Życie w ukryciu – kulturalne propozycje Galerii Autorskiej [ODSŁONA 133.]
Jerzy Riegel, Bydgoszcz, ul. Grottgera
W 133. odsłonie swojego cyklu publicystycznego Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego przybliża poezję ks. Jana Sochonia i fotografie Jerzego Riegela.
Inne z kategorii
W towarzystwie muzycznym jest koncertowo [ZAPROSZENIE]
ks. Jan Sochoń – poezja
Orzech
Błyskawica uderza, żebym stał się pusty,
jak orzech pod wrześniową leszczyną.
Żebym nie mógł dojrzeć gestu z nieba
dającego siłę mnie i wszystkiemu, co żyje.
Żebym wił się wokół własnego „ja”,
nie walczył z naporem czarownych pokus.
Żebym biegł ze światem w podskokach,
uważał się za szczególnie wyróżnionego.
Żebym wreszcie upadł na pogorzelisko,
bez żadnej pomocy, aż serce bić przestanie.
Sens
Ziemia kręci się rytmicznie
wokół własnej osi.
Przypływy i odpływy morza
miarowo się istoczą.
Ciało kroplą wszechświata
pozostaje bez przeszkód.
Miłość, jedynie ona,
nadaje sens stokrotny.
Ten nie do zniszczenia,
nie do podważenia.
Bóg radość w nas wznieca
na chwałę stworzenia.
Wie że Go kochamy,
kochając świat cały.
Mur
Proszę cię, serce,
bij we mnie,
poświadczaj, że żyję,
że mam szansę
na pełniejsze zrozumienie.
Że nic co złe
nie zakłóci rytmu
twojej miłości.
Przeżyłem wiele, lecz pragnę
jeszcze więcej, jeszcze boleśniej,
w bardziej gorzkiej poświacie.
Życie to zmaganie,
próba generalna
przed śmiertelnym finałem.
Nie boję się, że śmierć przyjdzie,
boję się, że nie będzie bramą,
lecz murem nie do przebicia.
Proszę cię, serce,
nie poddawaj się, nie odchodź,
masz przecież tyle sposobów,
żeby nicość świat nie ogarnęła.
Polska
Wojna w Ukrainie, a ja żyję tak,
jakby nic się nie stało.
Wstaję rano bez pośpiechu,
uważnie czytam brewiarz,
przeglądam internetowe wiadomości
dziwiąc się, że w moim kraju
toczy się walka na śmierć i życie.
Nikt nie chce ustąpić, ani przyznać się
do błędu. Jeżeli nie można zdobyć władzy,
trzeba, choć to boli, zgodzić się
na przemoc, nienawiść, kłamstwa
(To prosty sposób, ale jakże skuteczny).
Miasta wiwatują na cześć gorącego lata,
lecz żyją coraz trudniej, w zagęszczeniu,
rozdarciu, bez porozumienia.
Polska to pogranicze, wygodne miejsce,
by iść dalej do krain mlekiem
i miodem płynących.
Kto się tu zatrzyma na stałe i będzie
bronił nadwiślańskich wierzb?
Wieczorna cisza koi mój skołatany umysł,
koi ciało pragnące miłości,
cisza, której nam, Polakom, od wieków brakuje.
26 lipca 2022 r.
Tak długo
Inne niż te, które dotychczas przeżyłem;
lato grozy, wojny, gorąca i potu.
Lato przesilenia, żalu za utraconą mądrością;
lato zarazy, utraty smaku; lato popiołu.
Lato słońca, które stoi wysoko, ale nie dosięga
skóry ani serca, niczym zimny bursztyn
na nadmorskiej plaży.
Lato zmęczone naszą ludzką bezradnością;
lato moich siedemdziesiątych urodzin.
Niczym nie zawiniłem, że żyję tak długo,
tak długo litość i troska mnie nie opuszczają.
17 sierpnia 2022 r.
Żywa chwila
Przyjmij mnie, Boże, uratuj,
choć tak kruchy jestem,
grzeszny, niekiedy samolubny.
Przyjmij, bo inaczej zginę
w bezdennej nicości,
a Ty przecież stanowisz Pełnię,
chcesz zachować nas wszystkich
w poczuciu sensu i wiecznego ładu.
Nie pogardzaj mną,
nie pogardzaj marnością
mego ciała i ducha.
Bywało, że potrafiłem się modlić,
wspomóc potrzebującego,
zatańczyć przed Tobą, o Niepojęty,
w żywej chwili niepodatnej na zło.
Nie odchodź,
mimo że odchodzi życie.
Sacrum codzienne
W ostatnim okresie Janek znalazł takie miejsce, gdzie on ma swoją ziemię. Pokazuje, dlaczego Bóg jest potrzebny, przesiewa ten kąkol od zboża, mówi, Boże, pomóż mi, naucz lepszych ruchów, podaj mi rytm. Poznałem księdza Jana Twardowskiego. To był głęboko wykształcony, myślący człowiek, ksiądz naprawdę głębokiej wiedzy. Ale w poezji robił z siebie księdza-niezdarę, trochę takiego, co mu się tam wszystko plącze. Próbował budować swoją rzeczywistość tak, żeby ona go w jakiś sposób broniła przed banałem, który bardzo często grozi nawet najgłębszym wzruszeniom.
