Wenanty Katarzyniec. Orędownik na czasy niepokoju i lęku [ROZMOWA]
o. Wenanty Katarzyniec/fot. archiwum oo. franciszkanów, domena publiczna
Ojciec Wenanty zawsze był „dobrym duchem”, który wprowadzał pokój wśród ludzi. Myślę, że Pan Bóg daje nam go na czasy niepewności, które przeżywamy – mówi o. Edward Staniukiewicz. 31 marca 2021 roku w Kalwarii Pacławskiej rozpoczął się Rok Ojca Wenantego Katarzyńca, jak mają nadzieję franciszkanie – przyszłego błogosławionego.
Inne z kategorii
11 listopada to również rocznica innego ważnego dla Polski wydarzenia. Bardzo dawnego [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Trąba groźnym zabrzmi tonem [POWĘSKI NA ZADUSZKI]
Marta Kocoń: Na jakim etapie jest obecnie proces beatyfikacyjny ojca Wenantego?
O. Edward Staniukiewicz: W tej chwili czekamy na cud za jego wstawiennictwem. Cały czas spływają świadectwa otrzymanych łask, potrzebne także do rozwoju kultu ojca Wenantego. Widać, że jego wstawiennictwo jest bardzo żywe, ale myślę, że Pan Bóg przewidział odpowiedni moment na takie cudowne wydarzenie, które posłuży do wyznaczenia daty beatyfikacji.
Jego świętość dostrzeżono bardzo szybko. Dlaczego proces beatyfikacyjny nie doszedł wcześniej do skutku?
Dostrzeżono ją już za życia ojca Wenantego. Jego serdeczny przyjaciel, ojciec Maksymilian Kolbe młodszy od niego o pięć lat, widział jego niezwykłe życie [duchowe]. Słynne jest to, co powiedział już po jego śmierci: „Nie silił się na rzeczy nadzwyczajne, ale zwyczajne wykonywał w sposób nadzwyczajny”. To była droga do świętości w drobnych rzeczach, i to dostrzegł ojciec Maksymilian.
Planowano proces beatyfikacyjny, wszystko było przygotowane, ale wybuchła II wojna światowa. Zmieniły się granice, cały układ polityczny. To też jest Opatrzność Boża, że ojciec Wenanty umarł właśnie w Kalwarii Pacławskiej. Kilka miesięcy przed śmiercią przeniesiono go właśnie tutaj – schorowanego, by odpoczął, nabrał sił, ale tutaj umarł i tu są jego doczesne szczątki. Gdyby umarł we Lwowie, mogłoby być inaczej (grób pozostałby poza granicami Polski – przyp. red.) – choć oczywiście Pan Bóg by sobie jakoś poradził z tym wszystkim.
Proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym rozpoczął się po wojnie, w 1949 roku. Później dokumenty zostały przekazane do Rzymu. Trochę to trwało, w dokumentacji były pewne błędy. Proces wznowiono w 1989 roku. Komisja Watykańska już w 2013 roku wydała twierdzenie, że nie ma zastrzeżeń co do życia i pism ojca Wenantego. Papież Franciszek w kwietniu 2016 roku podpisał dekret o heroiczności jego cnót – swoim autorytetem potwierdził, że życie o. Wenantego co do świętości, nie budzi zastrzeżeń. Pewien etap procesu został zamknięty. W tej chwili, tak jak mówiłem, oczekujemy na cud za wstawiennictwem ojca Wenantego.
Z czym wiązałby Ojciec to „przyspieszenie” szerzenia się kultu o. Wenanego?
Właśnie z dekretem Ojca Świętego, bo to kolejny krok w kierunku ogłoszenia go błogosławionym czy później – świętym. Kiedyś pytałem postulatora naszego z Rzymu, dlaczego ten kult zaczął się tak szybko rozwijać – on potwierdził, że każdy krok ze strony Kościoła wpływa bardzo mocno na rozwój kultu. To było bardzo ważne wydarzenie, kult bardzo szybko się zaczął rozwijać, a jeszcze szybciej, kiedy przenieśliśmy doczesne szczątki ojca Wenantego z krużganków kościoła, gdzie był pochowany przez 69 lat, do bazyliki kalwaryjskiej. Ten grób jest teraz dostępny, przybywa do niego bardzo wielu pielgrzymów, czcicieli ojca Wenantego.
Jakie przesłanie ma dla nas dzisiaj ojciec Wenanty?
Myślę, że jest orędownikiem na nasze czasy – może za bardzo zapędziliśmy się w różnych sprawach. Zapomnieliśmy o tych drobnych rzeczach, o których mówił o. Maksymilian – że one są w naszym życiu też bardzo ważne.
