strój ludowy, ale także „Tygodnik Bydgoski”.

Na wycieczkę do Strasburga zostałam zaproszona – wraz z pięćdziesięcioosobową delegacją z naszego województwa – przez europosła, Kosmę Złotowskiego (PiS). Zwiedziliśmy siedzibę Parlamentu Europejskiego, ba, przez chwilę nawet przysłuchiwaliśmy się jego obradom. Kompleks parlamentarny oglądany na żywo robi niesamowite wrażenie i daje poczucie – nawet w tych trudnych dla Europy momentach – stabilności, bezpieczeństwa i siły.

 


Pośród 751 eurodeputowanych obecnej VIII kadencji, 51 to posłowie polscy. Poseł Kosma Złotowski w strasburskiej instytucji zasiada w fotelu numer 212. W dniu, w którym odwiedziliśmy parlament, przed południem trwała debata m.in. o „etykietowaniu efektywności energetycznej”. Po południu natomiast omawiano temat „Glifosat i procedury udzielania zezwoleń” i „Ocena realizacji wytycznych UE w sprawie praw człowieka dotyczących wolności wypowiedzi w Internecie i poza nim”.


Europoseł Złotowski uczestniczy we wszystkich posiedzeniach parlamentu. Jednak jako członek Komisji Transportu i Turystyki najwięcej czasu poświęca tym właśnie problemom. – Odbywam długie spotkania z przedstawicielami poszczególnych ugrupowań czy organizacji lobbujących na rzecz danego środowiska zawodowego – mówi Złotowski. – Gdy uchwala się prawo, trzeba brać pod uwagę nie tylko interesy wielkich przewoźników, ale także uwzględniać racje tych przewożących towary na przykład na lokalnych trasach. I to są właśnie nasze zadania na co dzień, spotykanie się i negocjacje z reprezentantami wszelkich grup zawodowych zajmujących się transportem.


Po spotkaniu z posłem i zwiedzaniu europarlamentu mieliśmy też okazję zobaczyć piękne miasto Strasburg. Jest to aglomeracja połączona niezliczoną liczbą dróg wodnych, po których pływają przeszklone łodzie pozwalające podziwiać miasto w czasie rejsu. Zachwyt wzbudzają przepiękne gotyckie kościoły – z katedrą pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny na czele. Zachwycają także urokliwe uliczki Starego Miasta, gdzie aż roi się od przytulnych restauracyjek i kawiarenek. A tam – palce lizać!


– wyśmienita kuchnia alzacka z królującą wyborną wołowiną i tartami na cieniusieńkich i chrupiących spodach. Te okazały się przysmakiem naszej młodzieży, która „bilet” na wycieczkę otrzymała bądź za wybitne osiągnięcia w nauce, bądź za zwycięstwa w olimpiadach przedmiotowych. W tym gronie byli Ola Cieślak i Kamil Szałecki ze Złotnik Kujawskich; Marta Kutz z gimnazjum grudziądzkiego i Konrad Sarnowski z gimnazjum w Chodczu. Dla nich to piękna wyprawa pozwalająca poszerzyć horyzonty. Jak mówili, na pewno mobilizująca do nauki języków obcych.


Oczywiście w tym odcinku „Smaków i smaczków” zapraszam Państwa także na strasburską ucztę, którą tym razem przygotowałam przez pryzmat kulinarnych gustów posła Kosmy Złotowskiego. I nie będzie to wcale nic rodem ze stołówki w europarlamencie, bo w tej...


– Nie, nie! W stołówce Parlamentu Europejskiego nie jadam, ani w Brukseli, ani w Strasburgu – mówi Kosma Złotowski. – To naprawdę paskudne jedzenie. Chociaż przyznać trzeba, że przystawki – zimny bufet – są w porządku. Natomiast to, co oferują tamtejsi kucharze, jest dla mnie raczej niezbyt smaczne. Kiedy jestem sam, odżywiam się dość skromnie, sięgam po bagietkę i suchą kiełbasę – francuskie kiełbasy suche, choć inne od naszych, są naprawdę dobre. Ale kiedy mnie ktoś odwiedza – żona, córki, rodzice, teściowie – muszę się wysilić. I w Belgii, i we Francji dostępnych jest wiele rodzajów mięs: baranina, wołowina, wieprzowina, drób – nie tylko kurczaki, kaczki i indyk, ale także przepiórki i kuropatwy, a nawet gołębie. Kiedy są goście, gotuję jakieś oryginalne potrawy. Obok befsztyków, pieczonych kuropatw, przyrządziłem, na przyjazd córki i jej koleżanki, baranie kotleciki. Wszystkim bardzo smakowały!


A zatem spróbujmy uwielbianej przez Alzatczyków baraniny. Kiedyś w Polsce baranina i jagnięcina także królowały na stołach. Może warto powrócić do dawnych smaków?


Krystyna Lewicka-Ritter

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor