Katolicka Bydgoszcz 25 mar 2021 | Redaktor
Polska miała swojego Jeremiasza

fot. Wikipedia

Jeżeli Bóg stwarza człowieka i oddaje w jego ręce kontynuowanie dzieła stworzenia, to czy może być coś bardziej przewrotnego, niż argument z przeludnienia? – pyta Maksymilian Powęski.

W Ślesinie, kilkadziesiąt kilometrów od Bydgoszczy, w stronę Nakła, stoi niepozorny drewniany kościółek, którego wnętrze kryje oszałamiającej piękności zabytki barokowe i renesansowe. Ich opis starczyłby na potężny i interesujący artykuł, o tym może jednak innym razem. W Tygodniu Męki Pańskiej chciałem zatrzymać przy jednym tylko napisie, umieszczonym pod krucyfiksem, który z kolei jest postawiony zgodnie z piękną tradycją na belce spinającej łuk tęczowy, oddzielający nawę od prezbiterium. Są tam wypisane dwa wersety biblijne w języku łacińskim. Pierwszy pochodzi z trenów Jeremiasza „O wy wszyscy, którzy idziecie przez drogę, obaczcie a przypatrzcie się, jeśli jest boleść jako boleść moja” (Lm 1,12). Drugi to fragment proroctwa Micheasza, jest bardziej znany, bo na jego motywach zbudowano ludową pieśń, a same proroctwa znane są jako improperia i śpiewane w czasie liturgii Wielkiego Piątku: „Ludu mój, cóżem ci uczynił, albo w czemem ci się uprzykrzył? odpowiedz mi” (Mi 6,3).

Zatrzymajmy się nad Jeremiaszem, bo to jego proroctwo jest zasadniczym, obok Pasji, tekstem rozważanym w okresie poprzedzającym katolicką Paschę. Jego proroctwa powstały w określonym historycznym kontekście. Jeremiasz żył sześćset lat przed Chrystusem i był świadkiem oraz w pewnym sensie kronikarzem, ale przede wszystkim  „recenzentem” stanu duchowego Izraela tamtych czasów, zakończonych wysiedleniem do babilońskiej niewoli. Można zaryzykować twierdzenie o istnieniu pewnej analogii pomiędzy tamtą historią Żydów, a naszym czasem poprzedzającym rozbiory, czasem saskiej gnuśności. Bo dni Jeremiasza były dniami szczególnego upodlenia narodu wybranego, ale upodlenie to nie pochodziło ze zniewolenia zewnętrznego, tylko z duchowego zepsucia. 

Pisał o tym niedawno ks. prof. Waldemar Chrostowski, biblista i znakomity znawca historii. „Wystąpienie Jeremiasza jest wezwaniem do głębokiego nawrócenia się, gdyż samo istnienie domu Bożego i personelu kultowego nie wystarcza do poprawnego oddawania czci Bogu i wierności Jego woli” – zauważa ks. Chrostowski. „Zadaniem przywódców religijnych jest stała troska o właściwe sprawowanie kultu, które powinno iść w parze z naprawą i przywracaniem zachwianej sprawiedliwości” – podkreśla.

Polska miała też swego Jeremiasza. Był nim ks. Piotr Skarga, żyjący 400 lat

temu. Na aktualność jego przesłania zwracał także uwagę Karol Wojtyła w swej poezji. Zmarły niedawno Andrzej Maria Marczewski, reżyser znany bydgoszczanom, wieloletni dyrektor naszego teatru, w którym zresztą dziesięciolecia temu już realizował świetne inscenizacje dramatów Karola Wojtyły, wyreżyserował w ubiegłym roku, krótko przed śmiercią, na platformie internetowej młodzieńczy dramat Autora „Tryptyku rzymskiego”, zatytułowany „Jeremiasz”. Zaraza  sprawiła, że nie mógł zrealizować swojego planu Festiwalu Wojtyłowskiego w Wadowicach.

„Bych był Jeremiaszem” – wołał po staropolsku Skarga. „Bych był Jeremiaszem, wziąłbych garniec gliniany i uderzyłbych nim o ścianę mówiąc: Tak was pogruchoce Pan Bóg!” (kazanie VIII). Czy dziś takie słowa robią wrażenie? Czy mogą zrobić wrażenie na nas, nie tylko na politykach, nie tylko na tych strajkujących z błyskawicą? Czy też do nas będzie się odnosić „Ludu mój, cóżem ci uczynił”? 

25 marca przypada dzień świętości życia. Czy Skarga mógł sobie wyobrazić, by życie nie było święte? Życie jest podstawą wszystkiego. Jeżeli Bóg stwarza człowieka i oddaje w jego ręce kontynuowanie tego dzieła stworzenia, to czy może być coś bardziej przewrotnego, niż argument z przeludnienia?

Na zakończenie Wojtyłowskiego „Jeremiasza” duch Hetmana staje przed Bogiem ze świadomością dobrze wypełnionej misji. Kiedy głos trąby Archanioła woła go na sąd Boży, Ojciec Piotr wzywa do zemsty za pohańbienie Ojczyzny. 

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor