Białoruski Majdan i lans na solidarność
fot. pixabay
Scenariusz próby obalenia władzy na Białorusi jest dokładnie taki sam, jak na Ukrainie. Najwięcej stracą sami zainteresowani, a Unia Europejska ograniczy się do lakonicznych apeli, komunikatów, zmian zdjęć profilowych w portalach społecznościowych oraz podświetlania budynków w barwach białoruskich w ramach solidarności.
Inne z kategorii
Lepiej późno niż wcale? Refleksje nad budową S10 [KOMENTARZ, WIDEO]
Dlaczego liberalizm (i komunikacja miejska) zawiodły w Bydgoszczy? [KOMENTARZ, WIDEO]
W Polsce kolejny raz na sile przybiera sprawdzona metoda wspierania czegoś, co dzieje się poza granicami Polski i jest w stanie zjednoczyć stosunkowo dużo ludzi z różnych stron sceny politycznej. Takim wydarzeniem są niewątpliwie tzw. sprawy wschodnie, a konkretnie protesty obywateli przeciwko władzy, która udaje demokratyczną, a sama ustala wyniki wyborów. Tak było na Ukrainie w 2013 roku podczas ogromnych protestów mających zalążek w Kijowie, a obecnie wręcz lustrzana sytuacja ma miejsce na Białorusi. Obywatele protestują, ponieważ chcieli zmiany, a władza się nie zmieniła.
Od ponad tygodnia z czołówek nie schodzi temat wyborów na Białorusi. Politycy, dziennikarze, celebryci i komentatorzy podobnie jak w 2013 roku w przypadku Ukrainy tak dziś prześcigają się na gesty solidarności, słowa otuchy i wsparcia dla naszych wschodnich sąsiadów. Podstawą wszystkich tych działań jest wyłącznie zawierzenie obywatelom będącym w opozycji do Łukaszenki. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi twierdzi, że wybory zostały sfałszowane i zapewne tak się stało, ale póki co nie mamy twardych dowodów, a to one powinny być podstawą reakcji Europy.
Skoro mówimy o sprawach jakże nam bliskich warto zajrzeć do własnego ogródka. W Polsce nie tak dawno podważano wyniki wyborów parlamentarnych, a do dnia dzisiejszego powiela się kłamstwa o nieuczciwych wyborach, które zagwarantowały zwycięstwo Prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Nasza opozycja również starała się poruszyć niebo i ziemię, aby inne kraje interweniowały wobec tego, co dzieje się w Polsce. Wtedy politycy totalnej opozycji tłumnie jeździli do Brukseli oraz stolic innych państw europejskich, aby donosić, podburzać i domagać się sankcji. Tylko hipotetycznie możemy wyobrazić sobie sytuację w której duże państwa europejskie dzięki działaniom totalnej opozycji przestałyby uznawać władze w Polsce, choćby z powodu rzekomego braku praworządności i ''nieuczciwych wyborów''.
Niestety, dziś Polska zachowuje się w pewnym sensie, jak totalna opozycja w stosunku do władz Białorusi. One są jakie są i możemy je oceniać pozytywnie lub negatywnie, ale przykładamy rękę do kolejnej międzynarodowej awantury, która zakończy się dokładnie tak jak na Ukrainie. Zginą niewinni ludzie, na ulice wyjedzie wojsko, a Białoruś otrzyma wsparcie od Putina. Finał całej operacji będzie taki, że Białoruś zostanie pozostawiona sama sobie, ponieważ UE, to nic innego jak gigant na glinianych nogach niezdolny do podejmowania jakichkolwiek kluczowych decyzji dla życia, zdrowia i bezpieczeństwa obywateli. Najważniejsza jest solidarność, a poza nią żadne fakty i konsekwencje nie mają żadnego znaczenia. Dziś wszyscy poruszający się w przestrzeni publicznej stoją murem za Białorusią, a na koniec zostawią ich samym sobie. Pozostanie wydawanie lakonicznych komunikatów i podświetlanie budynków w barwach białoruskich w ramach solidarności. Wszyscy byliśmy świadkami dokładnie tego samego scenariusza, którego skutki znamy, ale o których się powszechnie nie mówi. Chodzi o wojnę na wschodzie Ukrainy oraz aneksję Krymu.
Jedynym realnym rozwiązaniem z punktu widzenia interesu Białorusi wydaje się być rozpisanie nowych wyborów prezydenckich z udziałem międzynarodowych organizacji oraz obserwatorów lub uznanie obecnego stanu bez szukania konfliktu, który nie jest w interesie Polski.