Psychologia 3 cze 2017 | Redaktor
Multifunkcyjna Matka Polka

Czy mając dzieci, zwłaszcza malutkie, naprawdę dalej można żyć jak przed ich pojawieniem się? Trudno to sobie wyobrazić. Mały człowiek przejawia wiele potrzeb, które wymagają interwencji rodziców. Poza fizjologią są to także potrzeby bliskości i bezpieczeństwa.

Jeden z najbardziej lansowanych dziś trendów życiowych streszcza hasło: „mogę wszystko”. Promuje się szerokie możliwości człowieka tak, jakby nie istniały żadne przeszkody do osiągnięcia sukcesu. Wydaje się, że dziś można być kimkolwiek się chce, a przy tym w każdej z życiowych ról – a wszyscy odgrywamy ich co najmniej kilka – być nadal wydajnym, idealnym, szczęśliwym. Najlepszym.

Trend ten przekłada się także na młodych rodziców, zwłaszcza na mamy, które zwykle przejmują największą część opieki nad nowym członkiem rodziny. Wątpliwe, żeby młoda matka choć raz nie usłyszała „dziecko to nie ograniczenie” czy „przecież nadal możesz robić, co chcesz”. Dokładając do tego społeczną presję, by być dobrym, nowoczesnym rodzicem, rozwijającym się zawodowo, żyjącym w zawsze czystym domu, z kwitnącym życiem towarzyskim, nienagannym wyglądem i interesującą pasją, wychodzi na to, że rodzicom małych dzieci stawia się bardzo duże wymagania. Jakby tego było mało, wokół można znaleźć wiele przykładów kobiet, które mimo opieki nad niemowlakiem odnoszą sukcesy, świetnie wyglądają, a uśmiech nie schodzi im z twarzy. Są to nie tylko celebrytki (w eleganckich sukniach na eleganckich przyjęciach kilka dni po porodzie), ale i „zwykłe śmiertelniczki” z otoczenia: koleżanka, która mając dziecko, osiągnęła to i owo, ktoś z rodziny, czy też każda osoba lubująca się w opowieściach „a ja to mając dzieci robię/robiłam...”. Mało kto lubi mówić o tym, że takie sukcesy są okupione wysiłkiem, czasem także potem i łzami, a w życiu nie zawsze bywa różowo. Często zapomina się też o tym, że celebrytki (i nie tylko) mają cały sztab osób do pomocy, a przeciętna Kowalska niekoniecznie dysponuje budżetem, w który może wpisać także pomoc domową, nianię, kreatora wizerunku czy dietetyczny catering z dojazdem do domu.

 

Rzeczywistość rodzica

Czy mając dzieci, zwłaszcza malutkie, naprawdę dalej można żyć jak przed ich pojawieniem się? Trudno to sobie wyobrazić. Mały człowiek przejawia wiele potrzeb, które wymagają interwencji rodziców. Poza fizjologią są to także potrzeby bliskości i bezpieczeństwa. Jeśli matka czy ojciec chcą na nie odpowiedzieć, logiczne jest, że muszą być dostępni dla dziecka – tak fizycznie, jak emocjonalnie – czyli być blisko, umieć obserwować, zaangażować się. W związku z tym niektóre inne aktywności mogą, a wręcz muszą, zejść na dalszy plan. Można się zastanawiać, czy to źle, że trzeba z czegoś rezygnować. Na pewno jest to stan przejściowy. Z czasem, o ile dziecko z różnych względów nie wymaga stałej opieki, dzieci się usamodzielniają i znacznie łatwiej początkowo o ciepły posiłek, potem dłuższy sen, wyjście z domu we dwoje czy nawet romantyczny weekend bez dzieci. Jak w wielu innych kwestiach – czas odgrywa tu znaczącą rolę. Doświadczenie pokoleń rodziców, którzy w pewnym momencie zauważają, że są w stanie wypić ciepłą kawę bez potrzeby kierowania uwagi na swoje pociechy, mówi samo za siebie.

 

Jakaś sfera musi ucierpieć

Jeśli mimo wszystko wizja robienia wszystkiego naraz – i to perfekcyjnie – wydaje się kusząca, warto pamiętać, że kiedy angażujemy się we wszystko, jakaś sfera musi ucierpieć. Może będzie to nasze samopoczucie, może zdrowie, rozwój zawodowy, stan portfela, relacje, dieta czy porządek w domu. Co to będzie – zależy od nas i naszych wartości. Jeśli chcemy spędzać z dzieckiem dużo czasu, a jednocześnie nie zaniedbać domu i innych obowiązków, pewnie zgodzimy się na uszczuplenie portfela, by wynająć pomoc domową. Jeśli chcemy wszystko robić samodzielnie, opiekując się maluchem, być może uznamy, że dbanie o wygląd – nasz czy mieszkania – nie jest najważniejsze. A być może weźmiemy na siebie wszystko i z czasem odkryjemy, że samopoczucie czy zdrowie nie jest już takie, jak przedtem. Jedno jest pewne – etap rodziny z małymi dziećmi to etap piękny, ale i bardzo angażujący – zwłaszcza perfekcjonistom może być trudno zaakceptować konieczne zmiany.

 

Czy da się coś osiągnąć, będąc mamą?

Mimo oczywistych ograniczeń, których rodzina doświadcza wraz z pojawieniem się jej nowego członka, nadal można bardzo wiele zdziałać. Przede wszystkim zyskujemy unikalną możliwość uczestniczenia w rozwoju małej osóbki. Ponadto, kluczem do sukcesu jest umiejętność przyjrzenia się własnej sytuacji, a nie porównywanie się do innych. Być może inni zwiedzają z dzieckiem świat, ale jeśli Twoje dziecko krzyczy na sam widok samochodu, to nie ma sensu udowadniać, że Ty też możesz. Może zamiast tego odkryjesz w sobie pasję twórczą, możliwą do realizacji w domowym zaciszu? Może nawet powstanie z tego biznes, a może zwyczajnie miła odskocznia od codziennych spraw?

Dobrym pomysłem jest przeanalizowanie zasobów – takich jak chętna do pomocy babcia, sklep internetowy dostarczający potrzebne artykuły do domu, szkolenia on-line, życzliwa sąsiadka, grupa wsparcia matek. Skupienie się na tym, co mamy, zamiast na tym, co tracimy, pozwala spojrzeć z lepszej perspektywy na zachodzące zmiany. A zmian nie trzeba się bać. Rozwój bez nich jest niemożliwy. Warto jednak rozwijać się w takim kierunku, który daje szczęście nie otoczeniu, a konkretnej mamie i jej rodzinie. Szukać, badać, obserwować, próbować. By cieszyć się macierzyństwem, przeżytym na swój, unikalny, niekoniecznie perfekcyjny sposób, pamiętając, że inwestycja w relację z własnym dzieckiem zawsze procentuje.

 

Urszula Owczarz, psycholog, szkoła rodzenia „Być bliżej”

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor