Gdy zostaje sam, wybiera śmierć
Włączamy telewizor i pierwsza rzecz to karambole, karetki, lądujące helikoptery. Wydaje się, że za chwilę pół Polski zginie w wypadkach. Tymczasem jeszcze raz tyle osób, ile ginie w wypadkach, ginie w ciszy ̶ mówi prof. Aleksander Araszkiewicz, który tworzy Akademickie Centrum Walki ze Stresem.
Inne z kategorii
Będą wykonawcy procedur - zabraknie ludzi myślących [WIDEO]
Radni Bydgoskiej Prawicy: nie finansujmy z samorządowych pieniędzy partyjnych imprez! [WIDEO, ROZMOWA]
Magdalena Gill: Dlaczego młodzi odbierają sobie życie?
Prof. Aleksander Araszkiewicz: Na taką dramatyczną decyzję nakłada się wiele rzeczy. Po pierwsze ̶ dzisiejsze warunki życia, które łatwo przenieść na warunki życia akademickiego. Jest parcie na ciągły sukces, niesłychanie ogromna presja na młodych ludzi. Dziś już nie studiuje się dla przyjemności. Już w momencie wyboru studiów jest nacisk, by wiedzieć, co się będzie robić w przyszłości i jak przygotować się do aplikacji na stanowisko. Presja związana jest nie tylko z koniecznością znalezienia dobrej, satysfakcjonującej pracy, ale także odniesienia sukcesu finansowego. Przedtem ten czynnik nie był tak eksponowany, jak dziś. Do tego dochodzi styl życia. Chcemy żyć tak, jak żyją ludzie na Zachodzie, a możliwości mamy przecież mniejsze. Ciągle dążymy do poprawiania standardów życia, posiadania coraz więcej, otaczania się drogimi samochodami i innymi przedmiotami.
Nie dziwne, że młodzi chcą mieć wszystko od razu.
To się przekłada na całe społeczeństwo, w tym na oczekiwania, potrzeby i chęci ludzi młodych. Skąd określenie „młode wilki”? No właśnie od młodych, dobrze przygotowanych ludzi, którzy są gotowi zagryźć drugiego, byle tylko mieć pracę i osiągnąć sukces. Jest ogromna rywalizacja, która może być pozytywnym zjawiskiem, niestety ludzie słabsi z niej wypadają. A kiedy wypadają, to ich problemy się nasilają. Pracując jako psychiatra, widzę, co się dzieje. Trafia do mnie wielka liczba ludzi, którzy tracą pracę czy też są w sytuacji przeciążenia pracą.
Tym bardziej, że w atmosferze rywalizacji trudno budować przyjaźnie.
Rywalizacja rozbija więź grupową. Jeśli na to nałożyć jeszcze brak wsparcia ze strony rodziny, które w dzisiejszych czasach jest mocno zauważalne, to mamy odpowiedź: młody człowiek zostaje sam. Co ważne, młodzi jeszcze nie są emocjonalnie stabilni. Rozwiązanie jakichkolwiek problemów interpersonalnych jest nacechowane u nich dużym ładunkiem emocji, często na zasadzie „zero-jedynkowej”: jest albo nie ma. Stąd też takie dramatyczne decyzje. Decyduję się na odejście, koniec. Woli odejść, niż dłużej się męczyć i cierpieć.
Dlaczego ginie pięć razy więcej mężczyzn niż kobiet?
Mężczyźni bardzo dramatycznie przyjmują utratę twarzy, a tak jest w przypadku, gdy np. tracą pracę. Kobiety przyjmują takie ciosy zupełnie inaczej. Poza tym mężczyźni wybierają twarde sposoby samobójstwa ̶ rzucenie się z wysokości, powieszenie, strzał z broni, a kobiety najczęściej łagodne, np. zatrucie. W tym drugim przypadku zawsze jest szansa, że ktoś je zdąży odratować.