Janek Sochoń znajduje swój głos, który przeobraża jego pisanie w dużą poezję metafizyczną. Choć wcale ona na to nie wygląda, jak zawsze dobra poezja metafizyczna dotyczy zwyczajności, a metafizyka zawsze traktuje o zwyczajności.
Nienawiść faryzeuszy do Jezusa być może wynikała z tego, że oni byli głęboko pilnującymi wiary teologami. Dla nich wszystko musiało być objęte w układy, prawa, tyle razy musieli w modlitwach na koniec dnia wymienić cechy Boga, jakby je w ogóle można było wymienić. A co zrobił Jezus? Wyobrażam sobie, że on zawsze dbał o to, żeby spotykać się z uczniami na wieczerzy, skromniej, ale starannie przygotowanej (bo trzeba pamiętać, że Chrystus zawsze posyłał kogoś wcześniej, aby znalazł miejsce i zorganizował wszystko). Był przecież bardzo wierzącym żydem, więc wieczerza zaczynała się modlitwą, w której zgodnie z tradycją trzeba oddać cześć Bogu, powiedzieć, że jest nieśmiertelny. Można te wezwania mnożyć i mnożyć, a ja sobie wyobrażam, że on powiedział po prostu nawet nie Ojcze, lecz Abba, a więc Tato (Tatulu) nasz. Bo Abba jest pomiędzy ojcem, który jest poważny, a tatą, który jest trochę dziecinny. To słowo było idealne, odmieniło wszystko, bo wszystko było w nim ujęte na nowo. W uczniach obudziło się uczucie i rozum. Wierzę, że tak było.
To jest właśnie poezja metafizyczna. Trudno się ją przekłada, weźmy na przykład świętego Jana od Krzyża. Poezja jest w pewien sposób plemienna, bo jest związana z językiem, który nie tylko gromadzi znaczenia, lecz także uruchamia całe idiomy. Hiszpański żar mówienia o miłości w przekładzie na polskim staje się aż nazbyt erotyczny. My mamy swoich poetów. Jan Paweł II pisał do artystów, nawet próbowałem mu wtedy odpisać, ale myślę teraz, że byłem w tym bardzo nieudolny. Papież mówił, że bez sztuki nie ma sacrum, że jest ono niepełne. Myślę, że on chciał nas do tego ruszyć, żebyśmy nie przychodzili tylko klepać pacierze. Twórca ma wiele błędów w sobie, ale ma jedną wspaniałą cechę — cały czas szuka, nawet w modlitwie. Modlitwa nie jest tylko po to, żeby wielbić Boga, służy temu, żeby szukać drogi. Drogi, która musi wychodzić od zwyczajności. I właśnie to zaczynam wysoko cenić u Janka. Jest w jego poezji oczywiście wiele innych rzeczy, ale mówię o tym, bo może nie zwraca się na ten ton dość uwagi. Przecież to normalne, że ksiądz się modli.
(Z Ernestem Bryllem rozmawiała Natalia Szerszeń, w: „Teologia Polityczna Co Tydzień”: „Sochoń. Wyrażanie rzeczywistości”)
* * *
Warto czytać poezję Jana Sochonia, usytuowaną między franciszkańsko-pogodną ekspresją ks. Twardowskiego a apokaliptyczno-tragiczną, jak w ostatniej fazie twórczości Anny Kamieńskiej. Otwartą na pytajność naszej egzystencji, ale trzymającą się niezachwianej Alfy i Omegi. W rozstępie między niepewnością a pewnością, w poezji tej jak w lustrze odbija się nasza kondycja. Szczególnie dzisiejsza, której rozbicie wzmaga marny czas kultury, regenerując jednocześnie nieujarzmioną tęsknotę za ładem wewnętrznym i zewnętrznym, za prawdą ewangeliczną. A jej źródłem i przystanią jest Chrystus.
Stefan Morawski
Jerzy Riegel – fotografia
Jerzy Regiel jest magikiem. Nie sposób uwolnić się od narzuconego przez jego fotografie klimatu. To tak, jakby ukochana wiodła przez ulice, place, najpiękniejsze miejsca mojego miasta. Nie wiem czemu pojawia się uczucie nostalgii. Przecież Bydgoszczy nie utraciłem i nie utracił jej autor tych zdjęć. Więc zatem co: nostalgia na wyrost? Uniwersalna? Tęsknota za wszystkim, co się traci w życiu i co nieuchronnie przemija? Nie ma wtedy znaczenia fakt, jaka to zima i jakie to lato nadaje impuls. Modele samochodów i stan budynków pozwalają jedynie naszej wyobraźni panować nad procesem upływu czasu, czyli nie utonąć we wspomnieniach. Dziewczynka, która patrzy na życie przez bydgoskie spichrze, te trzy, które pozostały po pożarze z lat sześćdziesiątych, wychodzi z budynku bramy naprzeciw i coraz bardziej się oddala, niemal jak córka opuszczająca ojca bardziej i bardziej, aż do dorosłości.
