Kultura 5 maj 17:29 | Redaktor

W 153. odsłonie swojego cyklu publicystycznego Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego przybliża poezję Bartłomieja Siwca i obrazy Stanisława Matuszczaka.

fot. Jacek Kargól

 

Bartłomiej Siwiec – wiersze

ukończył politologię ze specjalizacją dziennikarską na WSP w Bydgoszczy i studia podyplomowe z zakresu archiwistyki na UMK w Toruniu. Autor czterech powieści: Zbrodnia, miłość, przeznaczenie, Autodestrukcja, Przypadek Pana Paradoksa, 16 schodów, zbioru opowiadań Wszyscy byli umoczeni, zbiorów wierszy: Instrukcja zabicia ptaka, Matka i róża, Przepompownia¸ Domysły na temat Ruxa, Samotny mężczyzna spokojnie konsumuje fasolkę Heinza, i kilku dramatów: 64 pozycje z życia szachisty, Wyszła z domu, Skóry. Jego wiersze, szkice i recenzje były drukowane na łamach „Toposu”, „Tekstualiów”, „Elewatora”, „Okolicy Poetów”, „Akantu”, „Gazety Kulturalnej”, „Bydgoskiego Informatora Kulturalnego”. Laureat nagrody Strzała Łuczniczki za najlepszą bydgoską książkę roku – poezja (2020 i 2022). Od 2023 r. pełni funkcję prezesa zarządu Bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

 

Partia szachów

Na starej rycinie, autor anonimowy,

mężczyzna gra w szachy ze śmiercią.

 

Śmierć oczywiście gra czarnymi.

 

Jak z nią grać, żeby nie przegrać?

Może warto poświęcić piona, grać

odważnie, a może lepiej ustawić

się pasywnie, czekać na ciosy?

 

Śmierć się nie spieszy, mówią, że

czas działa na jej korzyść.

 

Każde pole jest jak jeden rok,

Wypełnij je treścią – mówi po cichu.

 

Przechodzę do końcówki. Wiesz – znów

się ona odzywa – końcówki są najlepsze

i tajemniczo chichocze. Chyba zdobyła

przewagę. Już się nie wywinę.

 

Później symultana. Śmierć daje seans

gry jednoczesnej: teraz dla odmiany gram

czarnymi. 

 

Gram słabo, moja pozycja szybko staje się

krytyczna. Zugzwang – mówi śmierć i życzliwie

mnie obejmuje. – Cokolwiek zrobisz,

pogorszysz swoje położenie.

Cokolwiek zrobię – powtarzam – cokolwiek.

 

Widząc, co się dzieje, teraz ja zaczynam grać na czas. 

 

***

Świat się kończy

nad ranem

codziennie.

Wszystko, co miałem już

zapisałem

z detalami utkałem, 

beznamiętnie.

Świat się kończy nad ranem

przykra sprawa.

Chciałoby się dalej

ciągnąć ten karnawał, 

tańczyć i balować. 

Ale oto świat się

kończy nad ranem

codziennie.

 

Cienie

Już noc, samochód rzuca snop światła

na mur budynku. Na jego ścianie

dostrzegam cienie. Odbijają się tam drzewa,

wymachują szczupłymi witkami. Widzę strzeliste

ogrodzenie, niczym sterczące włócznie rycerzy.

I jeszcze psy, a także my.

Ustawiamy się w pochodzie, maszerujemy.

Dokąd?

Do krainy złudzenia.

Ale gdzie jest ta kraina, gdzie chadzają cienie?

Tutaj tylko władza, pieniądze, interesy,

układy, kombinacje i zdrady, a tam są inne odcienie:

realność jest nieważna, ważniejsze marzenie.

Nagle cienie wydłużają się, stają się wielkoludami,

a ich wielkie psy spuszczone z łańcucha wyobraźni

szczekają, a potem wybiegają poza tamtą

scenę.

 

Martwy gołąb

Martwy gołąb nie wie, że jest martwy,

wciąż wydaje mu się, że szybuje w górze, 

sprawnie przecina powietrze. Przelatuje, wiruje,

przyprawia innych o dreszcze.

 

Martwy gołąb nie wie, że jego ciało chłopiec

patroszy patykiem, jakby czegoś szukał, ale

tego tam nie ma. To uleciało.

 

Martwy gołąb nigdy nie patrzy na nas z góry,

jakby intuicyjnie czuł, że pewnych rzeczy

się nie robi.

 

Martwy gołąb przez sen uśmiecha się do chłopca:

nie chce, aby ten miał przykre wspomnienia. 

 

Elizjum

Zanim znajdziesz się w Elizjum, musisz po trzykroć doświadczyć.

Doświadczenie racjonalne, że wszystko to kwestia myślenia, to piękna

bajka, która musi skończyć się tragicznie. Przetrwasz, gdy zrozumiesz,

że to, co niepojęte, ma głębszy sens. Gdy ujrzysz śmierć w oczach

bliskich, swoją niemoc i lekarzy, z którymi wiązałeś,

a oni bezradnie rozkładają ręce, gdy ujrzysz wymiociny,

krew w kale i szczupłość, która jest chora,

a potem tamten, łagodnie uśmiechając się, odejdzie,

odejdzie na zawsze. To doświadczenie eschatologiczne,

ale musisz iść dalej, przez wąskie ścieżki zapomnienia.