W przypadku dwóch studentów, którzy odebrali sobie życie, nikt z otoczenia nie przewidział tragedii. Jak to możliwe?
Rozmawiałem z rodziną jednego z nich. Widzieli, że jest gorzej, były też problemy z dziewczyną, ale nikt nie przypuszczał, że to się może tak skończyć. Właśnie dlatego powołujemy Akademickie Centrum Walki ze Stresem. Będziemy uczyli młodych, jak wychwytywać niepokojące symptomy.
Co powinno nas zaniepokoić?
Student UTP był przykładem potencjalnego samobójcy: cichy, wycofany, niewchodzący w relacje. Z jednej strony ̶ człowiek, który nie stwarza nikomu kłopotów, ale jakby się bliżej przyjrzeć, należałoby zadać sobie pytanie, dlaczego ten młody przecież, pełen życia człowiek jest taki wycofany.
Może był nieśmiały?
Nieśmiałość też wiąże się z pewnymi problemami. Dlaczego nie wchodzi w grupę? Często pod przykryciem nieśmiałości kryją się głębsze problemy, na przykład depresja. Stąd konieczna jest powszechna wiedza na ten temat ̶ jak rozpoznawać pierwsze symptomy.
W ciągu ostatnich 10 lat liczba samobójstw wzrosła o 20 procent. To jest sygnał, który każe nam wszystkim się zastanowić. Włączamy telewizor i pierwsza rzecz to karambole, karetki, lądujące helikoptery. Wydaje się, że za chwilę pół Polski zginie w wypadkach. Tymczasem jeszcze raz tyle osób, ile ginie wypadkach, ginie w ciszy.
Co można zrobić, by to powstrzymać?
Po to właśnie bydgoskie uczelnie powołują Akademickie Centrum Walki ze Stresem. Jest idea, jest wola rektorów, ja już zabrałem się do pracy. Mam stworzyć zarówno program, jak i formę instytucjonalną.
Jak pan chce dotrzeć do młodych? Wielu przecież nigdy nie wybierze się do specjalisty.
Tu nie chodzi tylko o zachęcenie do wizyty u specjalisty. Centrum nie ma być tylko instytucją do udzielania natychmiastowej pomocy, gdy coś się dzieje. Ma przede wszystkim zapobiegać takim dramatom poprzez pełną edukację w różnej formie ̶ radio, prasę studencką, wykłady, meetingi, warsztaty. Jeśli student będzie miał problemy sam ze sobą, albo i też nie, ale będzie uczestniczył w rozmaitych spotkaniach, coachingu, działaniach warsztatowych, to będzie miał odpowiednie umiejętności i rozpozna niepokojące sygnały u innych. Przecież ten student być może w przyszłości będzie kierował zespołami ludzkimi, więc to jest pewna wartość dodana, nie tylko na tę chwilę.
Konieczne jest jednak tworzenie przyjaznych form edukacji. Jakich ̶ na to pytanie muszą odpowiedzieć sami studenci. Po to się z nimi spotykam, by odpowiedzieli mi, jak dotrzeć do młodych. Musimy podporządkować nasze działania ich potrzebom i widzeniu świata. Może wyjściem są media społecznościowe?
Gdzie będzie działać nowe Centrum?
Na każdej z publicznych uczelni. Przede wszystkim ̶ ma być szeroko dostępne dla młodych. Ostatnio oglądałem w telewizyjnych „Zbliżeniach” sondę wśród studentów. Jedna z dziewcząt mówiła, że wie, że na uczelni jest psycholog, ale nie ma pojęcia, gdzie go znaleźć. To pokazuje, że o problemie kompletnie zapomniano. Teraz nagle wszyscy obudzili się, gdy wydarzyła się wielka tragedia.
Prof. Aleksander Araszkiewicz ̶ kierownik Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy; koordynator Akademickiego Centrum Walki ze Stresem, powoływanego przez wszystkie uczelnie publiczne w Bydgoszczy