Otwiera prywatny dom, by promować młodych [FELIETON]
Dom Legend przy ul. Bartosza Głowackiego 10/fot. maczu
Dom przy ul. Bartosza Głowackiego 10, na nim dziwna tabliczka „Dom Legend Bydgoszczy”. Pewnie niejeden przechodzień zastanawia się, o co chodzi?
Inne z kategorii
W rocznicę zakatowania bł. ks. Popiełuszki: Wojewoda i świat cały
Ta brzydka polityka [FELIETON]
Właścicielka – Małgorzata Stawicka, na co dzień prezes dużej firmy – zaprasza mnie do salonu na parterze piętrowego budynku. Duży pokój – poza kilkoma niewielkimi meblami – jest pusty, bo w każdą środę musi się tu zmieścić 35 krzeseł. Po co? Dla gości, którzy przyjdą wieczorem na kolejne ze spotkań organizowanych przez Fundację „Nasza tradycja – nasza przyszłość”.
W środę – 24 stycznia – wybrali się do „Domu Legend Bydgoszczy”, by obejrzeć wystawę starych zdjęć i pocztówek pt. „Bydgoszcz czasów okupacji”. Pochodzą z kolekcji młodego bydgoszczanina Krzysztofa Drozdowskiego, wielkiego pasjonata historii. Nigdy wcześniej nigdzie nie były pokazywane. Ekspozycja będzie wisiała przez miesiąc, a potem pojawi się kolejna.
W ostatnią środę – 31 stycznia – w Domu Legend prezentowana była twórczość młodej bydgoskiej pisarki Ezo Oneir.
Bo „Dom Legend Bydgoszczy” chce pomagać i promować właśnie młodych, których początki zawsze są trudne. Nie tylko uzdolnionych artystów – muzyków, plastyków, literatów itp., ale także początkujących przedsiębiorców. Pani Małgosia szeroko otwiera dla nich drzwi swojego prywatnego domu, by ułatwić im start. Proponuje szkolenia i warsztaty, opiekę, pomoc w pozyskaniu ciekawej pracy. Razem z pisarzem Tadeuszem Oszubskim zapraszają też wszystkich chętnych bydgoszczan na spotkania z tymi wartościowymi ludźmi. Niczego w zamian nie oczekują (spotkania odbywają się w każdą środę o godz. 18.00, wstęp wolny).
Dlaczego to robią? Przecież nie każdego byłoby stać na to, by zaprosić obcych ludzi do swojego domu. Powodów jest mnóstwo, będzie jeszcze okazja, by o nich napisać, podobnie jak o wielu innych pomysłach, które rodzą się w „Domu Legend Bydgoszczy”.
Tymczasem kolejne spotkanie – już w przyszłym tygodniu.