Bydgoski Marzec, bydgoskie piekiełko [KOMENTARZ]
fot. KPUW w Bydgoszczy
19 marca 2021 roku oczy całej Polski – dokładnie tak jak 40 lat temu – były zwrócone na Bydgoszcz. Niestety – o ile w 1981 roku mogliśmy być dumni z bydgoskich antykomunistycznych opozycjonistów z Janem Rulewskim na czele, o tyle o wybrykach lokalnych oponentów najwyższych władz RP z ubiegłego tygodnia chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć.
Inne z kategorii
Lepiej późno niż wcale? Refleksje nad budową S10 [KOMENTARZ, WIDEO]
Dlaczego liberalizm (i komunikacja miejska) zawiodły w Bydgoszczy? [KOMENTARZ, WIDEO]
Niezwykle rzadko zdarza się, aby prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki wspólnie uczestniczyli w obchodach jakiegoś historycznego wydarzenia. Taka sytuacja miała miejsce w ubiegły piątek, 19 marca – w 40-lecie Wydarzeń Bydgoskich. Obecność głowy państwa i szefa rządu w naszym mieście to dowód tego, że Bydgoski Marzec to jedno z przełomowych i godnych upamiętnienia wydarzeń w historii PRL. Dość powiedzieć, że kilka dni po wybuchu chłopskiego protestu w Bydgoszczy i pobicia działaczy Solidarności przez ZOMO podczas obrad Wojewódzkiej Rady Narodowej przez Polskę przetoczył się największy w latach 80. strajk! 27 marca stanęły zakłady pracy w całym kraju, a w strajku wzięło 62 proc. wszystkich pracujących Polaków! Iskra, która wyszła z Bydgoszczy, doprowadziła do tego, że 12 maja 1981 roku komuniści ugięli się i zarejestrowali rolniczy związek zawodowy „Solidarność”.
Duda i Morawiecki przypomnieli w ubiegłym tygodniu Polakom o tych doniosłych wydarzeniach – które niestety często my sami, bydgoszczanie, marginalizujemy. „Bydgoski Marzec” zagościł także na fasadzie Pałacu Prezydenckiego. Okolicznościowa grafika była wyświetlana w weekend na Krakowskim Przedmieściu. Z kolei, dzięki przekazom medialnym, miliony Polaków dowiedziały się, że droga do wolności wiodła nie tylko przez Poznań, Gdańsk czy Radom – ale także przez miasto nad Brdą.
W błędzie są ci, którzy chcieliby zaszufladkować piątkowe obchody jako „pisowskie”, bądź też jako próbę pisania nowej wersji historii. Przed Urzędem Wojewódzkim w jednym rzędzie z Dudą i Morawieckim stanęli bowiem politycy PO – prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski i wiceprzewodniczący Rady Miasta Lech Zagłoba-Zygler. Samorząd dołożył swoją cegiełkę do organizacji obchodów – m.in. przygotował efektowną wystawę przy ul. 19 marca 1981 roku.
Głównym bohaterem – tak jak przed czterdziestoma laty – był Jan Rulewski. Co więcej, działacz „Solidarności”, więzień polityczny PRL, a w wolnej Polsce wieloletni senator PO, otrzymał z rąk prezydenta Dudy Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. W czasach zaciekłej walki politycznej – od której przecież także Rulewski, przemawiający w Senacie w więziennym drelichu, nie stronił – taki obrazek był bardzo budujący. Uroczystości przebiegały w atmosferze wzajemnego szacunku.
KOD gwiżdże na hymnie
Zamiast jednak o tym chwilowym „zakopaniu topora” między PO a PiS – ogólnopolskie media informowały raczej o tym, że Andrzej Duda został wygwizdany w Bydgoszczy. Takie negatywne doniesienia zawdzięczamy liderowi bydgoskiego KOD-u, Karolowi Słowińskiemu i skupionej wokół niego niewielkiej, kilkunastoosobowej grupie. W trakcie przemówień prezydenta i premiera wznosili oni wulgarne okrzyki znane m.in. z protestów kobiet. Krzyczeli m.in. „Precz z Kaczorem dyktatorem!”, „ ”je*** PiS” i „Andrzej Duda, będziesz siedział”. Do tych słów prezydent odniósł się później w mediach społecznościowych: – Właśnie siedzę. U siebie w gabinecie przy biurku – zgodnie z wolą większości Wyborców, czyli ponad 10 mln. Spokojnie. A tych kilka osób, które zakłócały uroczystości, w tym nasz Hymn, niech sobie krzyczy. Ile chce. Mamy wolność i demokrację, więc wolno im – tak Andrzej Duda skomentował zajścia.