Jest też chyba orędownikiem na czasy lęku, niepokoju, który przeżywamy. Ojciec Wenanty zawsze był „dobrym duchem”, który wprowadzał pokój wśród ludzi. Przecież oni żyli w czasach I wojny światowej, w czasach epidemii hiszpanki. Myślę, że Pan Bóg daje nam go na te czasy niepewności, które przeżywamy czy to osobiście, czy to w rodzinach, czy to w ojczyźnie.
Nazywany jest też „polskim Szarbelem”...
Redaktor Terlikowski tak go nazwał, natomiast ja ciągle mówię, że nie da się porównać świętych, bo każdy ma swoją drogę. Maksymilian nie będzie Wenantym, Wenanty nie będzie Maksymilianem czy Szarbelem... Niekoniecznie musimy porównywać drogę do świętości z innymi świętymi, ale umieć odkryć w ojcu Wenantym tajemnicę jego życia, duchowość odważną – to bardzo ważne, dzisiaj nam tego bardzo brakuje.
Ojciec Wenanty był wolny od chciwości, ale troszczył się o rzeczy materialne. Wiele osób prosi go o pomoc właśnie w sprawach finansowych.
Można powiedzieć, że był bardzo skrupulatny w swoich finansach, czy w finansach, które były mu powierzane. Doświadczył biedy, niezwykłej biedy jako dziecko, jako młody chłopak, kiedy mieszkał w internacie we Lwowie. Mając kilkanaście lat, musiał się borykać z różnymi trudnościami materialnymi, sam zarabiał, chociaż uczył się w szkole – udzielał korepetycji słabszym od siebie, żeby uzyskać fundusze na książki, na opłatę internatu. To pewna tajemnica ojca Wenantego, że doświadczając tej biedy, dzisiaj również rozumie tych, którzy przeżywają trudności materialne. Nieraz jest tak, że sami zaplączemy się w niepokoje finansowe, kredyty, czasem to może być w pełni nasza wina. Ale myślę, że on doświadczając takiej biedy, potrafił zrozumieć człowieka w jego trudnościach, niepokojach.
Jakie są plany na najbliższe miesiące, w ramach Roku Ojca Wenantego Katarzyńca?
Jest kilka ciekawych wydarzeń. Zorganizowaliśmy pielgrzymkę na Ukrainę śladami ojca Wenantego, w miejsce jego urodzenia, do szkół, gdzie uczęszczał i kościołów, gdzie się modlił, do Lwowa, gdzie wstąpił do zakonu. Propozycją jest sympozjum naukowe o jego życiu i duchowości, którego 2 czerwca (w rocznicę święceń ojca Wenantego) rozpocznie się w Krakowie.
Kolejnym wydarzeniem będzie konkurs literacki – „Ojciec Wenanty – czy znasz?”. To już trzecia edycja, ale w tym roku chcemy ją szczególnie uwydatnić; pokazywać ojca Wenantego poprzez poezję czy prozę.
Poza tym organizowane będą rekolekcje w ciszy – weekendy z ojcem Wenantym. To możliwość, żeby trochę zgłębić jego duchowość, w skupieniu, w sanktuarium przy jego grobie. W sierpniu, w czasie odpustu kalwaryjskiego, zostanie wykonane oratorium o ojcu Wenantym – prapremiera. Przez te wydarzenia chcemy podkreślić setną rocznicę jego śmierci.
Wydana została też nowa biografia.
To „stara” biografia autorstwa o. Alberta Wojtczaka, krakowskiego profesora, która została wznowiona. Leżała w naszym archiwum krakowskim przez wiele, wiele lat. Częściowo wydano ją w latach 80., w tej chwili opublikowaliśmy ją już w całości. To piękna, obszerna pozycja – chyba jeden z najlepszych życiorysów, jaki został opracowany. Myślę, że czekała na dobre czasy, może właśnie na tę setną rocznicę śmierci ojca Wenantego.
Rok Ojca Wenantego Katarzyńca został zainaugurowany w setną rocznicę jego śmierci, 31 marca 2021 roku w Kalwarii Pacławskiej. Szczegóły obchodów są dostępne na www.wenanty.pl
Ojciec Wenanty urodził się 7.10.1889, zmarł 31.03.1921 w Kalwarii Pacławskiej, gdzie trwają modlitwy o jego beatyfikację. Jego wstawiennictwa wzywają m.in. osoby w trudnej sytuacji finansowej. „On jest jak bankomat, jak główny menedżer firmy. Masz kłopoty finansowe, jesteś »nieogarnięty« w życiu codziennym, módl się o zmianę twojej trudnej sytuacji za przyczyną o. Wenantego” - polecają (nowenna i informacje na www.wenanty.pl).