Stworzyciel nieba i ziemi
Gdyby mnie ktoś zapytał, która z prawd wiary jest dziś najbardziej zapomniana, odpowiedziałbym, chyba bez wahania, że jest to prawda o stworzeniu świata.
Inne z kategorii
Piękno liturgii: potrzeba odnowy sakralnej muzyki w Kościele [POWĘSKI NA NIEDZIELĘ]
Aniołowie ich w niebie zawsze widzą oblicze Ojca [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Wprawdzie może się wydawać, że sam Chrystus, gdy przyszedł, jakby nieco przyćmił dzieło przypisywane Ojcu. Wszak śpiewamy w obrzędzie poświęcenia wody chrzcielnej w obrzędach Wigilii Paschalnej że „wspaniałe [jest] dzieło stworzenia i jeszcze wspanialsze dzieło odkupienia”.
To nas jednak nie upoważnia do zapominania o tym pierwszym dziele, bez którego nie mogłoby przecież być tego drugiego. A ponadto to nasze zapomnienie ma dziwny i nieszczery charakter. Nie polega ono bowiem na takim zapomnieniu, jakiego doświadczamy, gdy z radością odkrywamy gdzieś w starej walizce fotografie z dzieciństwa, których istnienie wywietrzało z naszej pamięci pod wpływem życiowych burz i wichrów, a nawet i radości i namiętności.
Nie. Nasze zapomnienie o stworzeniu ma coś z przykrywania stosami śmieci zdjęcia byłej miłości, do której nie chcemy już myślami wracać! Prawda o stworzeniu bywa wstydliwie ukrywana. Nie chcemy o niej myśleć. Nawet kaznodzieje zdają się sugerować: zajmijmy się raczej naszą relacją z Chrystusem tu i teraz, naszą miłością do Boga i bliźniego, bo to jest istotą religii naszej.
Tak, miłość jest istotą religii, ale tak jak bez stworzenia nie mogłoby być odkupienia, tak nie ma na ziemi miłości, bez dwóch cnót, które ją poprzedzają: wiary i nadziei. Choć św. Paweł słusznie mówi że choć „wiarę miałbym taką iżbym przenosił góry, a miłości bym nie miał, niczym jestem”. Ale w odwrotną stronę to nie działa! Nie jest tak, że wystarczy mieć miłość i wtedy nie trzeba już wiary. A wiarę buduje się na tym co mówi rozum, bo to, co Bóg objawia nie w całości da się rozumem poznać, ale jest dla rozumu zawsze wiarygodne, logicznie poprawne.
Dlaczego więc dziś tak trudno nam uwierzyć w prawdę o stworzeniu? Czyżby za to był odpowiedzialny stan nauki i cywilizacji? Powiedzmy sobie jednak wprost – nigdy nie było to łatwe. Myśl ludzka od najdawniejszych czasów wyrażała przekonanie, że nigdy się nie zdarza, być coś powstało z niczego. Święty Tomasz z Akwinu zmagał się z tym problemem i wyjaśnił go na gruncie metafizyki, dowodząc, że jedynie ostateczna przyczyna, jaką jest Bóg może powoływać byty z nicości.
Mimo, że jest to tak trudne, zamiatanie problemu pod dywan nie tylko niczego nie rozwiąże, ale doprowadzi do problemów stokroć większych. Zauważył to kard. Ratzinger w wywiadzie zatytułowanym “Raport o stanie wiary”, którego udzielił Vittorio Messoriemu jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary: “Trzeba przypomnieć na nowo prawdę o stworzeniu świata ex nihilo. W przeciwnym razie świat współczesnej kultury zapełni się demonami i potworami, które karmione irracjonalną gnozą i nihilizmem zaczną wypełzać ze wszystkich zakamarków świata. Triumfy będą święciły wszelkie ruchy spirytystyczne, scjentologiczne, a ślepa przepowiednia horoskopu będzie jedynym drogowskazem dla człowieka."
Święty Tomasz w swojej Sumie teologicznej, daje wspaniały i głęboki wykład o stworzeniu, tak przenikliwy i dalekowzroczny, że można się zadziwić, czytając go po 700 latach, że nie uległ on pokusie prostszego tłumaczenia obrazu Kosmosu, który w jego czasach był przecież statyczny. A jednak mówi Tomasz w tomie I w zagadnieniu 66, że Bóg nie stworzył świata takim, jakim on jest teraz, że stworzył najpierw jego elementy, że świat został stworzony najpierw w stanie chaosu. Co ciekawe, Tomasz pisze, że tych pierwszych elementów Bóg nie stworzył jednocześnie, że potrzebne były kolejne Boże interwencje, by doprowadzić świat do takiej postaci, w jakim widzimy go teraz. Obrazami tych Bożych interwencji są w Księdze Rodzaju poszczególne dni stworzenia.
Można więc, jak sądzę ostrożnie stąd wnioskować, że obrazy Księgi Rodzaju, wskazują, że sam Bóg objawia nam, że nie tylko stworzył świat jednym aktem, ale rozwojem tego stworzenia świadomie i bezpośrednio kierował, aż po stworzenie człowieka. Człowiek jest koroną stworzenia, a wśród stworzeń ludzkich największą i królewską godnością obdarzona jest Matka Odkupiciela, Najświętsza Maryja Panna, Królowa Świata.
Maksymilian Powęski