Paweł Bokiej 6 lis 2020 | Redaktor
Dorobek Kościoła jest ważniejszy niż jego mury [FELIETON]

Wydawanie posiłków przy Bazylice pw. św. Wincentego à Paulo, fot. Anna Kopeć

Pobazgrane ściany świątyń i przerywane Msze to chyba najsmutniejsze obrazki protestów, które przetoczyły się przez Polskę w ostatnich dwóch tygodniach. Dotąd było to zjawisko nieznane  – Msza była świętością, darzona szacunkiem, bez względu czy jesteśmy osobami wierzącymi czy nie.

Tabu zostało złamane, z pewnością ze szkodą dla naszej kultury, bo takie niszczenie obyczajów nigdy nie niesie ze sobą nic dobrego. Fizyczna obrona kościołów przed atakami to jednak zadanie dla policji. Mnie bardziej dziwi, że Kościół ani jego wierni nie potrafią bronić jego dorobku. A jest czego bronić, również w kwestii ochrony życia i opieki, jaką otacza tych najsłabszych.

Kościół jest największą instytucją dobroczynną w Polsce. Okna życia, domy samotnej matki, fundacje, stowarzyszenia, hospicja – to tylko część dzieł, które na co dzień służą potrzebującym. Takich placówek są tysiące. Równie wielu kapłanów, sióstr zakonnych oraz wolontariuszy zaangażowanych w pomoc tym, o których nikt inny się nie troszczy. W kontekście tego absurdalnie brzmi popularna narracja, że „ksiądz umie tylko pouczać”. Często nie mamy nawet pojęcia o skali dobra, jaka płynie z instytucji kościelnych i szerzej – katolickich.

Na naszym, „bydgoskim podwórku”, również mamy tego doskonałe przykłady. Księża z Bazyliki nie obrazili się na protestujących, którzy z tego miejsca zrobili sobie centrum swoich manifestacji. Jak co dzień przygotowali setki posiłków dla bezdomnych, które wydawane są bez względu na okoliczności – koronawirus też nie jest przeszkodą, by kuchnia pracowała pełną parą. Ale pomoc nie ogranicza się tylko do posiłków. To również szkolenia, pomoc prawna, psychologiczna i wiele innych.

Ważnym miejscem na mapie Bydgoszczy, szczególnie w kontekście tematyki protestów, jest hospicjum perinatalne. Centrum Opieki im św. Łazarza zapewnia darmową pomoc każdej rodzinie dziecka dotkniętego śmiertelną chorobą, począwszy od przygotowania do urodzenia, po jego godne odejście.

Takich miejsc można wymieniać więcej – jest przecież prężnie działające hospicjum im. ks. Jerzego Popiełuszki czy niezmordowane siostry albertynki, które zawsze pochylą się nad każdym ubogim.

Nie da się oczywiście nie zauważyć, że Kościół w Polsce jest w kryzysie. Po śmierci takiego autorytetu, jakim był Jan Paweł II, brakuje lidera. Niewyjaśnione afery ciążą, wywiady – takie jak ten kardynała Stanisława Dziwisza – nie pomagają. Teraz jak na dłoni widać, że bez oczyszczenia, w trudnych chwilach zawsze łatwo będzie Kościół katolicki zepchnąć do narożnika. Znajmy jednak proporcje!

Zamiast tylko krytykować, nie bójmy się mówić również o pięknych czynach! Dzisiejsza atmosfera sprzyja nagonce na Kościół, w który łatwo uderzyć. Ale to nie on powinien być celem. Swój żal możemy wylewać na polityków i instytucje państwowe. Kościół swoje zdanie w temacie aborcji ma niezmienne od zawsze i trudno, by było inaczej. Bierze za to odpowiedzialność, mało tego – w tej odpowiedzialności często wyręcza państwo! Nie stanowi jednak prawa w Polsce. Ataki te są najzwyczajniej w świecie – krzywdzące.  

Felieton pochodzi z bieżącego papierowego wydania „Tygodnika Bydgoskiego”

(5 listopada 2020 r.)

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor