Łatek łapał handlarzy narkotyków, teraz odpocznie na emeryturze
Łatek na emeryturze zamieszka u swojego opiekuna, starszego aspiranta Krzysztofa Furmaniuka/fot. Anna Kopeć
Postrach dealerów narkotykowych z naszego województwa właśnie przeszedł na emeryturę. Foksterier Łatek opuścił policję po 11 latach służby.
Inne z kategorii
Bukowiecki i Kaczmarek są już po ślubie!
Emeryturę spędzi w domu swojego przewodnika, starszego aspiranta Krzysztofa Furmaniuka, który w policji pracuje już 19 lat. Od 15 jest przewodnikiem psa policyjnego - Łatek to jego trzeci podopieczny. Bardzo się ze sobą zżyli – to, że Łatek zamieszka w jego domu, było dla niego naturalne.
Foksterier z Bydgoszczy jest wyszkolony do wyszukiwania zapachów narkotyków. Wielokrotnie wykrywał używki takie jak amfetamina, kokaina czy marihuana. Pomagał policjantom z różnych jednostek policji w całym województwie, jak również funkcjonariuszom Żandarmerii Wojskowej, Straży Granicznej i innych formacji.
fot. Anna Kopeć
Uprzykrzał życie przestępcom
W policji najczęściej pracuje się z owczarkami niemieckimi oraz belgijskimi. Jak więc niewielki foksterier został psem policyjnym? Okazuje się, że Łatek ma to we krwi. Jego matka Sonia również pracowała w policji przy wyszukiwaniu narkotyków. Natomiast jego brat pełnił służbę w Świeciu, w zeszłym roku odszedł na emeryturę. Łatek swoją karierę zaczynał w Żninie. W tamtym czasie psy do wyszukiwania zapachów narkotyków stały się bardzo popularne. Miało to związek ze zwiększającą się liczbą przypadków przestępstw narkotykowych. W 2010 roku Łatek trafił do Bydgoszczy.
– Pracujący z nim w Żninie przewodnik rozchorował się. W tym czasie ja jako jedyny policjant w regionie miałem ukończony teoretyczny kurs przewodnika psa wyszkolonego do wyszukiwania narkotyków i jednego psa na stanie. Łatek bardzo dobrze pracował i szkoda było oddawać go „w Polskę”. Sprawdziliśmy tylko, czy pies ze mną współpracuje i mogliśmy zacząć pracę, a tej było mnóstwo – wspomina st. asp. Krzysztof Furmaniuk.
Łatek ma na swoim koncie kilkaset przeszukań, w tym wiele pozytywnych. Od początku swojej policyjnej kariery skutecznie uprzykrzał życie miejscowym przestępcom.
– Policjant ze Żnina opowiadał, że Łatek wykonywał tak dobrą robotę, że miejscowi dealerzy próbowali go podtruć, wrzucając przez płot trutki. Zanim kolega wypuścił psa, sprawdzał, czy w pobliżu nie leży kiełbasa z trucizną. Łatek napsuł krwi miejscowym przestępcom narkotykowym i wielu z nich „posadził” – opowiada Furmaniuk.
Psy nie dostają narkotyków
Psy do naboru w policji kupowane są w wieku od jednego do dwóch lat. Ich szkolenie odbywa się w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach. Przechodzą tam kursy przewodnicy psów: patrolowo- tropiących, tropiących, do wyszukiwania zapachów narkotyków, materiałów wybuchowych oraz zwłok ludzkich.
– Co najważniejsze, policja nigdy nie faszerowała psów narkotykami. Szkolenie dla psa jest zabawą. Pies musi mieć niesamowitą pasję do aportowania, to jest baza, na której zaczyna się praca. Łatek jest świetnym aporterem i do dzisiaj biegałby do upadłego za rzucanymi przedmiotami – tłumaczy st. asp. Krzysztof Furmaniuk.
