Szlakiem bydgoskich militariów [RECENZJA KSIĄŻKI]
Jeśli ktoś jest ciekaw, gdzie były koszary, siedziba przedwojennego wywiadu, a później gestapo, kasyna oficerskie, pralnia wojskowa czy szkoła wojenna, to ta książka z pewnością jest dla niego. Krzysztof Drozdowski zaprasza na specyficzną wycieczkę po naszym mieście.
Inne z kategorii
Opowieści znad Brdy – książka Andrzeja Piechockiego
O dziejach wojskowości napisano już wiele. Najczęściej jednak są to książki o mniej lub bardziej znanych bitwach, kampaniach wojennych, jednostkach wojskowych lub dowódcach. Sporo jest też publikacji o różnego rodzaju sprzęcie używanym przez armię do prowadzenia działań zbrojnych. Na tle tych licznych opracowań stosunkowo niewiele jest wydawnictw poświęconych budynkom użytkowanych przez wojsko. Wykorzystał to Krzysztof Drozdowski i napisał książkę omawiającą właśnie architekturę militarną Bydgoszczy.
Autor zaprasza nas na swoistą wycieczkę po mieście, celem swojej wyprawy czyniąc specyficzne obiekty, jakimi są budynki związane z wojskiem. Wiele spośród tych budowli mijamy na co dzień w drodze do pracy, szkoły czy udając się na spacer. Inne podziwiać możemy jedynie na starych zdjęciach i pocztówkach, ponieważ obecnie już nie istnieją. Zniszczyła je wojenna zawierucha, spłonęły lub po prostu zostały wyburzone. Stan techniczny tych, które przetrwały, jest różny. Jedne cały czas wykorzystuje wojsko, inne przeszły w ręce cywilów.
Bogato ilustrowana
Drozdowski podjął się karkołomnego zadania, ponieważ chronologię swojej książki zamknął w obrębie trzech zupełnie odrębnych epok. Pierwszą wyznacza panowanie pruskie w okresie od I rozbioru Polski po odzyskanie przez nasz kraj niepodległości i powrót Bydgoszczy do macierzy, co nastąpiło na początku 1920 roku. Druga epoka to okres II Rzeczpospolitej, a ostatnia - wojna i okupacja miasta przez Niemców. Każda z tych epok ma swoją specyfikę, rządzi się swoimi prawami, również w zakresie gospodarowania budynkami przez stacjonujące w mieście wojsko.
Książka składa się z 31 rozdziałów oraz dwóch aneksów. Rozdział pierwszy jest wprowadzeniem i omawia dzieje garnizonu bydgoskiego w latach 1772–1945. Pozostałe poświęcone są poszczególnym budynkom lub kompleksom architektonicznym związanym z wojskiem. Całość jest bogato ilustrowana, autor zamieścił wiele zdjęć, pocztówek, map, planów i schematów. Niektóre z nich publikowane są po raz pierwszy. Szkoda jednak, że niektóre ilustracje nie są zbyt dobrej jakości, ale to prawdopodobnie bardziej zarzut do wydawcy niż do autora.
Wojsko a rozwój miasta
Jestem świadomy, że ze względu na swoją specyficzną tematykę książka z pewnością nie jest przeznaczona dla wszystkich. Trafi ona do pasjonatów wojskowości, architektury czy wreszcie szeroko rozumianych miłośników miasta nad Brdą. Wywodzący się z tego grona czytelnicy z pewnością będą usatysfakcjonowani, ponieważ publikacji na ten temat nie ma zbyt wiele. Istnieją nieliczne artykuły, natomiast książek ujmujących problem całościowo nie ma wcale, ta jest pierwsza. Chociażby z tego względu można ją polecić czytelnikom.
Czego dowiemy się z kart „Bydgoskiej architektury militarnej w latach 1772–1945”? Myślę, że bardzo dużo. Uzmysłowimy sobie, jak wielką rolę w dziejach miasta odgrywało wojsko, będące swoistym motorem jego rozwoju. To na potrzeby armii budowano wiele gmachów i kompleksów, niektóre z nich zachowały się do dzisiaj. Dzięki książce dowiemy się, gdzie były, lub nadal są zlokalizowane, kiedy powstały, jaką pełniły funkcję i co się z nimi działo w poszczególnych etapach historii miasta. Jeśli ktoś jest ciekaw, gdzie były poszczególne koszary, siedziba przedwojennego wywiadu, a później gestapo, kasyna oficerskie, pływalnia, piekarnia, ujeżdżalnia, pralnia wojskowa, areszt garnizonowy, szpital czy szkoła wojenna, to ta książka z pewnością jest dla niego. Na temat każdego obiektu znajdziemy sporo informacji, które powinny usatysfakcjonować większość czytelników.
Zabrakło Exploseum
Niewątpliwie na łamach książki brakuje rozdziału o Dynamit Action Gesellschaft Brahnau, czyli dzisiejszym Exploseum. Co prawda, w okresie wojny fabryka ta leżała w Łęgnowie, a więc poza administracyjnymi granicami Bydgoszczy, ale w podobnej sytuacji znajdowała się fabryka zbrojeniowa w Osowej Górze, która jednak na kartach książki znalazła swoje miejsce. Zasadne jest więc pytanie, dlaczego jedne obiekty zostały zamieszczone, a inne nie? Na to i wiele innych pytań odpowiedzi w książce niestety nie znajdziemy. Autor nie pomyślał bowiem o tym, aby we wstępie zdefiniować zakres tematyczny swojego opracowania i wskazać, które obiekty i dlaczego zostaną zaprezentowane. Zdać się więc musimy na autora i niejako „na słowo” uwierzyć, że wyczerpał temat, a poprzez to wskazał i opisał wszystkie obiekty militarne w mieście.
Wydawca niepokorny
Przytoczone powyżej „potknięcia” metodologiczne wynikają być może z faktu, że autor nie jest zawodowym historykiem, nie ma nawet wyższego wykształcenia. To nie tyle zarzut, co stwierdzenie faktu. Od lat opisuje on historię Bydgoszczy, szczególnie w jej aspektach związanych z wojskowością. Robi to z dużą pasją i pracowitością, chociaż braki warsztatowe powodują, że popełnia również błędy metodologiczne. Jako amatorowi przydałoby mu się także trochę pokory i dystansu. Słowa te doskonale korespondują z zamieszczoną w publikacji deklaracją (sformułowaną mam nadzieję przez wydawcę, a nie autora): „Wydawałoby się, że odnalezienie i opisanie ogromnej liczby obiektów militarnych na terenie Bydgoszczy […] przekracza możliwości jednego człowieka. Otóż twierdzę, że tak – to wiedzą zawodowi historycy i dlatego żaden z nich nie podjął się tego zadania. Ale Krzysztof Drozdowski jest pasjonatem, miłośnikiem historii Bydgoszczy i Pomorza i zapewne nie wiedział, że rozpoczynając gromadzenie materiałów do monografii »Bydgoska architektura militarna 1772–1945« podejmuje się – w opinii leniwych, zeżartych przez rutynę zawodowych historyków – zadania niewykonalnego”.
Podsumowując, chociaż niepozbawiona wad, książka warta polecenia. Można się z niej dowiedzieć wielu interesujących rzeczy, niezbyt oczywistych i na co dzień raczej nieobecnych w świadomości mieszkańców Bydgoszczy. Polecam tym bardziej, że „Tygodnik Bydgoski” objął publikację patronatem medialnym.
Krzysztof Drozdowski, Bydgoska architektura militarna w latach 1772–1945
Agencja Wydawnicza CB