Książka 27 sty 2018 | Krzysztof Osiński
Na randce z wrogiem [RECENZJA KSIĄŻKI]

Wspomnienia mają przewagę nad zwykłymi książkami historycznymi. Tak jest też w przypadku arcyciekawej relacji Ludwiki Zacharasiewicz, która odsłania nam kulisy konspiracji w trakcie wojny oraz po jej zakończeniu.

W wyniku współpracy Wydawnictwa Naukowego PWN i niezwykle zasłużonego dla popularyzowania najnowszej historii Polski Ośrodka „Karta” z Warszawy wydana została niedawno wyjątkowa książka. Publikacja ta to wspomnienia Ludwiki Zachariasiewicz, obejmujące kilkadziesiąt lat – od beztroskich czasów dzieciństwa w okresie międzywojennym, poprzez tragiczne lata II wojny światowej przebiegającej w cieniu dwóch okupacji – niemieckiej i sowieckiej – po równie mroczne lata powojenne, czasy krwawego stalinizmu.


Wspomnienia mają tę przewagę nad zwykłymi książkami historycznymi, że poza suchym opisem faktów są również nośnikiem emocji towarzyszących bohaterom. Dzięki temu możemy głębiej wniknąć w psychologiczną stronę relacjonowanych wydarzeń, jak również motywacji dokonywanych przez nich wyborów. O tym, że wybory te nie były łatwe i że często trzeba było ponosić za nie wysoką cenę, świadczy chociażby prezentowana właśnie książka.


Wymagano od niej za dużo


Ludwika Zachariasiewicz napisała swoje wspomnienia kilkadziesiąt lat po wydarzeniach, których one dotyczą. Powstawały etapami, w odpowiedzi na konkurs na zapisy wspomnieniowe i dzienniki ogłoszony przez ośrodek „Karta”. W odpowiedzi na niego autorka przysłała swoją relację o czasach stalinowskich. Była ona na tyle interesująca, że redaktorzy Karty postanowili skontaktować się z autorką i namówić ją na obszerniejsze zwierzenia. Na szczęście dla wszystkich ich wysiłki zakończyły się sukcesem. Otrzymaliśmy ponad stustronicową relację pełną nieznanych lub mało znanych dotąd informacji na temat kulis funkcjonowania konspiracji w trakcie wojny oraz po jej zakończeniu.

Doskonałym uzupełnieniem książki jest obszerne posłowie autorstwa Janusza Marszalca. Ten historyk, wyśmienity znawca najnowszej historii Polski, weryfikuje informacje podane przez autorkę, stara się je uzupełniać na podstawie zgromadzonej poprzez własne badania wiedzy, ale również wyjaśniać i tłumaczyć podejmowane przez nią decyzje. „Patrząc z perspektywy doświadczenia historyka konspiracji można zauważyć – pisze Marszalec – że Ludwika Zachariasiewicz była skutecznym trybikiem wielkiej machiny, jaką była AK. Trybik, choć był złotym samorodkiem, został przygotowany i obrobiony nie w długim, profesjonalnym szkoleniu, lecz w dość żałosnej improwizacji. Nie można pozbyć się wrażenia, że mężczyźni, dla których »Lusia« pracowała, z którymi była też związana emocjonalnie, powierzali jej zbyt trudne zadania i za wiele od niej wymagali. Mówiąc wprost, wygląda to na instrumentalne traktowanie 23–letniej dziewczyny”.

Owijała wrogów wokół palca


Na czym polegały zadania powierzone autorce przez kierownictwo konspiracji AK, a później podziemia niepodległościowego? Wykorzystując swoją bezpośredniość, spryt, a także urodę i wdzięk miała na zlecenie swoich dowódców nawiązać kontakt z wrogiem, zaskarbić jego zaufanie, a następnie pozyskiwać różne tajne informacje. Początki takich działań podjęła jeszcze w czasie wojny wobec Niemców, ale na dobre rozwinęła je po wojnie wobec komunistów. Bezpośrednio po wojnie nawiązała kontakty z NKWD, w wyniku których udało jej się pozyskać wiele cennych informacji i ocalić wielu kolegów z konspiracji przed aresztowaniem. Po kilku miesiącach życia w ciągłym napięciu zdecydowała się jednak uciec od Rosjan i udać w inne rejony kraju.


W lipcu 1945 r. dotarła do Grudziądza, gdzie wstąpiła do MO i podjęła pracę w wydziale śledczym. Szybko owinęła sobie wokół palca szefa lokalnej milicji, dzięki czemu miała dostęp do najtajniejszych informacji. Jesienią, za wiedzą i zgodą swoich zwierzchników, podpisała zobowiązanie do współpracy z UB, aby wejść w bliższe relacje z przedstawicielami bezpieki z Grudziądza i Bydgoszczy. Działania te były skuteczne, lecz nie trwały długo. Po kilku miesiącach została złapana i postawiona przed sądem. Wyrok był wysoki – dziesięć lat bezwzględnego więzienia. Wszystkie okoliczności działalności Ludwiki Zachariasiewicz znajdziemy na kartach książki, opisane przez autorkę z niezwykłą skrupulatnością i wydaje się, że również szczerością.


Karę odsiadywała w Fordonie


Dla bydgoszczan w książce niezwykle ciekawe mogą wydać się wątki związane z naszym miastem, a jest ich sporo. Przed wojną autorka mieszkała przez pewien czas w Bydgoszczy, gdzie jej ojciec pełnił służbę wojskową w jednej z jednostek wojskowych. Do miasta nad Brdą wróciła po wojnie, chociaż tym razem okoliczności pobytu nie były tak sielankowe jak poprzednio. Za prowadzoną działalność na rzecz niepodległościowego podziemia Wojskowy Sąd Rejonowy w Bydgoszczy skazał ją na dziesięć lat więzienia. Karę odbywała w więzieniu w Fordonie. Szczegóły pobytu w tym miejscu również odnajdziemy na w książce. Szczerze polecam wszystkim, nie tylko bydgoszczanom!l

Ludwika Zachariasiewicz, Randka z wrogiem
Wydawnictwo Naukowe PWN i Ośrodek „Karta”