Jak pokrzywdzony zostaje oskarżonym. Absurdy obrony koniecznej w Polsce [KOMENTARZ]
fot. ilustracyjna, Pixabay
Kilka tygodni temu sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na cztery lata pozbawienia wolności. Szczyt łaskawości, bowiem prokuratura domagała się 15 lat bezwzględnej izolacji. No tak, przecież kiedy napastnik włamuje się do naszego mieszkania, a my bronimy żony, używamy noża (nikt nie zginął, ale jednak użyty był nóż) to należy nas na lata izolować od społeczeństwa. Innymi słowy, gorzko ironizując, kiedy w nocy stanie nad nami włamywacz, lepiej dać się okraść i napaść, niż skutecznie bronić.
Inne z kategorii
Lepiej późno niż wcale? Refleksje nad budową S10 [KOMENTARZ, WIDEO]
Dlaczego liberalizm (i komunikacja miejska) zawiodły w Bydgoszczy? [KOMENTARZ, WIDEO]
Sprawa nożem odgonionego włamywacza została uznana przez sąd za przekroczenie granic obrony koniecznej, a to, że napastnik wyważył drzwi, a mężczyzna bronił siebie i żony i nie miał czasu na znalezienie np. miotły zamiast noża, to wszystko sądu nie przekonało. Sąd nie skorzystał także z zastosowania kary w zawieszeniu.
Jeszcze trudniejsza była sprawa Tomasza Greczkowicza, który jest chory na cukrzycę, bronił się przed większym od siebie napastnikiem (z wysoko postawionej rodziny w kręgach lewicowych i biznesowych), uderzył lub nawet tylko odepchnął agresora (ten wcześniej Greczkowicza opluł i sugerował atak, zaciskając pięści) i tu zaczęły się schody… A właściwie zaczął się chodnik lub betonowy kosz, o który głową uderzył pijany napastnik. Mężczyzna zmarł w szpitalu. Pech chciał, że Greczkowicz odbył jedną w życiu profesjonalną walkę MMA. Media sprzyjające rodzinie Zająców podchwyciły temat. Śmiertelny cios zawodnika MMA brzmiał wystarczająco przekonująco dla chciwych sensacji odbiorców podkręconych medialnie treści.
Sąd I i II instancji nie wziął pod uwagę casusu obrony koniecznej, ale nieumyślne spowodowanie śmierci. Jeśli sąd nie weźmie na serio stanu chorobowego Greczkowicza (cukrzyca) i opinii powołanych przez sąd biegłych (ci uznali, że Greczkowicz nie może odbywać kary w warunkach izolacji przy takim stadium choroby), to wyrok brzmi jednoznacznie: 20 miesięcy więzienia (bez zawieszenia!).
Warto było się bronić? Zapytaliśmy o to mecenasa Adama Gomołę, który wielokrotnie wypowiadał się w sprawie obrony koniecznej i który swego czasu był adwokatem Zbigniewa Ziobry, obecnego ministra sprawiedliwości.
– Cały czas konsekwentnie twierdzę, że w tej sprawie ewidentnie mamy do czynienia z obroną konieczną, czyli odparciem bezpośredniego, nagłego, nieuchronnego ataku, który zagrażał panu Tomaszowi i który pan Tomasz Greczkowicz odparł. Natomiast to, że nałożyło się na to nieszczęśliwe zdarzenie związane z upadkiem tego człowieka, to jest już zupełnie inna sprawa. Cały czas podtrzymuję swoje zdanie, że w tej sprawie mamy do czynienia z obroną konieczną – mówi.
Sytuacja obu mężczyzn jest bardzo podobna. Bronili się i mają iść do więzienia. Pierwszy ma szansę w apelacji. Drugi już nie. Czy tak powinna wyglądać instytucja obrony koniecznej w praktyce prokuratorskiej i sądowniczej?