Polska rodzina od święta [RECENZJA FILMU]
Piotr Domalewski świetnie kreśli obraz prowincjonalnej polskiej rodziny/ fot. materiały dystrybutora
„Cicha noc” to pełnometrażowy debiut Piotra Domalewskiego, który okazał się wielką niespodzianką na 42. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, zdobywając m.in. Złote Lwy w kategorii „Najlepszy film”.
Inne z kategorii
Adam (Dawid Ogrodnik) wraca do domu na święta. Od kilku lat pracuje w Holandii i tam też chce zostać, otwierając własny interes – warsztat samochodowy. Między innymi tę nowinę chce przekazać bliskim podczas tej niezapowiedzianej wizyty. Wszak nie ma przecież lepszego czasu, niż ten świąteczny, na dzielenie się z rodziną dobrymi wieściami. Adam, będąc już na polskiej ziemi, pożycza na jeden dzień luksusowe auto – lexusa – aby zrobić jak najlepsze wrażenie. Po drodze nagrywa kamerą okoliczne krajobrazy. Część ujęć adresuje do swego nienarodzonego jeszcze dziecka, natomiast inne – nagrywane po angielsku – rodzą początkowo jedynie nasze domysły i pytania. Bohater zajeżdża w końcu na zabłocone podwórze rodzinnego gospodarstwa.
To, co rzuca się w oczy w pierwszej chwili, to brak większego entuzjazmu ze strony rodziców na widok syna. W świątecznej krzątaninie zauważamy też dziwne zachowanie brata Adama, Pawła, jak się zdaje, zamkniętego w sobie, uciekającego od dłuższej rozmowy i kontaktu wzrokowego. Okazuje się, że on także pracował w Holandii, u boku brata, jednak bez podania przyczyny zrezygnował i wrócił do domu. Musiał być jednak jakiś powód. Tego próbuje dowiedzieć się nasz bohater. Napięta atmosfera od czasu do czasu rozluźnia się za sprawą rubasznego wujka, pociesznego dziadka czy sympatycznej siostry. Rozmowy zaczynają kiełkować, by po chwili utonąć w niedopowiedzeniach. Matka z ciotką krzątają się w kuchni, ojciec z wujkiem rozstawiają stoły, dzieciaki oglądają „Kevina…”. Oko kamery podszczypuje każdego, chce, aby widz stał się częścią tej rodziny. I robi to niezwykle umiejętnie. Atmosfera zwykłych polskich świąt zaczyna nam się udzielać, jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że coś dziwnego wisi w powietrzu.
Domalewski świetnie kreśli obraz prowincjonalnej rodziny. Boże Narodzenie jest tylko pretekstem, by uchwycić wszystkich w jednym miejscu, a dodatkowo nadać temu charakterystyczny ton świątecznej bliskości. Wplatając w ten klimat emigracyjny ingredient, uwspółcześnia tę wigilijną opowieść, co chwilę dodając łyżkę dziegciu. Optymizm i radość, choć widoczne, przygniatane bywają brakiem perspektyw. Dlatego też Adam zamierza zmienić coś w swoim życiu, co nie wszystkim się podoba. Marazm, złe doświadczenia, ślepe przywiązanie do tradycji niczym magnes trzymają bliskich przy ojcowiźnie. Czy to polska mentalność w pigułce? Poniekąd. Reżyser często trafnie punktuje tu nasze przywary, podejście do pewnych kwestii, niuanse w stosunkach rodzinnych itd. I choć czasem stawia akcent tam, gdzie nie trzeba, to stroni raczej od demonizowania, jak to ma czasem w zwyczaju Smarzowski, do którego miejscami Domalewski nawiązuje.
Zaznaczyć jednak trzeba, że cały zamierzony efekt byłby połowiczny, gdyby nie trafny dobór aktorskiej rodziny. Dawid Ogrodnik w roli Adama spisał się fenomenalnie, co doceniło jury gdyńskiego Festiwalu (Złote Lwy za najlepszą pierwszoplanową rolę). Na ekranie zobaczymy także Tomasza Ziętka, Agnieszkę Suchorę, Arkadiusza Jakubika, Tomasza Schuchardta, Marię Dębską czy Pawła Nowisza. Każdy z odtwórców zasługuje na słowa uznania. Już dawno nie spotkałem się z tak prawdziwie zagranym polskim filmem. To dzięki temu też „Cicha noc” tak bardzo angażuje. Chylę czoła.
Debiut Domalewskiego nie jest typową ciepłą produkcją dla całej rodziny. Mimo że nie brakuje tu zabawnych scen, a historia zbudowana jest na świątecznym fundamencie, to jednak dramatyczny czynnik jest silnie zaakcentowany, a widz nieraz będzie przełykał podczas seansu gorzką pigułkę. To nie jest przypowieść o synu marnotrawnym, a wręcz przeciwnie. To historia o ambicjach i marzeniach, które często w bezpośredni, a czasem i drastyczny sposób są weryfikowane przez prowincjonalną mentalność, zawiść, ale też i troskę czy miłość. Reżyser tworzy tu kino wyważone, merytorycznie istotne, a przy tym niezwykle aktualne. Jestem bardzo ciekawy, jak wyglądać będą kolejne projekty pana Domalewskiego. Trzymam kciuki.
Paweł Baranowski