Szkolenie trwa sześć miesięcy. Na początek instruktorzy sprawdzają tzw. socjal pieska, czyli jak został zapoznany z otaczającym go światem. Interesuje ich m.in., jak zwierzę zachowuje się wśród ludzi, czy nie boi się schodów, śliskich posadzek, ciemnych pomieszczeń. Sprawdzają również pasję do aportowania. W pierwszej kolejności pies uczony jest odruchu zaznaczania. Pokazuje się mu aport, który jest następnie chowany np. w bagażu. Czworonóg, żeby się do niego dostać, zaczyna drapać. Ta właśnie czynność nazywa się zaznaczaniem. Za dobrze wykonane zadanie pies jest chwalony i nagradzany poprzez dopuszczenie do aportu i zabawę. W kolejnej części kursu wprowadzane są zapachy narkotyków. Na tym etapie wraz z aportem chowane są prawdziwe używki. Pies zaczyna kojarzyć odnalezienie zapachu narkotyków z otrzymaniem nagrody. Ostatni etap to trudne przeszukania. Pies musi między innymi odszukać narkotyki pochowane w bardzo małych ilościach albo w bardzo oryginalnych miejscach.
– Najczęściej zadawanie mi pytanie to, „ile pana pies znalazł?” Dla mnie jako przewodnika bardziej liczy się to, że potrafi on zaznaczyć nawet najmniejszą ilość narkotyków. To jest właśnie sukces wyszkolenia. Łatek potrafił mi wskazać wciśnięty gdzieś między szafki woreczek strunowy ze śladową ilością marihuany. Znalezienie kilograma to nie problem – tłumaczy Krzysztof Furmaniuk.
fot. Anna Kopeć
Łatek „na robocie”
Psi węch jest niezwykle czuły. Jeśli pies jest dobrze wyszkolony, wystarczy, by powchął powietrze w pomieszczeniu – od razu wie, czy są tam narkotyki, czy nie. Później pozostaje już tylko kwestia rozpoznania, gdzie są schowane. Starszy asp. Furmaniuk z dumą opowiada o sukcesach Łatka.
– Podczas jednego z przeszukań mieliśmy pewność, że znajdziemy narkotyki. Jednak koledzy nie mogli nic namierzyć. Łatek wszedł i rozejrzał się po pokoju. Facet siedział na sofie, pies zaczął mu drapać za plecami. Koledzy mówili, że już go przeszukali i nic przy sobie nie ma. Okazało się, że mężczyzna siedział na narkotykach, a one były schowane w sofie – wspomina policjant. – Innym razem szukaliśmy w starej kamienicy i chłopaki znowu nie mogli nic znaleźć. Przyjechałem na miejsce z Łatkiem. Widziałem, że węszy coś na wysokościach. Powiedziałem, że trzeba sprawdzić właz na strych, bo tam coś może być. Tylko ruszyli klapę i posypały się woreczki z amfetaminą – opowiada.
Łatek ma na swoim koncie również sukcesy w zawodach. W 2013 roku na Wojewódzkich Eliminacjach do XIII Kynologicznych Mistrzostwach Policji zajął ze swoim przewodnikiem 3. miejsce.
fot. Anna Kopeć
Psia emerytura
Psy w policji pracują z reguły do 10. roku życia i odchodzą na emeryturę. Swoich ostatnich dni dożywają najczęściej u przewodnika, z którym spędzały lata służby. Jak mówi st. asp. Krzysztof Furmaniuk, nie zna sytuacji, żeby opiekun nie zabrał zwierzaka do siebie. Policjanci pracujący z psami to nie osoby z przypadku, a ludzie, którzy robią to z zamiłowania. Przewodnicy codziennie przyjeżdżają na tzw. aprowizację psa – wyprowadzają czworonogi na spacer, sprzątają kojec oraz karmią. Większość psiaków pozostaje w domu swoich opiekunów. Tak było też z Łatkiem, który od pierwszych dni służby zamieszkał w domu st. asp. Krzysztofa Furmaniuka.
– Miałem kilka psów w swoim życiu, ale tak przywiązanego nigdy. Wcześniej, kiedy musiałem wyjść z domu bez niego, Łatek nie mógł sobie znaleźć miejsca w domu. Obawiałem się, czy przyzwyczai się do nowej sytuacji. Jednak teraz, kiedy wychodzę do pracy, Łatek leży i nawet okiem nie łypnie za mną. Korzysta z emerytury, służba już go nie dotyczy. Ale jak wracam to przybiega szczęśliwy, musimy się wygłaskać, a ja go zawsze pytam „Jak tam gospodarzu dzień minął?” – opowiada policjant z uśmiechem.
Joanna Gwizdała