Parking widmo [FELIETON]
fot. Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy
Lato się skończyło, ale w mieście trwa gorąca dyskusja na temat najświeższej oddanej do użytku inwestycji, czyli wielopoziomowego parkingu przy ulicy Grudziądzkiej. I mimo że od lat słychać głosy, że nowoczesnych parkingów brakuje, tak tego mieszkańcy zdają się na razie nie dostrzegać, bo zamiast samochodów, znaleźć tam możemy jedynie hulający wiatr.
Inne z kategorii
Daleko mi do bycia fanem tej inwestycji, ale do chóru wieszczących klapę i kompromitację też się nie przyłączę.
Parking ma oczywiście swoje mankamenty. Od początku budził kontrowersje chociażby przez lokalizację i próbę wpisania go w system „park & ride”. Możemy czepiać się również wszelkich kwestii technicznych, takich jak niski wjazd czy wąskie, niewygodne alejki. Do tego dochodzi
taka zwykła obawa ludzi przed nowością i tym, że sobie nie poradzą („nie wiem, ile to kosztuje”, „nie wiem, jak zapłacić”, „nie będę wiedział, jak wjechać / wyjechać”). Ta ostatnia kwestia oczywiście z biegiem czasu przestanie oddziaływać, bo kierowcy nauczą się korzystać z tego
miejsca, tak jak nauczyli korzystać się z parkingu przy Wałach Jagiellońskich.
Największe kontrowersje budzą jednak opłaty. Musimy uświadomić sobie jednak ważną rzecz – przestrzeń nie jest nieograniczona. Co roku przybywa aut, a centrum miasta przecież nie powiększymy. Więcej miejsc parkingowych to mniej miejsc rekreacji. Coś za coś. Przestrzeń musi kosztować. Jeśli jesteśmy w stanie zapłacić kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy za samochód, a trzydzieści tysięcy za miejsce postojowe w hali garażowej pod blokiem i wydajemy tysiące złotych rocznie na paliwo, naprawy i ubezpieczenie, to dlaczego takim problemem jest te kilka złotych w parkomacie za możliwość skorzystania z przestrzeni miejskiej? Przecież ta stawka jest ciągle minimalna w porównaniu do kosztów jej utrzymania. Wiem, że to bardzo niepopularna opinia, ale strefa i płatne parkingi to jedyny skuteczny sposób na wymuszenie rotacji samochodów w centrum.
Kamyczkiem do ogródka ratusza jest z pewnością to, że za inwestycją nie poszła duża akcja informacyjna i promocyjna. Żadnych rabatów, gratisów i innych „korzyści” za skorzystanie z parkingu. To mogłoby przełamać lody i skłonić skuszonych już raz mieszkańców do korzystania z tego miejsca również potem, gdy okres promocyjny się skończy. Inną sprawą jest fakt, że planując taką inwestycję trzeba zrobić kolejny krok – zlikwidować możliwość parkowania „na dziko” w pobliżu oraz zmniejszyć liczbę już wytyczonych miejsc w obrębie Starówki. Po to kumuluje-
my przestrzeń do parkowania w tym miejscu, by pozostałą atrakcyjnie zagospodarować dla mieszkańców. Bez tak radykalnych posunięć ten parking faktycznie pozostanie tylko ułudą.
Paweł Bokiej – radny Rady Miasta Bydgoszczy, klub Prawa i Sprawiedliwości