Muzeum Historii Bydgoszczy racz nam dać prezydencie [BYDGOSZCZ MIASTO SKARBÓW]
Fot. Anna Kopeć
Jedną z obietnic wyborczych obecnego prezydenta Rafała Bruskiego było powstanie Muzeum Historii Bydgoszczy. Do dziś jednak nie poczyniono żadnych kroków ku realizacji tego celu.
Inne z kategorii
Klątwa bydgoska, czyli bezsilność małego olbrzyma [FELIETON]
O umieraniu i zdychaniu raz jeszcze — krajobraz po bitwie
Obietnice wyborcze mają to do siebie, że często pozostają jedynie obietnicami. Politykom z łatwością przychodzi deklarowanie różnych zamierzeń, czasami nader atrakcyjnych lub wręcz abstrakcyjnych. Wizja realizacji takiej deklaracji powoduje zwiększenie chęci oddania głosu na tego kandydata, który ujmując rzecz wprost więcej nam obieca. Dziennikarze nieczęsto rozliczają zwycięskiego polityka. Czasem wspomni się o tych niezrealizowanych zamierzeniach przy okazji walki o kolejną kadencję. Jednakże i wtedy śmielej dyskutuje się o nowych obietnicach. Jedną z jak narazie nie zrealizowanych obietnic jest zapowiedź złożona przez prezydenta miasta Rafała Bruskiego, powstania Muzeum Historii Bydgoszczy.
Pomimo prawie dwóch lat od rozpoczęcia kolejnej kadencji, rozpoczęcia dość spektakularnego, trzeba to przyznać, spektakularnego gdyż zwycięskiego już w pierwszej rundzie, czego do tej pory w Bydgoszczy jeszcze nie doświadczyliśmy. Wynik uzyskany przez obecnego Prezydenta pokazuje, że jego deklaracje najlepiej trafiły w gusta mieszkańców miasta. A wśród deklaracji było właśnie powstanie takiej placówki muzealnej.
Po pierwsze należałoby zadać pytanie, czy takie muzeum jest potrzebne, skoro mamy Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego. Na to pytanie odpowiedź powinna być jedynie twierdząca. Wystawy, które co pewien czas są organizowane w Muzeum Okręgowym pokazują nam, że wiele interesujących przedmiotów z naszej przeszłości latami spoczywa w muzealnych magazynach zamiast być ogólnie dostępne. Muzeum posiada również ogromny zbiór fotografii. Część z nich była częściowo reprodukowana w albumach jeszcze przez Zdzisława Hojkę. Teraz nastąpuje to głównie przy okazji katalogów z bieżących wystaw.
Tym samym, już po tak pobieżnej analizie dobitnie widać, że w mieście jest potrzeba powstania rzeczonego muzeum. Czy tak się stanie? Tego nie wie jednak nikt. Chyba nawet sam Prezydent, który jak narazie nie podnosi tego tematu.
Zadać należy ważne pytanie o to gdzie takowa placówka mogłaby mieć swoją siedzibę i czy powinna podlegać jako oddział Muzeum Okręgowemu czy być samodzielną jednostką?
Kwestia podległości lub ewentualnej samodzielności takiej placówki jest według mnie dyskusją drugorzędną. Najważniejsza jest lokalizacja.
Takowe lokalizację w naszym mieście widzę dwie. Jedna to odbudowana zachodnia pierzeja. Tu jednak, oczywiście oprócz nobilitacji z samego położenia w centralnym punkcie miasta wydaje mi się, że z czasem mogłoby zbraknąć miejsca. Dlatego też widziałbym takowe muzeum w remontowanych obecnie Młynach Rothera, gdzie tak naprawdę do końca nie wiadomo co tam się znajdzie. Tu dostępność wolnego miejsca wydaje się być wystarczająca. Jako znaczącą część takiego muzeum widziałbym również osobny dział na muzeum bydgoskiego garnizonu wojskowego, które oprócz oczywiście swoich standardowych zadań muzealnych prowadziłoby ożywioną działalność archiwizacyjną oraz dokumentacyjną i popularyzatorską.
Powstajaca placówka muzealna musiałaby oczywiście zostać stworzona w oparciu o technologie umożliwiające jak najgłębsze wczucie się odwiedzających w poszczególne okresy historii miasta. Szczegóły powinny zostać wypracowane w toku dyskusji i porozumieniu z innymi bydgoskimi placówkami muzealnymi oraz lokalnymi pasjonatami historii, którzy są wstanie znacząco ubogacić muzealne ekspozycje. Przykładów i pomysłów jednak należy szukać w światowych rozwiązaniach, gdyż czasy „proszę nie dotykać eksponatów” już dawno minęły.