Komentarze 5 gru 2017 | Redaktor

Bydgoszcz od kilku dni jest bohaterką ogólnopolskich mediów. Za sprawą osiłków zatrudnionych jako kontrolerzy biletów w środkach komunikacji publicznej cały kraj oburza się, że „w Bydgoszczy biją Murzynki”.

      

Michał Jędryka

Redaktor Naczelny

„Tygodnika Bydgoskiego"

Choć fakt, że ofiara tego incydentu była Murzynką, nie powinien mieć żadnego znaczenia ani prawnego, ani etycznego, właśnie postępowanie przeciwne byłoby czynieniem zupełnie nieuprawnionych różnic ze względu na kolor skóry, to jednak z punktu widzenia wizerunkowego sprawa nie jest taka prosta. Taką gębę trudno będzie odlepić. Żadne pieniądze wydane na promocję nie są w stanie odmienić odbioru naszego miasta. A do tego szefostwo firmy, która zatrudnia takich „bandytów”, z rozbrajającą bezczelnością ogłasza wszem i wobec, że złożyli oni doniesienie do organów ścigania, że to ciemnoskóra niewiasta ich poturbowała i to oni są ofiarami. Jak było naprawdę, mogą zobaczyć wszyscy na nagraniach dokonanych przez współpasażerkę.
Doszło do przestępstwa, sprawę zbadają odpowiednie służby, które przesłuchają świadków, a sąd, mam nadzieję – wyda sprawiedliwy wyrok.


To jednak nie zamyka sprawy. Choć kontrolę biletów w komunikacji miejskiej wykonuje prywatne przedsiębiorstwo, to jednak działania kontrolerów mają charakter publiczny i są prowadzone na zlecenie instytucji publicznej, jaką jest miasto. Bydgoszcz na kontrolę biletów w komunikacji publicznej wydaje około 3 miliony złotych z naszych podatków. Oczekujemy od władz miasta zdecydowanej reakcji i odcięcia się od tego „wybryku, nawet z możliwością zerwania umowy z operatorem. Liczymy na poparcie bydgoszczan i innych mediów w tej sprawie.

 

O wydarzeniu w autobusie linii 56 czytaj też tutaj

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor