Czas darowany. Dzienniki 2017-2019 Józefa Banaszaka [RECENZJA]
Fragment okładki
Do rąk czytelników trafił kolejny już tom dzienników Józefa Banaszaka. Znaleźć w nich możemy ciekawe spostrzeżenia na temat wydarzeń i osób, które odcisnęły swoje piętno na życiu naukowca.
Inne z kategorii
Opowieści znad Brdy – książka Andrzeja Piechockiego
„Czas darowany” to już piąta część dzienników prof. dr. hab. Józefa Banaszaka. Obejmuje lata 2017-2019. Autor opisuje w nich ostatnie trzy lata swojej pracy zawodowej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, gdzie piastował funkcję kierownika Katedry Ekologii. Józef Banaszak nie stroni od opinii o osobach, z którymi się spotyka osobiście czy też, które pośrednio wpływają na jego życie.
Muszę przyznać, że biorąc do ręki ten tom dzienników, nie znałem poprzednich czterech. Również tym razem uznałem, że nie znajdę tam dla siebie niczego odkrywczego. Po zakończonej lekturze natychmiast sięgnąłem do poprzednich.
Dla wszystkich bydgoszczan bardzo ciekawe są spostrzeżenia autora dotyczące jego miejsca pracy. Uniwersytet Kazimierza Wielkiego pokazany od kuchni z całą małostkowością niektórych osób, nie tylko związanych z nim bezpośrednio, ale takze tych orbitujących wokół niego.
Ciekawe wątki znajdą w Dzienniku Banaszaka również obserwatorzy życia politycznego. Prof. Banaszak nie ukrywa swojej niechęci do rządów Zjednoczonej Prawicy, potrafi wprost wskazać z nazwiska bydgoskich posłów, którzy w jego mniemaniu nie wzniosą się ponad pewną płaszczyznę. Jednakże autor jest w swych ocenach na tyle obiektywny, że nie stroni od krytyki władz miasta, które znajdują się na przeciwległym biegunie politycznym.
Często tutaj piszę, że wiele dobrego jest w Bydgoszczy, tylko słabo eksponowane, zwłaszcza dotyczy to ludzi, głównie niedocenianych przez ... włądze tego miasta.Kolejni włodarze pokazują siebie, lekceważąc mieszkańców, zwłaszcza gdy minie czas wyborów. Żebrzą o uznanie i głosy przed wyborami - wyzierają wtedy z setek fotografii, plakatów na każdej latarni albo billboardów wielkich na całą kamienicę. Potem wybrani są jak paniska pozostajacy za głębokimi fosami, okopani w Ratuszu (...)
W Dziennikach znajdziemy wszystko to co zauważył lub o czym dowiedział się autor. Skwapliwie zapisywał swoje spostrzeżenia i przemyślenia. Pozwala to an spojrzenie na znane nam sprawy czyimiś oczyma. Przyznaję, że jest to ciekawe doświadczenie.
fot. Anna Kopeć
Z codziennych zapisków wyziera żal do osób znajdujących się an róznych odpowiedzialnych stanowiskach, którzy zamiast budować, powodowani swoją małostkowością popadają w stagnację doprowadzając do zapaści lub co najmniej nie wykorzystania nadających się okoliczności.
Pomijając jednak sprawy dziejące się w życiu zawodowym, czy też obserwacji środowiska literatów bydgoskich i życia politycznego znajdziemy to co w codziennych zapiskach może być dla autora najcenniejsze. Są to zapisy jego życia, spotkań rodzinnych, wiele wspomnień o synu Dominiku za którym jak możemy wyczytać autor tęskni i denerwuje się gdy ten nie dzwoni zbyt często. Osobiste zapiski mają to do siebie, że pozwalają poznać człowieka takim jaki jest lub takim jaki chciał się nam przedstawić. W tym wypadku według mnie zapiski są w pełni autentyczne. Bez przesadnego lukrowania rzeczywistości. Znajdziemy w zapiskach również tak prozaiczne wzmianki jak ta w której autor pisze, że zapomniał zażyć tabletki.
Józef Banaszak, Czas darowany. Dzienniki 2017-2019, wyd. Margrafsen, Bydgoszcz 2020.