Zakłócanie konferencji prasowych i przerywanie wystąpień to nowa „jakość” w polskiej debacie publicznej, którą niestety obserwujemy od kilku lat. Zakłócanie hymnu państwowego to jednak przekroczenie kolejnej – zdawałoby się – nieprzekraczalnej granicy. A tego właśnie dopuścili się KOD-owcy. Karol Słowiński tłumaczył później na Facebooku: „Stanowczo protestujemy przeciwko pomówieniom, że celowo zagłuszaliśmy hymn narodowy podczas pikiety w 40. rocznicę wydarzeń Bydgoskiego Marca, w piątek 19.03.2021 przed Urzędem Wojewódzkim przy ul. Jagiellońskiej w Bydgoszczy. (...) Gdy tylko usłyszeliśmy, że brzmi hymn, natychmiast zaprzestaliśmy używania megafonów oraz wznoszenia okrzyków ,co wyraźnie słychać na nagraniach”. Fakty są jednak nieubłagane. Do dziś na fanpage'u Prezydenta RP jest opublikowany film, na którym wyraźnie słychać, jak demonstranci używają trąbek i krzyczą w trakcie hymnu. Żadne tłumaczenia i pokrętne oświadczenia nie zmyją tej hańby.
Zastanawiające jest, że „obywatelska” działalność Karola Słowińskiego, prezesa Bydgoskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, której członkiem jest Miasto Bydgoszcz, nie spotyka się z żadną reakcją władz miasta. Dlaczego prezydent Rafał Bruski, który słyszał na własne uszy wulgarne okrzyki działaczy KOD ze Słowińskim na czele, nie zareagował? Czy tak powinien zachowywać się prezes ByLOT, człowiek, którego zadaniem jest promocja miasta? Dlaczego urzędnicy Urzędu Miasta Bydgoszczy pod internetowymi artykułami o wygwizdanym prezydencie Polski, rozpowszechniają wulgarne grafiki z napisem „je*** PiS”? To pytania, które wymagają pilnej odpowiedzi.
Lewandowski jak Rulewski
Dla Jana Rulewskiego 19 marca 2021 roku był dniem chwały, ale też momentem, w którym spotkał się z ogromnym hejtem. Przed uroczystościami Rulewski opublikował w sieci krótki wpis, w którym m.in. ubolewał, że z powodów zdrowotnych, w trakcie odebrania państwowego odznaczenia nie będzie towarzyszyła mu żona. Jeden ze znajomych senatora napisał: „Jasiu! Po 40. latach wspólnej drogi, dziś nasze drogi się rozchodzą. (...) Państwo PiS niszczy to wszystko, a Ty stajesz z nimi w jednym szeregu. Bardzo to smutny dzień dla mnie”. Krytyczny dla Rulewskiego komentarz polubił m.in. wiceprzewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy Lech Zagłoba-Zygler. Ten sam Lech Zagłoba-Zygler, który stanął później przed Urzędem Wojewódzkim z Janem Rulewskim, prezydentem Dudą, premierem Morawieckim i prezydentem Bruskim w jednym szeregu i pozował do zdjęć. Trudno to w ogóle skomentować.
Rulewskiemu, a także prezydentowi i premierowi „oberwało się” także od Antoniego Tokarczuka, również bohatera Marca, działacza bydgoskiej Solidarności. W otwartym liście były senator napisał: „Wasze hołdy i hymny pochwalne kierowane w naszą stronę, stronę uczestników bydgoskiego Marca, są dla mnie tylko niewiele znaczącymi, propagandowymi frazesami. (...) Obłaskawienie Jana Rulewskiego możecie uznać za swój sukces. Senator, który w więziennym pasiaku, niecałe trzy lata temu protestował, wołając z mównicy senackiej, że »kraj przekształca się systematycznie w zakład karny«, teraz prężył pierś przed Panem Prezydentem na przyjęcie Krzyża Wielkiego Orderu Odrodzenia Polski”.
„Zdradę” zarzucił Janowi Rulewskiemu także... Karol Słowiński. Zarzut to chybiony, bowiem w żadnych opracowaniach historycznych o Bydgoskim Marcu postać Słowińskiego się nie przewija. Nic nie wiemy o jego opozycyjnej działalności, w czasach kiedy protesty wymagały prawdziwej odwagi, a udział w nich groził więzieniem – o czym przekonał się Jan Rulewski. „Nie zdradziłem środowiska, do którego nie należałem, choć jego obywatelskie protesty wspierałem (...) Jeśli władza przyjeżdża do Bydgoszczy, by uznać dokonania Marca i robić w tym momencie awanturę – to jest niedorzeczność” – odpowiedział na zaczepkę lidera bydgoskiego KOD-u Rulewski.
Pocieszeniem dla Jana Rulewskiego niech będzie fakt, że gra w tej samej lidze, co Robert Lewandowski. Trzy dni po obchodach Bydgoskiego Marca, najlepszy piłkarz świata i kapitan naszej kadry otrzymał z rąk prezydenta Dudy Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Logika nakazuje, aby wszyscy ci, którzy przekreślili i obrazili Rulewskiego, tylko z powodu tego, że odebrał z rąk prezydenta Polski zasłużony order, dokładnie to samo uczynili wobec „Lewego”. Nie oglądajcie spotkań eliminacji do Mundialu z Węgrami i Anglią, nie kibicujcie na Euro ani nie trzymajcie za Lewandowskiego kciuków w spotkaniach Ligi Mistrzów. Jest oczywiście także inne rozwiązanie. Pójdźcie po rozum do głowy.