Postać w prochowcu, która z naręczem kwiatów przemierza most, jakby pod wiatr lub inną przeciwność losu, to kolejna egzemplifikacja procesu bolesnego rozstania, z najbliższymi, z życiem. W tym obrazie jest jeszcze to, co prześwituje ze wszystkich tych regielowskich fotografii, mianowicie jasność i optymizm. Ten gość z naręczem kwiatów ma dziarski krok, widać, że w przejściu przez most nic mu nie przeszkodzi, a po drugiej stronie odbierze właśnie jemu osobiście przyobiecaną nagrodę lub osiągnie upatrzony cel.
I jeszcze ojciec z synem w zaułku defilują chodnikiem i właśnie przechodzą pod gazową latarnią. Na ścianie kamienicy, na bruku tańczą refleksy popołudniowego letniego słońca. Chłopczyk wprawdzie ma schyloną głowę, ale ze sprężystości ruchu nóg i rąk widać, że z ochotą wchodzi w świat. Ojciec nie trzyma go za rękę, byłby to zbyteczny gest. Jest przewodnikiem rozważnie oprowadzającym pacholę po labiryncie miasta. Mojego poglądu nie zmienia fakt, że ojciec idzie po wewnętrznej chodnika. W tym miejscu nie ma żadnego zagrożenia, a ponadto towarzyszy mu młody dzielny człowiek, którego nie ma potrzeby chronić dodatkowo ramieniem.
Jan Wach
Jan Sochoń
Urodzony w 1953 r. w Wasilkowie, na Podlasiu. Profesor filozofii, poeta, krytyk literacki i eseista, biograf i wydawca pism błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Kieruje Katedrą Filozofii Kultury na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, wykłada także w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie. Stale współpracuje z redakcjami różnych czasopism i Polskim Radiem. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, PEN Clubu, Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu a także innych gremiów naukowych. Jego utwory przetłumaczono na język angielski, francuski, niemiecki, włoski, rosyjski, czeski, serbski, chorwacki, ukraiński, zostały nadto zamieszczone w kilku zagranicznych antologiach. Fascynuje się sztuką romańską, fotografowaniem i muzyką jazzową. Opublikował wiele książek filozoficznych, prac edytorskich oraz tekstów literackich i haseł encyklopedycznych, m.in.: Poszukiwanie literatury (Warszawa 2012), Religia w projekcie postmodernistycznym (Lublin 2012), Nieme współcierpienie. Solilokwia pasyjne, (Poznań 2013), Jak żyć chrześcijaństwem? (Warszawa 2014), Człowiek i twórczość (Lublin 2016), Mowa wewnętrzna. Sceny z życia duchowego (Warszawa 2017), tomy wierszy: Wizerunek (Gdańsk 2013), Obrót koła (Pelplin 2014), Sandały i pierścień (Sopot 1015), Półmrok (Paryż 2016), Strzałka czasu (Rzeszów 2017), Klęcznik ze słów. Modlitewnik poetycki (Warszawa 2017). Mieszka w Warszawie. Strona internetowa: jansochon.pl
Jerzy Riegel
Ur. w 1931 r. w Bydgoszczy, zm. 25 X 2019 w Bydgoszczy. Fotografik. Z zawodu poligraf. Od 1967 r. członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Zajmował się fotografią czarno-białą, a najbardziej zafascynowany był techniką fotograficzną – izohelią. W 1980 r. otrzymał złotą odznakę Zawodowego Pracownika Poligrafii, a w 1985 roku został uhonorowanym medalem W służbie oświaty. W 1987 r. uzyskał uprawnienia MKiS rzeczoznawcy dzieł sztuki współczesnej w zakresie fotografii. W 2017 r. otrzymał Srebrny medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Całe życie związał z Bydgoszczą, którą fotografował prze sześć dekad. Przygotował szereg wystaw indywidualnych i uczestniczył w licznych wystawach zbiorowych w kraju i zagranicą. Swoje prace prezentował w wielu publikacjach i albumach mi. w wydanych przez Galerię Autorską J. Kaji i J. Solińskiego: Bydgoszcz minionego wieku, Bydgoszcz Jerzego Riegla i poetów oraz Bydgoszcz zapomniana.
Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy powstała 16 czerwca 1979 r. W latach 80. należała do nielicznych prywatnych galerii w Polsce, jej aktualna znajduje się ponownie przy ul Chocimskiej 5. Twórcy Galerii: malarz Jan Kaja i grafik Jacek Soliński (obaj rocznik 1957) swoje przedsięwzięcie określili jako pozainstytucjonalne, niezależne, otwarte, wciąż poszukujące i ewoluujące. Charakter działań Galerii mieści się w formule przenikających się dziedzin: plastyki, fotografii, konceptualizmu, poezji, literatury, teatru, muzyki i filozofii. Cykl „Życie w ukryciu” przybliża twórczość artystów związanych z Galerią. Więcej czytaj m.in. na stronie autorska.pl.