Powołano ciebie do doświadczenia meta. Nie rezygnuj, idź.

Elizjum jest dla wybranych.

 

Czy tom Bartłomieja Siwca Samotny mężczyzna spokojnie konsumuje fasolkę Heinza przynosi więc coś nowego poza powtórką różnych tricków, diagnoz i niepokojącym rozpoznaniem? Przede wszystkim jest przeprowadzoną starannie wnikliwą analizą stanu rzeczy, osadzoną we współczesnych, polskich realiach.  Dodaje świeże zjawiska jakepidemiczne odosobnienie  (wiersz Z czasów pandemii, s. 41), którym żarliwemu wyznaniu miłości towarzyszy deklaracja posłuszeństwa „wobec organów rządowych” i oddalenie możliwości spotkania na nieokreślony czas. Ironia, a nawet nuta dowcipu są tu niezbędnym elementem – nie ma tu prokuratorskiego tonu oskarżenia, istnieje za to możliwość miękkiego przejścia w kierunku liryzmu. O prokuratorze też opowiada się mocno dwuznaczną historię w jednym  z wierszy, a także o badaczach dziejów w utworze Trzech historyków.  Byli oni wyrobnikami uniwersyteckiej nauki w dawnym ustroju i zgodnie z niegdysiejszą koniunkturą zajmowali się marksistowskimi ujęciami i tematami preferowanymi na uczelni, po zmianie systemu gładko przekształcili się, dwóch stało się apologetami Jana Pawła II, trzeci wyspecjalizował się jako znawca traktatów europejskich. Siwiec pokazuje, jakie są obszary wyparcia, jakim przekształceniom ulegają postawy i że nieautentyczność nie zniknęła z polskiego życia po zmianie ustroju, zmieniła się tylko treść deklaracji, tak samo asekuranckich jak wcześniej.

(Anna Nasiłowska o Samotnym mężczyźnie spokojnie konsumującym fasolkę Heinza)

 

Od tomu wierszy, który skupiony jest wokół jednego tematu i dotyczy historii najnowszej i lokalnej, poprzez bardziej złożony zbiór, zawierający wątek z historii światowej, dochodzimy do książki, w której ponownie przestrzeń zostaje ograniczona, wręcz zawężona. Znany zaś bohater liryczny, wraz ze swoją rzeczywistością wewnętrzną i zewnętrzną, staje przed nami nie tyle w świetle reflektora teatralnego, ile raczej wyeksponowany jest przez punktowe światło ledowe, na co wskazuje już tytuł tego tomu: Samotny mężczyzna spokojnie konsumuje fasolkę Heinza (Kolekcja Literacka, Warszawa 2022).                                                                         

Jeśli więc wcześniej rozważaliśmy tragiczne i rozbudowane zdarzenie, które nabiera znaczenia symbolicznego, jak to jest w Przepompowni, to teraz, określając rzecz w uproszczeniu, przyglądamy się przeciętnemu mężczyźnie w kawalerce oraz jego najbliższemu otoczeniu. Z tego miejsca ogląda on świat, tak właśnie egzystuje. Zwraca uwagę statyczność tych „lirycznych obrazków”, których charakter podkreślają jeszcze zmieszczone w książce rysunki Piotra Müldnera-Nieckowskiego. W zbiorze Samotny mężczyzna… powracają do nas znajome wątki, jak również synteza formy i powściągliwość emocjonalna, uzupełnione o łagodną ironię oraz szczyptę czarnego humoru.

(…) W tomie Samotny mężczyzna spokojnie konsumuje fasolkę Heinza Bartłomiej Siwiec chce pokazać, jak wygląda pewna forma egzystencji – nowoczesnej, „wyemancypowanej od obecności i relacji” albo poranionej, niespełnionej, mimo starań. Samotny mężczyzna funkcjonuje w szczególnej ciszy, a może raczej w stanie głuchoty. W związku z tym jeszcze mocniej wybrzmiewa zadane przez Siwca gdzieś zza kadru pytanie: Czy tak chcesz żyć?

Autor delikatnie porusza też wątek osamotnienia i niezrozumienia pomimo obecności osób bliskich. A co buduje w podmiocie lirycznym poczucie nieprzystawalności do otoczenia? Wiele by o tym mówić, ale wyraźnym przejawem tej inności jest z pewnością wewnętrzna potrzeba, wręcz konieczność pisania poezji. Paradoksalnie to właśnie poezja jeszcze bardziej oddala mężczyznę (który wcale nie jest taki samotny) od świata, a równocześnie to dzięki niej nasz bohater czuje się bardziej bezpieczny i mniej samotny. Sam dla siebie stwarza rzeczywistość alternatywną, twórczą.

(Hanna Strychalska o Samotnym mężczyźnie spokojnie konsumującym fasolkę Heinza).

