Święta, jakich nie znamy
fot. Anna Kopeć
Ten rok bez wątpienia dał nam w kość. Epidemia wywróciła do góry nogami praktycznie wszystkie aspekty naszego życia. Nie oprze się temu nawet świąteczna rutyna. Wielu z nas spędzi ten czas samotnie albo w dużo mniejszym gronie, niż zwykle.
Inne z kategorii
W rocznicę zakatowania bł. ks. Popiełuszki: Wojewoda i świat cały
Ta brzydka polityka [FELIETON]
Miasta odwołują jarmarki, w przestrzeni publicznej mamy mniej atrakcji, dotąd będących nieodłącznym elementem tego okresu. I mimo że dla naszego pokolenia będzie to spore wyrzeczenie, to znajdziemy w historii przykłady dużo bardziej drastyczne, które mogą stanowić dla nas ciekawą inspirację i pozwolić odnaleźć te prawdziwe wartości, które powinny towarzyszyć
naszemu świętowaniu.
Rok 1914. Na froncie zachodnim dochodzi do rzeczy niezwykłej – tkwiący w okopach żołnierze francuscy, brytyjscy i niemieccy opuszczają swoje stanowiska. Nie szturmują wroga. Karabiny i działa armatnie milczą. Huk broni palnej zastępuje melodia kolędy. Niedawni przeciwnicy ściskają się i składają życzenia. Niemcy wytaczają beczki piwa, Anglicy rewanżują się świątecznym puddingiem. Epizod, który dziś jawi się jako iskierka humanizmu niespotykana na tle wojennych rzezi XX wieku, ówczesnym dowódcom wydawał się śmiertelnym zagrożeniem dla morale żołnierzy. Szukali więc sposobu, by więcej do takich sytuacji nie dopuścić.*
Rok 1941, obóz pracy na Syberii. Mimo uczucia wielkiej beznadziei, dzień Bożego Narodzenia rozpoczyna się wyjątkowo. Składaniu życzeń towarzyszy łamanie się chlebem, odkładanym na tę okazję od kilku tygodni. Życzenia są proste i wszystkie brzmią tak samo: „Wszystkiego najlepszego na przyszły rok na wolności”. Mają jednak ogromne znaczenie – słowa „wolność” nie używa się w Rosji nadaremno. Są i prezenty – drobiazgi – chusteczka z wyhaftowanym
orzełkiem, gałązką jedliny, datą i monogramem. Sprawiają jednak, że więźniowie chociaż na chwilę zapominają, że cała ich wieczerza składa się z kromki chleba i kubka wrzątku.**
Co te dwie historie mają ze sobą wspólnego? Przedstawieni w nich ludzie poczuli absurd położenia, w którym się znaleźli. Przecież święta roztaczają zwykle aurę szczęśliwości. Jest dom, rodzina, suto zastawiony stół i choinka z górą prezentów. Wojna, okopy i komory gazowe z tym wyobrażeniem dramatycznie kontrastują.
Bohaterowie przytoczonych zdarzeń chcieli chociaż na chwilę zmienić rzeczywistość. Sprawić, by stała się zbliżona do tej z wyobrażeń. Do samotności, chorób i rozmaitych problemów da się z biegiem czasu przyzwyczaić. Święta wyostrzają jednak obraz, podobnie jak opisywanym żołnierzom i jeńcom, pokazują, że coś jest nie tak. Dają jednak iskierkę nadziei na „lepsze jutro”. Trudno bowiem być w większym dołku niż nasi bohaterowie. Oni potrafili się z niego podnieść. My też, odpowiedzialnie spędzając ten czas, możemy przyczynić się do tego,że kolejne święta będą takimi, jakie znaliśmy od lat.
Paweł Bokiej
*Inspiracją opisywanych zdarzeń był film „Boże Narodzenie” Christiana Cariona
i książka „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.