Muzykę zdominowały multimedia. „Don Pasquale” w Operze Nova [RECENZJA]
fot. K. Kalns, Łotewska Opera Narodowa i Balet
Czy współczesny widz, wychowany na Facebooku i Youtubie, potrzebuje aż tak jednoznacznego i dosadnego obrazu? - zastanawia się dr Anna Szarapka po obejrzeniu opery Donizettiego „Don Pasquale”. Spektakl w Bydgoszczy zaprezentowali goście z Łotwy.
Inne z kategorii
We wtorek (30 kwietnia) na scenie Opery Nova w ramach XXVI Bydgoskiego Festiwalu Operowego mieliśmy okazję obejrzeć solistów, chór i orkiestrę Łotewskiej Opery Narodowej w komicznej operze Gaetano Donizettiego „Don Pasquale”.
Zaprezentowali oni niecodzienny spektakl, w którym zobaczyliśmy połączenie opery i filmu. Kostiumy nawiązywały do gatunku commedia all’Italiana i inspirowane były końcówką lat 50. XX wieku. Interesujący pokaz multimedialny przenosił nas w najróżniejsze rejony kultury i estetyki. Za sprawą bogatych projekcji video przedstawione dzieło Donizettiego uzyskało dwie niezależne warstwy, tę oryginalną muzyczną i współczesną, związaną z niepowtarzalną scenografią. Lorenzo Bruno, Igor Renzetti, Alessandra Solimene wykreowali świat nierzeczywisty, kolorowy, alegoryczny i symboliczny. Przesuwające się krajobrazy widziane z okna pociągu, wysokie, oświetlone wieżowce, pogłębiające samotność bohatera wydziedziczonego i wyrzuconego z domu, las pełen złowrogich oczu śledzących wiarołomną ukochaną to świat, którego tradycyjna scenografia nie byłaby w stanie przedstawić.
Reżyser spektaklu, włoski aktor teatralny i dramaturg Giorgio Barberio Corsetti (ur. 1951, Rzym) znany jest w świecie teatru i opery ze swych eksperymentów. Operą zainteresował się już w 1999 roku i od tego czasu wyreżyserował kilkanaście dzieł. W „Don Pasquale” Donizettiego stworzył kontrapunktyczną wizję pełną symboli, w której ukazał emocje bohaterów, ich fantazje, motywacje zachowań i decyzji. Ujrzeliśmy zatem bardzo sugestywną charakterystykę postaci utworu, a zwłaszcza tytułowego Don Pasquale. Jego namiętności, wokół których toczy się fabuła opery, pokazane zostały w sposób jednoznaczny i oczywisty.
Przypomnijmy, że Don Pasquale to mocno podstarzały stary kawaler, który zamierza wydziedziczyć swego siostrzeńca Ernesta i poślubić młodą kobietę, by doczekać się dziedzica i przekazać mu cały swój majątek. W wyniku intrygi, mężczyzna podpisuje fałszywy kontrakt ślubny i akt notarialny, a jego oblubienicą zostaje Norina - ukochana Ernesta. Po ślubie zamienia się ona w despotyczną żonę, która robi w domu piekło, wydając ogromne pieniądze na stroje, służbę i nowe meble, a ponadto wychodząc do teatru i na randki. Udręczony tą sytuacją Don Pasquale zamierza ukarać swą młodą żonę. Ostatecznie intryga wychodzi na jaw i wszystko, jak przystało na operę komiczną, szczęśliwie się kończy.
Zastanawiać się można, czy warstwa multimedialna nie była zbyt przerysowana w ośmieszaniu namiętności Don Pasquale i przedstawianiu konsumpcjonistycznej postawy Noriny? Czy obrazy, które zobaczyliśmy, nie przekroczyły granic dobrego smaku? Czy naprawdę sztuka musi posługiwać się aż tak bezpośrednim przekazem? Czy nie wystarczyłby bardziej subtelny język aluzji? Czy rzeczywiście współczesny widz, wychowany na Facebooku i Youtubie, potrzebuje aż tak jednoznacznego i dosadnego obrazu?
Z drugiej strony surrealistyczna, symboliczna wizja reżysera odzwierciedliła kondycję naszych czasów i świata, w którym żyjemy. Z pewnością muzyka Donizettiego zdominowana została przez multimedia. A piękne bel canto włoskiej, dziewiętnastowiecznej opery zasługuje przecież na wyeksponowanie. Tym bardziej, że soliści zaprezentowali się znakomicie. Największe brawa otrzymała Inga Šļubovska-Kancēviča, z wirtuozerią i swobodą śpiewająca rolę Noriny. Wspaniałe role wykreowali również Rihards Mačanovskis (Don Pasquale), Jānis Apeinis (Malatesta) i Mihails Čuļpajevs (Ernesto). Nad całością czuwał Mārtiņš Ozoliņš – dyrygent i kierownik muzyczny.
dr Anna Szarapka
Tytuł i lead pochodzą od redakcji.