 

Tytułowy wiersz Domysły na temat Ruxa to próba odtworzenia historii gestapowca z okupowanej Bydgoszczy, którego powojenny los opatrzony jest znakiem zapytania. Być może umknął on wymiarowi sprawiedliwości i ukrył się w Argentynie, gdzie wiódł spokojne życie. Wątek Karla-Heinza Ruxa podejmują także utwory Walter Hierse oraz Na meczu. Rux jest figurą, która służy wejrzeniu w cyniczne sumienie pozbawione wyższych treści aksjologicznych. Jego biografię i ucieczkę przed doczesnym sądem można odczytać jako symbol współczesnego relatywizmu, zasłaniania się ideami, które w istocie są kłamstwem, oszukiwaniem samego siebie i wszystkich wokoło. Domysły na temat Ruxa nie dotyczą zatem tylko tej postaci. Kryje się w nich dociekanie o los ostateczny, o nieuchronne poddanie się tej sprawiedliwości, której ludzkie manipulacje nie dotyczą. Autor przestrzega przed chwilowymi zwycięstwami, które nic ze sobą nie niosą. Prawdziwego zwycięstwa trzeba upatrywać gdzie indziej. Gdzie? W Bogu - Czasie, który jest wiecznością. 

Przesłanie Pana Cogito zostało zaktualizowane w swoistym „Przesłaniu Pana Poety”, którego współpraca z Starszą panią poezją (nawiązuję do poprzedniego tomiku artysty z 2020 roku) ponownie dała owoc obfity w zbiorze Domysły na temat Ruxa. Przekaz nie jest łatwy do wdrożenia i, jak widzimy, co jakiś czas wymaga wznowienia. Na szczęście jest twórca, który lirycznie przypomni, że trzeba tak żyć, takimi wartościami się kierować, aby nie zamknąć sobie drzwi do „królestwa bez kresu”, bo przecież - odpowiadając na pytanie z wiersza Garde - to o nie gramy, o nie toczy się walka. 

(Tomasz Pyzik o Domysłach na temat Ruxa)

 


 

Stanisław Matuszczak – obrazy

Stanisław Matuszczak ur. w Bydgoszczy w 1934 r., zm. w 2022 r. w Bydgoszczy. Rysowaniem i malowaniem zajmował się od wczesnej młodości. W roku 1948 rozpoczął naukę w Liceum Technik Plastycznych w Bydgoszczy. Jego nauczycielami byli m. in. Jan Biedowicz, Stanisław Brzęczkowski, Zygmunt Kotlarczyk, Marian Turwid. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni prof. Janusza Strzałeckiego, dyplom uzyskał w 1959 roku w pracowni prof. Eugeniusza Eibischa. Zajmował się sztuką użytkową, głównie z zakresu grafiki, ale najważniejszymi dziedzinami sztuki skupiającymi jego zainteresowania były rysunek i malarstwo. Uczestniczył w licznych wystawach środowiskowych, ogólnopolskich i poplenerowych. Od 1963 roku zajmował się pracą pedagogiczną w Liceum Sztuk Plastycznych w Bydgoszczy, którego był dyrektorem w latach 1987–1991. Ostatni okres nauki w szkole (latach 1999 –2018) poświęcił prowadzeniu pracowni litografii.

W Małym Salonie Sztuki Towarzystwa Przyjaciół Sztuki w Bydgoszczy w 1972 roku odbyła się pierwsza jego wystawa indywidualna rysunków i gwaszy. Po czterdziestu pięciu latach w tym samym saloniku (obecnie Galeria Kantorek, filia Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy) artysta wystawił ostatni cykl swoich prac, w których preferowany przez niego rysunek odgrywł znaczącą rolę ‒ dwadzieścia jeden czarno-białych litografii powstałych w latach 1999-2009. To subtelne grafiki o kompozycji otwartej, której kształty określa delikatny kontur, a zróżnicowane tonalnie plamy tworzy zagęszczona kreska, ekspresyjna, ale wyważona, zatracająca jednoznaczność przedstawienia na rzecz uzyskania nastroju i formy malarskiej w charakterze.

 (…) Sądzę, że szeroko pojęta wartość tych prac objawia się, w pełni, w bezpośredniej konfrontacji z odbiorcą. Przedstawienia te potrzebują uwagi i czasu, aby zostać odkryte i zrozumiane. W atmosferze spokojnego dialogu. W  niedopowiedzeniach. To świadomy wybór. Droga, jaką obrał artysta. Jest w nich ukryte niegdysiejsze zawieszenie gestu. Wyciszenie głosu. I duża doza powściągliwości, co dobrze oddaje osobowość autora. (…)

I tak powstaje pytanie. Jak długo trzeba pracować nad koncepcją własnej wypowiedzi plastycznej i wynikającej z niej formy, aby dojść do tego etapu?

Jak długo szukać, ile zmian wprowadzić, ile elementów odrzucić? A może ten rodzaj prostoty jest naturalnym skutkiem życiowej i twórczej dojrzałości?

Hanna Strychalska

https://autorska.pl/wydarzenia/14-wydarzenia/3153-zycie-w-ukryciu-odslona-153-bartlomiej-siwiec-stanislaw-matuszczak

 

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor